Najsłodszy wpis w historii BtM, czyli bajkowe zwierzaki

Macie ochotę na małą wycieczkę do czasów dziecięcych? Mam dla Was bardzo dobry powód, by dzisiaj poczuć się jak dzieciak i to w towarzystwie doborowym. Jako wielbicielka zwierzaków wszelakich, mam ochotę uczcić ich dzisiejsze święto wybierając moich ulubieńców z dawnych dni. Bo 4 października to Światowy Dzień Zwierząt, jeśli jeszcze nie pamiętacie. Wśród moich ulubieńców niektóre miały kopytka, pluszowe futerka, a jeszcze inne niewielkie rozumki.

Przedstawiam Wam plejadę moich drogich animowanych zwierzaków. Wybór niezwykle subiektywny, ale każdy podyktowany wielką sympatią. Czekam też na Waszych pupilków!

Kubuś Puchatek

Właściciel wielkiego brzuszka i niewielkiego móżdżku to mój faworyt. Ilość gadżetów jakie posiadałam z podobizną tego nierozgarniętego niedźwiadka była naprawdę porażająca. I co ciekawe – fascynacja Puchatkiem nie ma końca. Do dzisiaj moje ulubione kubki, talerzyki czy ręczniki ozdobione są uśmiechem żółtego przyjaciela.

Wszystkie puchatkowe książeczki czytałam wielokrotnie, a pełnometrażowa bajka, w której bohaterowie przebiegają z karty na kartę książki wzrusza mnie na samą myśl (hej, jeśli ktoś z Was pamięta jak nazywała się ta przygoda, to dajcie mi namiar!). Mam również teorię, że z miłości do Kubusia się zwyczajnie nie wyrasta. Nawet jeśli widzi się jego okropne, trójwymiarowe podobizny, które serwują nam teraz kanały dla dzieci.

ulubione bajki (1)

Rybeńka, kumpel Arielki

Mała, niebiesko-żółta rybka. Pamiętacie? Zawsze pełna energii, z sercem na dłoni, skora do przygód. Czy to normalne, by szczególnie darzyć sympatią właściciela maleńkich płetw i zadartego noska ? Pamiętam, że w późniejszym serialu przechrzcili moją rybę na „Florka”, czym mocno zniechęcili mnie do oglądania bajki w odcinkach. Dzisiaj mam wrażenie, że Rybeńka to taki starszy brat Nemo. Wcale bym się nie zdziwiła, gdyby disnejowscy animatorzy i producenci zauważyli wielki potencjał tkwiący w młodej, narwanej rybce. A kiedy Rybeńka występował w ducie z upierdliwym Sebastianem (rakiem) można było zapomnieć o miłosnych przygodach kobiety-ryby.

Hello Kitty

Co zaskakujące – nie byłam nigdy zainteresowana kreskówką o tym dziwacznym kocie. Za to wielką fanką fenomenu jaki wytworzył. I równie czynnie brałam w nim udział, do tego stopnia, że od znajomego dostałam w prezencie ślubnym owego, pluszowego kociaka. Bo tak mu się ze mną kojarzył… Oczywiście uważam to za życiowy sukces, że ktoś bezpośrednio widzi mnie w towarzystwie kultowego kocura.

Moim absolutnym kocim marzeniem jest posiadanie smarta stylizowanego na Hello Kitty. Tak, tak! Takie rzeczy jeżdżą po ulicach, a w jednym z nich pędziłabym chętnie ja. Najlepiej na bardzo poważne spotkania.

Lickety-Split

Lampkę szampana dla tego, kto wie kim jest ten bohater… Ktoś, coś? Jest to mały kucyk. to oczywiste, że nie ominęła mnie fascynacja tymi kopytnymi maluchami. Lickety-Split była jasnoróżową kucynką o dość zawziętym i buńczucznym charakterze. Przynajmniej jak na małego kucyka. Zamiast cieszyć się bajkowym życie w kucykolandii, wolała się buntować i poszukiwać przygód.

Moja historia z kucykiem jest dość prosta. Dzieci wychowane w latach 90’ dobrze wiedzą, że największa radochą było posiadanie nowej kaset VHS. Wypożyczalnie powstawały niemal na każdym osiedlu, a posiadanie doń karty było oczywistością. No i piraciło się także. Na potęgę! Mnie w sposób mało legalny kucyki nagrał tata. Była to pełnometrażowa bajka, w której Lickety-Split wraz z towarzyszami walczyła z fioletową mazią zwaną Smooze. Baję widziałam kilkadziesiąt razy, a pewnie byłoby więcej gdyby nie fakt, że tata nagrał mi na nią mecz… Damn!

ulubione bajki (2)

Grumpy Bear

No jasne, w lukrowanym świecie dziecięcej Leny nie zabrakło miejsca dla najbardziej słodkich (by nie powiedzieć słodkopierdzących) misiów. Troskliwych, ma się rozumieć. Z pasjami pomagały, z brzuszków wydostawała się im tęcza, a jedynym stojącym w opozycji wobec wiecznie zadowolonych pluszaków był Grumpy. Granatowy niedźwiedź z burzową chmurą na brzuszku. Typ niepokorny.

Krępującą tajemnicą będzie to, że Troskliwie Misie oglądałam nawet w gimnazjum. Relaksował mnie ten tęczowy klimat, rozczulał naburmuszony Grumpy, bawiła Złośnica i Brzydal. A na studiach zakupiłam sobie bluzę z podobizną nadętego niedźwiedzia i w odpowiednich chwilach nadal ją zakładam. Taki manifest!

Zdradźcie jacy bohaterowie rozczulali Wasze ser ducha za młodu,
a wszystkim zwierzakom ślę gorące uściski. Nawet krokodylom. Za którymi wybitnie nie przepadam.

Leave A Comment

Strona, którą właśnie przeglądasz wykorzystuje pliki cookies. Ich wykorzystanie możesz modyfikować w ustawieniach swojej przeglądarki. Zostawiając komenatarz czy pisząc do nas e-mail, pamiętaj, że Twoje dane są zabezpieczone.
Akceptuj Cookie.
x