7 powodów, dla których warto mieć dzieci :)

Rozmnożyłam się. Nie żałuję. I nie zawaham się zrobić tego znowu!

Kto mnie zna ten wie, że nigdy nie pałałam szczególną miłością do dzieci i z rozmnażaniem jakoś nie było mi po drodze. Jako straszliwy przemądrzalec uważałam, że dzieci to coś absolutnie nie dla mnie. No bo niby co z nimi jest takiego fajnego, czego nie można mieć bez nich? Dzieci ograniczają wolność osobistą i dają przedziwne skutki uboczne (migdalenie się do dzieci cudzych, zerwane znajomości, mniej czasu dla siebie, nagłe przyspieszenie procesów starzenia). A już do szewskiej pasji doprowadzało mnie, gdy opowiadałam komuś o tej niechęci do powiększania rodziny, a słyszałam tylko ‚urodzisz, zrozumiesz’. I co? No mózg (i horyzonty) miałam wielkości śliwki węgierki, a pojęcia o temacie, w którym tak kategorycznie się wypowiadam mniej więcej tyle, ile włosów na głowie Kojaca.

I choć nadal nie wzrusza mnie słodkopierdząca retoryka o maleńkich nóżkach, słodkich buziach (tak, nadal uważam, że noworodki są brzydkie!) i cudzie narodzin, to przyznać trzeba, że 11 miesięcy życia z bobasem zaowocowało kilkoma niespodziewanymi bonusami. I dlatego wszystkim, wszem i wobec zaręczam, że macierzyństwo jest super, a dzieciaki nie zawężają, a poszerzają horyzonty. I dają ten niespotykany nigdzie indziej (sorry koty, ale jednak można kochać bardziej) rodzaj oddania. A także sporo frajdy.

Oto moje top 7 nieoczekiwanych zalet posiadania dziecka:

1. Więcej uśmiechu!

Nigdy, przenigdy nie śmiałam się częściej. Nawet w dzieciństwie nie było tylu powodów do wesołości, co teraz, w codzienności z Filipem. Być może mam szczęście i wyjątkowo pogodne dziecko, ale te jego psoty, każda mina, każdy uśmiech – nie da się reagować inaczej niż uśmiechem i szczerym śmiechem. Radość zresztą udziela się nie tylko mnie, bo zauważyłam, że gdy jesteśmy z dzieckiem, częściej uśmiechają się także osoby w naszym otoczeniu. Wiecie, że nigdy wcześniej nie zwróciłam na to uwagi? A tu faktycznie, do dzieci wszyscy się uśmiechają!

2. Nareszcie legalne zabawki!

Ha! Noworodek w domu to chwila triumfu dla wszystkich niespełnionych zabawkowych fantazji nas, biednych dzieci wychowywanych w latach 80-tych i wczesnych 90-tych. Nas, spadkobierców PRL-u, którzy o lalkę Barbie musieli błagać latami, a klocki Lego dostawali tylko wtedy, gdy jakimś cudem udało je się przywieźć z zagranicy komuś z rodziny. My, dzieci pustych półek i denominacji, mamy wreszcie po co wejść do Smyka. I kupować z podniesioną głową!

3. Czysto w domu.

Nie, żeby wstąpił we mnie duch Perfekcyjnej Pani Domu, bez przesady. Ale fakt pozostaje bezsporny, narodziny malucha, a potem jego raczkowanie, zaowocowało zakupem akumulatorowego odkurzacza i codziennym sprzątaniem. Walka z kocim futrem też jakby przeszła na kolejny level wtajemniczenia. Wiecie, jak się cieszy moje wewnętrzne gestapo, gdy rozdziela zadania podczas weekendowych manewrów ze szmatą i michą wody? Uniwersalny argument ‚bobo w dom, kurz za okno’ nareszcie dociera do mojej życiowej połowicy.

4. Dobre jedzenie.

Kiedy ostatnio jedliście kaszkę ryżową morelową? Ach, jeszcze z dodatkiem greckiego jogurtu i świeżych borówek. Ja dzisiaj. Ukradkiem podjadałam bobasowi, bo to jest przepyszne kombo. Dzięki małemu odkryłam też bio wafle ryżowe w czekoladzie (nigdy nie wiedziałam po co się robi takie dziwne coś – niby zdrowe, a tłuste i słodkie), które są pyszniejsze niż niejedne ciastka. Ucząc się gotować posiłki dla niemowlaka odkryłam też (z lenistwa oczywiście), że większość naszych obiadowych dań da się gotować także dla dziecka, jeśli się ich nie dosoli, albo doprawia na talerzu. I co? Żyję sobie teraz w przekonaniu, że dzięki maluchowi jesteśmy o promil zdrowsi, bo mniej solimy. Do tego jemy więcej ryb, które on uwielbia (dziwne dziecko, czyż nie?) i zasmakowaliśmy w warzywach bio. A już najlepiej tych z domowego ogródka. Wątroba, śledziona i serduszko bije bobasowi brawa za te zmiany. Kurtyna.

