BlessBusters: bye, bye chusteczko!

Wpadłam na pomysł nowej serii na blogu #BlessBusters, by poskromić mity dotyczące świata kosmetyków, pielęgnacji i makijażu. Moja wiedza bazuje na dogłębnym researchu danego tematu (opinie specjalistów, poszukiwanie źródeł, publikacji i badań), testów własnych, wsłuchiwaniu się w głos innych, tych o odmiennej opinii, albo np. innym kolorze skóry czy typie cery.

To oczywiste, że pewne mity kosmetyczne wynikają z niewiedzy. Bo technologia gna do przodu, pojawiają się nowe badania, a także do głosu dochodzą ci, których perspektywa wcześniej nie była brana pod uwagę. Zależy mi na wspólnym poskramianiu mitów, otwarciu (kulturalnej!) dyskusji, a przede wszystkim edukacji. Nas wszystkich.

Bez zbędnego przedłużania, zapraszam Was dziś na pierwsze starcie z mitem. Zaczniemy od czegoś prostego, ale mam nadzieję mocno dającego do myślenia.


Przecież te chusteczki do demakijażu są z bawełny, więc są EKO… W czym problem?


Mokre chusteczki do demakijażu przechodzą do lamusa. Wcale nie są eko, a już na pewno nie zmywają dobrze makijażu. Powiecie jak to? A ja już odpowiadam na wszystkie zarzuty.

  • Mokre chusteczki są zatopione w płynie, który swoją formułą przypomina nic innego jak micel. Więc nawet jeśli wydaje się Wam, że usunęliście cały brud (i bakterie, ble!) czy makijaż, to tak naprawdę, on nadal jest (rozmazany) na buzi. Z dodatkiem detergentów z samej chusteczki, które NATYCHMIAST należy zmyć wodą, najlepiej z lekką pianką myjącą. W tym wpisie dowiecie się, jaką szkodę robi skórze niezmywany micel.
  • Chusteczki do demakijażu bardzo często zawierają w składzie, prócz detergentów, także ten „zły” alkohol, którego chcemy unikać w naszych produktach pielęgnacyjnych bo powoduje mocne przesuszanie się skóry. Ach, no i oczywiście są w nich substancje zapachowe, które mogą podrażniać, zwłaszcza jeśli natychmiast ich nie zmyjemy.

  • Podczas używania chusteczek mamy tendencję do zbyt mocnego pocierania skóry, co powoduje podrażnienia, zaczerwienienia, a nawet zmarszczki. To nasz odruch, nad którym ciężko zapanować.
  • Nawet jeśli chusteczki nie zawierają peelingujących wypustek, to pocieranie skóry jest eksfoliacją, z którą nie należy przesadzać (jeżeli spodoba się Wam taka forma wpisu, to będzie jeden z tematów kolejnego posta z serii #BlessBusters).

  • Mokre chusteczki to bardzo często bawełna zawierająca w sobie mikroplastik i zwyczajnie, są to produkty NIEBIODEGRADOWALNE. Nie rozkładają się i tworzą w kanalizacjach tzw. fatberg, czyli bryły tłuszczu oraz właśnie pozostałości z wilgotnych chusteczek (także tych dla dzieci oraz do czyszczenia powierzchni!). Poszukajcie sobie materiałów BBC, w których pokazują jak paskudnie to wygląda, jak zatyka rury i…co dostaje się przez to do naszej gleby i wody.
  • Nawet jeśli przestrzegamy zasad recyklingu, to musimy powiedzieć sobie szczerze – chusteczka do demakijażu (a także czyszczenia powierzchni czy dla małych dzieci) tak naprawdę nie jest nam niezbędna do życia. Używanie ich, to tworzenie niepotrzebnej góry śmieci na wysypiskach.

Zgadzam się – czasem są sytuacje podbramkowe, gdzie musimy zrobić coś „na szybko”. Wtedy sięgamy po wilgotne, jednorazowe chusteczki. Oczywiście najlepiej te, które mają wyraźnie zaznaczone na opakowaniach, że są biodegradowalne (na polskim rynku, np. L’biotica, a także chusteczki dla dzieci z Biedronki Dada).  Ale podkreślam –  nie jest o rozwiązanie na co dzień.

Dodam jeszcze zdanie o wacikach/płatkach kosmetycznych. Te faktycznie się rozkładają, ale… by produkować 1 kg bawełny trzeba zużyć 20 000 litrów wody, a by pola bawełny rosły bujnie, nawozi się glebę pestycydami, więc to nadal nie jest „eko-opcja”.


Czego zatem używać? To proste!


1/ Namawiamy Was do najbardziej ekologicznej formy, przy której nie potrzebujecie żadnego dodatkowego narzędzia prócz rąk – podwójnego oczyszczania. Używacie wówczas balsamów do demakijażu lub olejków, które rozpuszczają brud, makijaż, SPF. A następnie przechodzicie do delikatnego produktu myjącego. Więcej tipów w temacie double cleansing znajdziecie w tym poście.

2/ Jeżeli lubicie używać płynu miceralnego, to przydadzą się Wam bawełniane płatki kosmetyczne wielorazowego użytku. Oferuje je np. Glov czy Soft Moon. Ja piorę je ręcznie albo w pralce na praniu delikatnym (w bawełnianym, specjalnym woreczku).

3/ Możecie wybrać także wielorazową rękawicę lub ściereczkę do czyszczenia od Glov, Makeup Eraser, Yves Rocher. Mają one specjalne włókienka, które umożliwiają demakijaż wyłącznie przy użyciu ciepłej wody. I tak, to działa. Ale my, oczywiście, robimy krok dodatkowy – myjemy twarzy delikatną pianką, żelem.

Mam nadzieję, że przekonałam Was, by mokre chusteczki do demakijażu, ale także te do czyszczenia mebli/okien i te dla dzieciaków (no i waciki też!), używać wyłącznie w sytuacji podbramkowej. To może być Wasz maleńki krok do tego, by nasza planeta troszkę odetchnęła. Podobnie jak Wasz portfel.


No i oczywiście jestem ciekawa, czy macie ochotę na więcej postów w serii #BlessBusters, czyli Blessy gromią mity. Dajcie znać!


 

 

Leave A Comment

Podobne wpisy

Strona, którą właśnie przeglądasz wykorzystuje pliki cookies. Ich wykorzystanie możesz modyfikować w ustawieniach swojej przeglądarki. Zostawiając komenatarz czy pisząc do nas e-mail, pamiętaj, że Twoje dane są zabezpieczone.
Akceptuj Cookie.
x