Niemal dwa lata po premierze linii Barrier Renew, zwykle nazywanej przez nas “ceramidową”, Bielenda Professional rozszerzyła jej portfolio i dała nam możliwość wcześniejszego testowania produktów.
Są takie produkty, do których wracamy mimo stałego napływu nowości; chcemy mieć je w swoich kosmetyczkach i niezmiennie polecamy je Wam. I właśnie tak niezawodna jest Barrier Renew, a ilość toników z serii ile zużyłam (i zarekomendowałam Wam, rodzinie i znajomym) idzie na rekord.
Ceramidy, to nie tylko odpowiedź na problemy skóry suchej, poszarzałej czy z oznakami starzenia, ale również trądzikowej i zmagającej się ze skutkami agresywnych terapii laserowych lub innych zabiegów, w tym popularnych kwasów. One z resztą, stały się błogosławieństwem (świetnie, że skuteczne składniki aktywne możemy zaserwować podczas domowego SPA), ale i przekleństwem. Bo oprócz systematycznych peelingu potrzeba jeszcze czasu na odbudowę, równowagę, i oczywiście wysoką ochronę słoneczną.
Pomagaj, nie przeszkadzaj
Dlatego tak bardzo ekscytujące są nowości wchodzące w linię ceramidową, które dobrze uzupełniają dotychczasowe produkty. I znacznie ułatwiają proces odbudowy i regeneracji. A ja, przyznam szczerze, najbardziej lubię swoją skórę właśnie wtedy, gdy mniej eksperymentuje, a silnie nawilżam, chronię i pozwalam się jej wzmacniać.
Bo na tym polega istota przemyślanej i zrównoważonej pielęgnacji. Nasze ciało, w tym oczywiście skóra, świetnie radzi sobie z procesami naprawczymi, i warto ją w tym wspomagać i nie przeszkadzać.
Perfekcyjne uzupełnienie rutyny
Wśród nowości mamy trzy kosmetyki – serum ceramidowe, krem pod oczy oraz balsam do twarzy ciała. I zacznę od ulubieńca, czyli właśnie od serum, którego zużywam drugi flakon i zachwycam się, jak szybko pozwala na odbudowę bariery hydrolipidowej i widoczne ukojenie skóry. W składzie? Samo dobro! Między innymi:
- zestaw trzech rodzajów ceramidów,
- skwalan,
- olejek jojoba (zmniejsza stany zapalne koi, łagodzi),
- witamina F (regeneracja skóry, działanie przeciwstarzeniowe),
- fitosfingozyna (o której za momencik).
Ma leciutką, ale dość kremową formułę. Pięknie się wchłania i natychmiast daje uczucie ukojenia, wyciszenia. Jeżeli miałabym wybrać nowość, którą KONIECZNIE musicie wypróbować, to właśnie postawiłabym na serum. Niezależnie od typu cery, niezależnie od rutyny – wpasuje się świetnie. A razem z tonikiem i kremem nocnym Barrier Renew tworzą moje trio idealne!
Nowe składniki, jeszcze lepsze działanie
Kolejny w wyliczance będzie krem pod oczy, na który pewnie wiele osób czekało. Zwłaszcza tych, którzy lubią formuły lekkie, nieobciążające, dobrze współgrające z makijażem. Ceramidowy krem pod oczy Bielendy szybciutko się wchłania, i jeśli potrzebujecie silniejszego nawilżenia, bez trudu dołożycie drugą warstwę; nie ma obaw, że coś się zroluje czy też oczy zaczną łzawić.
Krem pod oczy, podobnie jak serum, zawiera nowy składnik, wcześniej nie stosowany w serii. Jest to fitosfingozyna, która działa przeciwalergicznie, przeciwzapalnie, ochronnie, a także zmniejsza utratę wody w naskórku. Wpływa korzystnie nie tylko na odbudowę skóry i na jej poziom nawilżenia, ale również ma działanie przeciwbakteryjne.
Więcej niż balsam do ciała
Ostatni w moim zestawieniu jest ceramidowy balsam do twarzy i ciała. Nie dlatego, że jest zły, ale przyznaję się bez bicia – smarowanie ciała balsamami, to jest krok pielęgnacji, który przychodzi mi z trudem i zazwyczaj sobie go odpuszczam. Ale nie na potrzeby testów!
I mogę śmiało powiedzieć, że dostajemy szybkie nawilżenie bez klejenia się skóry. I co dla mnie bardzo istotne; faktycznie balsam może wylądować na buzi na zasadzie pełnoprawnego kremu do twarzy. Ma nieco mocniejszy zapach niż reszta (ostrzegam wrażliwców), ale używałam go jako krem dzienny przed SPF i z powodzeniem dawał nawilżenie, niwelował uczucie suchości i spięcia (mnie towarzyszy cały czas, stąd u mnie duża dbałość o dobre nawilżenie), a także nie spowodował u mnie zapychania się porów. Jeżeli szukacie produktu 2 w 1, to tutaj jest strzał w dziesiątkę. Na przykład po siłowni, ale i w podróży!
Zwłaszcza, że skład balsamu jest naprawdę świetny, i nie jeden z kremów do twarzy mógłby mu pozazdrościć. Są i ceramidy, i skwalen, pochodna kwasu hialuronowego, kwas mlekowy, kompleks NMF (składniki nawilżające), mnóstwo dobrych olejków.
A jeśli nie wiecie, to my mamy stały rabat -20% na hasło bless20 na produkty Bielenda Professional. Zostawiam link do sklepu.
Jeśli zatem czujecie, że coś mogłoby się Wam spodobać (serum koniecznie! i jeśli jeszcze nie znacie – tonik), to spieszę z gorącą polecajką. I trochę czekam na ceramidowy produkt do mycia buźki – poproszę o lekki olejek i łagodną piankę do mycia!
Zwłaszcza, że to seria bardzo uniwersalna i przez te 24 miesiące zdążyłam przetestować ją nie tylko na sobie, ale i na twarzach mojej mamy oraz cioć (ich skóry dojrzałe, niezależnie czy mieszane czy suche, uwielbiają tonik), a także na różnych cerach bliskich koleżanek. Te z przesuszeniami chwalą sobie eliksir barierowy, a także odżywczy krem na dzień SPF30, który przepięknie koi i nawilża.