5. Kosmetyczne odkrycia

Ten punkt ma najwięcej wspólnego z tematyką bloga. Zaowocował zresztą kilkoma wpisami o przewadze kosmetyków dziecięcych nad tymi dla dorosłych. Zawsze uważałam, że zachwalanie mazideł dla dzieci to marketingowa bujda. I po części miałam rację, natomiast po odkryciu, że mały am atopowe zapalenie skóry przeszukałam nieco dokładniej drogeryjne i apteczne półki. Znalazłam tam wiele znakomitych preparatów dla wrażliwców. Świetne kremy i balsamy dla suchej, podrażnionej skóry (ostatnie odkrycie: Avene XeraCalm A.D. – najlepszy bogaty krem do ciała jaki w życiu miałam, rewelacyjnie usuwa suchość, swędzenie, zrogowacenia), a także naturalne sposoby na zdrową skórę (ukochany olej migdałowy i kąpiele w siemieniu lnianym) – nie ma nic lepszego! I już!

6. 101 powodów do dumy. Codziennie!

Nie popadając w zbytni patos będzie krótko i po żołniersku: każde mrugnięcie pięknych niebieskich oczu syna mego jedynego napawa mnie dumą, jakbym te oczy sama wylepiła właśnie z modeliny. Każdy jego krok, każda zabawna minka wprowadza w stan, jak po wypiciu trzech mojito. Czyli jest bardzo dobrze. Matka natura tak to podstępnie urządziła, że absolutnie każdy, najmniejszy nawet rozwojowy skok syna poczytuję za własną zasługę. I napawam się bezwstydnie dumą. A niech mi ktoś zabroni!

7. Więcej wiary w siebie.

Ile razy zdarzyło Wam się w tym tygodniu pomyśleć o sobie, że jesteście super? Że świetnie znacie się na swojej pracy i potraficie przenosić góry? Ja tak mam codziennie. Ego triumfuje. Zaraz odleci w kosmos. I to jest niewątpliwie zasługa macierzyństwa, tego czasu w którym przymusowo trzeba się zatrzymać, niekiedy zawrócić, zastanowić się nad tym kim jestem, czego oczekuję od siebie, od życia, od innych i gdzie chcę dojść dzisiaj, jutro, za dwa lata. Potem następują miesiące, gdy ‚ja’ jest daleko za horyzontem, a myśli wirują wokół małej istoty. Ale kiedy się wraca z tej podróży i odzyskuje zdolność do myślenia o sobie w pierwszej kolejności, okazuje się, że na pokładzie jest taki power, że trzeba natychmiast stawiać żagle i płynąć dookoła świata. Bo teraz mojej łodzi nie zatopią żadne sztormy. No to płynę!

madonna-and-her-children-rocco-and-lourdes-rocco-1669898898

Na zdj. Madonna, Lourdes i Rocco.

A jakie są Wasze odczucia co do posiadania dzieci? Czy ten power jest normalny, czy tylko u mnie?

 

7 komentarzy

  • Alicja
    10 lat ago

    Ja nie jestem mamą, a prawie, bo mamą chrzestną i opiekowałam się pare miesięcy 2-latkiem i 6-laktą, gdy moja siostra wróciła do pracy 🙂 Mogę powiedzieć, że od dzieci nauczyłam się przede wszystkim cierpliwości 🙂 Te problemy czy sytuacje, które do tej pory sprawiały, że się denerwowałam, to teraz patrzę na nie ze spokojem i najpierw staram się analizować, a dopiero później faktycznie denerwować-jeśli to konieczne 😉 Ponadto nauczyłam się cieszyć z małych rzeczy 🙂

    • Lena&Lona
      Lena&Lona
      10 lat ago

      Oj tak, ja jestem z natury krzykaczem i tylko dla dziecka mam na tyle cierpliwości, by go raz w tygodniu nie zamordować :)))

  • 10 lat ago

    Święta prawda, i choć mama jeszcze nie jestem (zakładam, że za rok,dwa…) to juz się cieszę z tych 7 powodów, a zwłaszcza z ost. Trochę egoistycznie?

  • Ola T
    10 lat ago

    Ja jeszcze dodam: spędzanie o 100% więcej czasu na dworze, w porównaniu do bezdzietnego gnicia na kanapie oraz przeżywanie wspólnie małych radości i uczenie się świata na nowo. Jak łatwo jest zapomnieć w tym szalonym pędzie, że taki ślimak czy biedronka są takie piękne i niesamowite. Dziecko pozwala nam raz jeszcze przeżyć dzieciństwo, tym razem świadomie. Nawet nie chcę sobie wyobrażać, jak cudownie jest być babcią i do tego wszystkiego nie mieć odpowiedzialności rodzica 😉

    • Lena&Lona
      Lena&Lona
      10 lat ago

      Olu no my jeszcze mamy za mały staż, by to zauważyć.
      Filip jedyne co robi z owadami to… usiłuje je zjeść 😀

      • Ola T
        10 lat ago

        Nie chce Cię straszyć Ilona, ale miłość do 2 i 3 latka Cię po prostu zabije. Ja się boję co będzie dalej, jak to w takim kierunku zmierza. Czasami mi się wydaje, że więcej nie zniosę 😉

        • Lena&Lona
          Lena&Lona
          10 lat ago

          hahhaa no fatycznie strach się bać. Ale to dobra taka miłość nie?
          skoro teraz się tak śmiejemy, to w rpzyszłości liczę na jeszcze więcej :)))

Leave A Comment

Podobne wpisy

Strona, którą właśnie przeglądasz wykorzystuje pliki cookies. Ich wykorzystanie możesz modyfikować w ustawieniach swojej przeglądarki. Zostawiając komenatarz czy pisząc do nas e-mail, pamiętaj, że Twoje dane są zabezpieczone.
Akceptuj Cookie.
x