Body Sweets

Wanilia, czekolada, rum… zestaw jak z dobrego ciastka tortowego, albo ulubionej czekolady Wedla na gorąco, podawanej na krakowskim rynku. Tymczasem są to aromaty kremów i mleczek do ciała Aquoliny, absolutnie najlepsze poprawiacze nastroju w zimny jesienny dzień, jakie można zafundować sobie podczas łazienkowych rytuałów pelęgnacynych. Codziennie. Bez obawy o ilość pochłoniętych kalorii ani nietolerancję laktozy u juniora 😉

Oto one – nwilżające czekoladki w kremie: balsamy do ciała włoskiej Aquoliny. Testowane z ogromną przyjemnością, bo i mam wrażenie, dla przyjemności stworzone. Tym razem w nasze łapki trafiły trzy kompozycje zapachowe (smakowe?): wanilia-jaśmin, czekolada-wanilia oraz czekolada-rum. Jak sprawdzają się na skórze?

1. Aquolina Body Cream, chocolate&rum, 250 ml, cena ok. 25 PLN
Mój aromatyczny ulubieniec. Zapach, choć rumowy, bardziej kojarzy się ze świątecznymi wypiekami niż pijanym kapitanem pirackiego statku (to ten dodatek czekolady), więc całość jest nie tyle alkoholowa, co bardzo, bardzo słodka i apetyczna. Co ciekawe, mleczko (a właściwie krem, biorąc pod uwagę angielską nazwę oraz konsystencję kosmetyku, bardzo bardzo gęstą, aż trudno go wydobyć z flakonu) zawiera naturalny estrakt kakaowy, jest też silnie perfumowane (zapach bardzo wysoko na liście składników), stąd pewnie obietnica długotrwałego zapachu, którą na etykiecie składa producent. I faktycznie, może rumowo-czekoladowa woalka nie jest wyczuwalna dzień cały, ale przez dobre dwie godziny miałam wrażenie, jakby obok mnie ktoś właśnie otworzył tabiczkę dobrej, nadziewanej czekolady. I jeszcze jedno, być może najważniejsze – to nie jest mistrz nawilżania. Ma nie zostawiać tłustej warstwy i tej obietncy dotrzymuje, natomiast odbywa się to koztem ilości dobroczynnego nawilżenia i natłuszczenia, jakie może ofiarować skórze. Krótko mówiąc – przyjemność dla zmysłów, natomiast dla skóry raczej delikatny wspomagacz.

2. Aquolina Body Cream, chocolate&vanilla, cena ok. 25 PLN
Powtarza wszystkie zalety i wady poprzednika z jedną tylko jedyną różnicą – pachnie subtelniej niż rumowy koleżka. To sprawka waniliii, która pięknie dopenia aromat czekolady. Całośc pachnie jak domowy budyń, albo czekkolada na gorąco z pijalni Wedla na krakowskim rynku. Zapach utrzymuje się dość długo i trzeba przynać, że nie tylko na skórze, ale także w łazience (jeśli tam był aplikowany na człowieka ;)).

3. Aquolina Royal, Crema Corpo, vanilla&jasmine, cena ok. 30 PLN
O ile kremy czekoladowe miały za zadanie głównie pachnieć, to balsam z serii Royal ma do tego jeszcze wyglądać! I to nie tylko za sprawą ślicznego opakowania w stylu retro, ale także srebrych drobinek brokatowych, które zawiera. Na szczęście efekt nie jest bazarowy, bo drobinki choć sporych rozmiarów, dodane są w niezbyt dużej ilości, skóra po aplikacji raczej delikatnie połyskuje, niż bije blaskiem po oczach. To duży plus – można poczuć się nieco bardziej dopieszczoną, a jednocześnie nie błyszczącą jak choinka na święta. Zapach jest cudowny – połączenie wanilii i jaśminu naprawdę znakomite. I jeszcze jedna ciekawostka – mimo lżejszej konsystencji, niż kremy wymienione powyżej, ten balsam pozostawia na skórze lekki film i nazwilża dużo lepiej, niż czekoladowi krewniacy. Jeśli więc wasza skóra potrzebuje wsparcia, wybierajcie wersję ‚royal’, bo ten balsam to prawdziwe all-in-one: jest cudowny, długotrwały zapach, są efekty specjalne i porządne nawilżające działanie. Warto.

Gęsta konsystencja i czekoladowy kolor – tak wygląda krem czekolada&wanilia

A tu już kropla balsamu waniliowo-jaśminowego. Drobnki brokatu trudno uchwycić na zdjęciu, ale uwierzcie – one tam są!

17 komentarzy

Leave A Comment

Podobne wpisy

Strona, którą właśnie przeglądasz wykorzystuje pliki cookies. Ich wykorzystanie możesz modyfikować w ustawieniach swojej przeglądarki. Zostawiając komenatarz czy pisząc do nas e-mail, pamiętaj, że Twoje dane są zabezpieczone.
Akceptuj Cookie.
x