Coś tam już o nas wiecie, bo czasem zdradzamy fakty, o które zdarza się Wam pytać. Także podczas spotkań face2face. Tym razem fakty zdradzę ja, i będą one dotyczyć wyłącznie Lony. Bo jutro obchodzi swoje urodziny, bo od rana możemy śpiewać jej sto lat. Bo mam garść prawdziwych perełek, które wypisz wymaluj mówią wszystko o tym jaka jest. I co lubi, a za czym nie przepada.
No to lecimy?
Szafa zrobiona na szaro
Choć czasem miewa fazy na różne barwy (a to zachwyca się wszystkim co niebieskie, a to znowu chce mieć w garderobie militarną zieleń), mimo wszystko najchętniej widziałaby się w szarościach. Szare lubi wszystko – płaszcze, spodnie, swetry, t-shirty. Twierdzi, że jest to najbardziej neutralny z kolorów, pasuje do wszystkiego, do wszystkich, a w szczególności do niej. A więc jeśli zobaczycie ją odzianą jak szara myszka, to wiedzcie, że czuje się znakomicie.
Radar na cenę
Lona ma taką niezwykłą przypadłość – radar na wyczuwanie rzeczy drogich. Najdroższych. Całkowicie poza zasięgiem, totalnie w sferze marzeń. Wchodząc do sklepu, obojętnie o jakim asortymencie, niemal pewne jest, że Lona wybierze coś, co jest najdroższe. I oczywiście stanowczo zapragnie to posiąść. I teraz uważajcie – ona ma siłę sprawczą, wytrwałość i tak wielką chęć posiadania tego czegoś, że… prędzej czy później pochwyci to w swoje łapki.
Radosne macanie
To właśnie ona nauczyła mnie macać. Bo sama to non stop robi. Ale skupia się na jakości ubrań. Dotyka je, głaszcze, przegląda, szarpie, szczypie, prostuje i skręca. Bada organoleptycznie ich skład, zawartość bawełny w bawełnie, nitki w nitce. A kiedy znajdzie już wysokogatunkowy sweterek, to mruczy jak zadowolona kotka. I oczywiście go chce. Ewentualnie choćby mały szaliczek, szaliczuś. Jakiś drobiazg, albo może dwa!
Eksperymentatorka
Lona nie boi się niczego. Uwielbia testować, sprawdzać, porównywać. Wszystko to odbywa się na niej. Posiadała wszystkie kolory i długości włosów. Bez zająknięcia wciera w siebie kolejne peelingi, balsamy, kremy. Wciera suche szampony, doklejka rzęsy czy lakier w formie naklejki. Szuka podkładów w kompakcie, cieni w kremie, kremu w proszku, wody w formie koktajlu. Nic jej nie straszne, wszystko ją bawi. Ona musi wiedzieć!
Bez serca, ale z czystą szafą
Uwierzcie mi – u Lony brak sentymentów. Wyrzuca wszystko, co tylko leży nieco dłużej w szafie, albo jest jakieś takie „niezbyt”. Lub kiedy znajdzie godnego następcę, i tak np. bez żalu wyrzuciła paletkę Urban Decay, choć większość z cieni była pełna. A co tam! Nie używam – dowidzenia. Szminki, cienie, kremy, podkłady, ubrania – nie ma żadnej litości. Jeśli myślicie, że czyszczenie szaf i kontrolowanie chaosu przyszło do nas z Dalekiego Wschodu, to rzeknę Wam – nie! Pochodzi z Jaworzna.
Zwierz na ubraniu
To moja ulubiona cecha Lony, którą często stosuję jako taktykę wbijania złośliwej szpileczki. Jak tylko widzę na jakimś ciuszku zwierza – wołam Lonę. Oczywiście im bardziej przaśny, tym ja mam większy ubaw. Kozaczki w zeberkę, futerko w różową panterkę i martwy lis – oj, tak bym ją widziała. A tak całkiem serio; Lona naprawdę lubi zwierzęce wzory. I tak sprawnie nimi operuje, że nie można zarzucić jej ani grama tandety. Ja nie potrafię!
Życie w Alcatraz
To jest w sumie całkiem ciekawe – Lona mieszka w niezwykle interesującym miejscu. W pewnym bloku, który inspirował mnie za dzieciaka, słynnym Alcatraz. Nie jest to więzienie (hi hi), ale kompleks blokowy z zewnętrznymi klatkami schodowymi. No i komuś się kiedyś skojarzył w ośrodkiem penitencjarnym. A co jeszcze fajniejsze – w adresie Lony jest strasznie dużo cyferki 8. Dam sobie głowę urwać, że ona pamięta wyłącznie moją ulicę i numer klatki. A ja nawet jej kod pocztowy!
Gold Digger!
Jakby było mało, że pani blondynka lubuje się w zwierzakach, to jeszcze kocha złoto. No wypisz wymaluj – słowiańska natura. Złote łańcuszki, pierścionki, bransoletki. Złota klamra przy torbie, zameczek przy buciku, guziczek przy płaszczyku – oj, niech się świeci! Ba! Lona ma w swej kosmetyczce złote lakiery, złoty liner. I nie waha się ich używać na co dzień. No po porostu złota królewna!
Gadżeciara na 100%
Ona naprawdę kocha wszelkiego rodzaju nowinki, nie tylko urodowe. Wszystkie technologiczne sprzęty, małe i duże agd (maszyna do jogurtów? Oczywiście, że ma! I ta do pieczenia chleba – pewnie). A jeśli gadżecie jest nie tylko funkcjonalny, ale i ładny to już w ogóle piszczy jak mała dziewczynka. Poza tym lubi również takie niewinne drobiazgi – słodki kubek, zabawna słomka, kocie uszy na opasce. Jej przyjemność sprawia nawet efektowne opakowanie po kremie. I ona o tym potrafi opowiadać godzinami. Serio!
Like a Star
Skoro nosi lamparta i złoto, to jest prawdziwą gwiazdą. A wiecie co robią gwiazdy? Zawsze się spóźniają. Lona jest w gronie moich znajomych absolutnie bezkonkurencyjna jeśli chodzi o nie bycie na czas. No i wiecie – ja poczekam, ale pociągi nie zawsze… ta cecha w jej wykonaniu jest niemożliwa, a ona sama tworzy serie anegdotek na ten temat. Prywatnie podziwiam za zimną krew. Ja jak się spóźniam, to zazwyczaj wpadam spocona jak mysz. Lona wchodzi like a star. Najczęściej na najciekawszy punkt programu.
Kto ze mną śpiewa Lonie sto lat?
ja śpiewam „sto lat Lona” i wielka buźka leci do Ciebie cmooook
hahaha widzę to, widzę! Dziękuję baaardzo bardzo!
sto lat! sto lat 🙂
to jeszcze tuylko 67 😀
Hohohooooo! Najlepszości <3
Dziękuję Maleńka <3
Wszystkiego Najlepszego! 🙂 Jak to czytałam, to tak jak bym czytała o sobie 😀 Radar na ceny, hahaha skąd ja to znam! 😀
hahaha no okropnie tego nie lubie, ale przyznaje – to nawet zabawne 😀
Zabawne ale też denerwujące. 😀 Dziś wlazłam do Simple, na swoje nieszczęście. Teraz będę śnić o pewnej bluzce i spódnicy. 😀