Clarins od lat znajduje się w czołówce producentów kosmetyków luksusowych. Francuski potentat znacznie się jednak różni od ‚kolegów z branży’. Za pięknymi złotymi puzderkami w charakterystycznych zerwanych opakowaniach kryją się aspiracje i ambicje twórcy marki – Jacquesa Courtin-Clarins (który tak naprawdę Clarins sie nie nazywał – było to imię postaci, którą młody Jacques grał w szkolnym przedstawieniu). Sporo o spojrzeniu na urodę Clarinsa mówi także jego pierwszy produkt – ujędrniający olejek do ciała własnej receptury (Jacques studiował medycynę). Bo od początku chodziło o to, by uczynić kobiety szczęśliwe. A cóż ma uroda do szczęścia? Ano,wg seniora Clarins wszystko!
Jacques wierzył, że kobieta czuje się szczęśliwa wtedy, gdy czuje się piękna. A od tej wiary już tylko krok do odkrycia psychologicznej zależności samopoczucia od wyglądu. „Beauty has become an important element in a woman’s psychological make-up” – powiedział w jednym z wywiadów. I choć papa Clarins już nie żyje, nad kosmetycznym imperium czuwają synowie: Christian i Olivier.
Psychologiczny make-up dla mojej zmęczonej nocnym wystawianiem do niemowlaka, przekroczoną trzydziestką i śladami po niedawnej ciąży – to brzmi super! Tylko czy działa? Postanowiłam sie przekonać testujac dwa produkty z klasyki gatunku – puder sypki Poudre Multi-Eclat (odcień 01 light) oraz szminkę Rouge Eclat (kolor 04 tropiąca pink). Jak wskazują nazwy, kosmetyki mają wzmacniać naturalny blask. Pomadka ma dodatkowo chronić przed starzeniem się skóry warg, a puder jest mineralny więc upiększająco-doskonalący cerę. A że Clarins nie testuje na zwierzętach i stara sie używać jak najwięcej naturalnych substancji czynnych pochodzenia roślinnego, oczekiwania są bardzo wysokie.
Nie ukrywam – oba produkty absolutnie spełniają moje wymagania i używam ich z przyjemnością. Opakowania przepiękne, kolory bardzo naturalne i delikatne, i szminka i puder cudnie pachną. Puder jest drobniutko zmielony i pokrywa skórę lekkim woalem i daje efekt aksamitnego dotyku. Delikatne drobinki rozświetlające ładnie przełamują matowy efekt po zastosowaniu. Co ważne – puder ma duża pojemność (aż 30 gramów) i na pewno wystarczy na długo.
Z kolei pomadka to bardzo delikatny balsam naładowany drobnymi ale wyraźnymi pigmentami koloru. Tropical pink podbija naturalny róż warg i daje świeży efekt. Satynowe wykończenie, gładkie usta o delikatnym połysku i niezła trwałość – oto jej główne zalety.
Czy ta dwójka wystarczy, by uczynić mnie szczęśliwą poprzez piękno jak chciałby papa Jacques? Tego nie wiem, ale jedno jest pewne: ich używanie jest ogromną przyjemnością.
A jakie są Wasze doświadczenia z kosmetykami Clarins? Które produkty tej marki polecacie?
Ps. Wybaczcie literówki. Pierwszy raz tworzę post blogowy na komórce ;))) internet domowy zdechł i ajfon jest jedynym kontaktem ze światem!
no ładnie ładnie. jeśli pomadka dodatkowo pielęgnuje wchodzę w to! 🙂
Wygląda znakomicie. :)Te kolorki świetnie pasują do Twojej urody, a Clarins to moja ulubiona marka. 🙂
Ostatnie zdjęcie zachęcające!
Osobiście uwielbiam Clarinsa. Jedna z fajniejszych firm.
ale cudeńka:)
Jejku, chciałabym tak pięknie wyglądać w tak skromnym makijażu 🙂 U mnie musi iść tona tapety, żebym się odważyła ludziom pokazać 😛
A kosmetyków Clarins nie znam, nie miałam ani jednego. Może czas to zmienić 😉
bardzo ładny kolor szminki:)
szminka ma świetny kolor 🙂
mi też najbardziej podoba się kolor szminki