Nasze najlepsze: pudry do zadan specjalnych.
Zwykle najwięcej uwagi poświecamy podkładom, tuszom i szminkom. Kochamy landrynkowe róże do policzków i neutralne palety cieni. Ale puder? Czy można zakochać się w pudrze?
Pisanie i tworzenie projektów graficznych to jej praca i pasja. Własna firma nauczyła ją planowania, syn cierpliwości, a blog… czerpania więcej radości z codziennych spraw. Maniaczka starych seriali: Seksu w wielkim mieście i Przyjaciół. Marzy o podróży do Nowego Jorku i Seulu. A tak w ogóle to… chciałaby zwiedzić wszystko. I mieć najpiękniejsze torebki świata, dostęp do nieograniczonej ilości kosmetyków i a w ręce zawsze pęk balonów, bo kocha je od dzieciaka.
Zwykle najwięcej uwagi poświecamy podkładom, tuszom i szminkom. Kochamy landrynkowe róże do policzków i neutralne palety cieni. Ale puder? Czy można zakochać się w pudrze?
Wpadacie czasem w szał? Łamiecie sobie głowę, co tym razem na siebie włożyć? A może, by tak wszystko zdjąć? W szaleństwie, z obłędem w oczach.
Wiecie co jest najtrudniejsze? Deklaracja.Nie przed sobą stojącą przed lustrem. Nawet nie przed Mężem albo Przyjaciółką. Deklaracja przed Wami. Bo przecież tutaj bywacie, znacie nas, komentujecie nasze blogowe poczynania.
To miał być całkiem zwyczajny wpis kosmetyczny (zresztą nie byle jaki, bo z pięknymi kosmetykami do makijażu z zimowej kolekcji Douglas Absolute in love with), ale jak można nie wspomnieć, że 25 lutego to wyjątkowy dzień dla jednej z nas?
Taaaaak jest! Koniec lutego, Katowice, plac pod Spodkiem. Kurtki brak. Są za to okulary przeciwsłoneczne, soczyście niebieska bluza i lekka sukienka (a po zdjęciach były lody, hell yeah!).
Wczoraj Lena pokazała swoich makijażowych ulubieńców. Czas na mnie! Tym razem codzienna rutyna twarzy, ciała, włosów, a w końcu także makijaż.
Zazwczaj na blogu widzicie nas dwie. Czasem zdarzy się foto naszych kotów, bodaj dwa razy pokazywałam tu synka. Staramy się nie zamęczać Was notkami o naszym domowym życiu, nie wyskakiwać z lodówek, nie robić selfie w windzie.
Zacznę od dygresji (czyli będzie mędrkowanie, wybaczcie!). Jeszcze kilka lat temu gdyby ktokolwiek zapytał mnie o polowania, myśliwych i jedzenie dziczyzny spotkałoby go z mojej strony święte oburzenie.
Tydzień rozpoczęłam z przytupem – od wyrzucania kosmetyków. Nie nie, żadne tam denko, to były kosmetyczne niewypały, czasem ledwo rozpoczęte. Bo niby po co mi kolejne odżywki, które wysuszają włosy, próbki kremów z kwasami, gdzie kwasów praktycznie nie ma, po co balsamy nawilżające nienawilżające?
Bez przydługich wstępów, oto aplikacje, które koniecznie powinny znaleźć się w pamięci Waszych telefonów lub tabletów. Najlepiej obu na raz, bo wtedy są superkompatybilne i w pełni osłaniają umięśnione sylwetki (ups, zalety).