beGlossy na czerwiec: testujemy i sprawdzamy marynarskie pudełeczko!

Czego oczekujecie po wakacyjnym pudełku pełnym skarbów? Bo my dobrej zabawy, poznania nowych produktów i pełnej ochrony!

beGlossy wylądował z pudełkiem w sam raz do wakacyjnej walizki. Bo przecież podczas wyjazdów chcemy czuć się swobodnie, wyglądać pięknie i naturalnie. I właśnie ten ostatni aspekt stał się najważniejszy podczas komponowania pudełeczka przez ekipę Glossy. Chcięli zaserwować nam makijaż w stylu no make-up, a do tego zatroszczyć się o nasza skórę. Zapraszamy na testy!

 

Lena testuje:

Moim numerem jeden… Mam dwa numery jeden! I są to kremy. Pierwszy to krem ochronny La Roche – Posay. Bardzo lekki, świetnie się rozprowadza i stanowi naprawdę niezły podkład pod…podkład. Z takim kompanem możecie czuć się całkowicie bezpiecznie na plaży, w górach czy w drodze do pracy. Bo przecież słońce dopada nas także w samochodzie, tramwaju, w przerwie na lunch. Drugi numer jeden to znakomity krem CC Olay. Choć na początku się nie polubiliśmy. Dlaczego? Bo stwierdziłam, że po nałożeniu na twarz ciemnieje. Owszem, ale kiedy nakładam go na bazę. Pozbyłam się jej i zyskałam bardzo dobry kosmetyk. Delikatny, lekki, o pięknej barwie. Rozświetla skórę, dodaje blasku. Gorąco polecam wszystkim fankom kosmetyków o wielu zastosowaniach. No dobra – jest też numer trzy. To legendarna maskara Benefit They’re Real. beGlossy wzięło pod uwagę to, że w akcji dla blogerek niemal w każdym blogerskim pudełku znalazła się właśnie ona. A Wy, nasze Czytelniczki, bardzo chciałyście ją przetestować. No i jest u Was! Doskonała! Pogrubia, wydłuża, podkręca. Szczoteczka robi cuda, cuda! Teraz produkt, który nigdy mi się nie przyda, więc już poszedł w dobre ręce – primer Absolute New York. Wielokrotnie wspomniałam, że moje próby z malowaniem się cieniami nigdy nie wychodzą mi na dobre. Czuję się i wyglądam źle. Natomiast ideowo produkt jest ciekawy, ale tutaj musicie posłużyć się opinią Lony.

Krem do rąk Kamil kojarzy mi się z dzieciństwem i Tatą. To on go używał bo dobrze zmiękczał skórki i pozostawiał gładkie dłonie. Owszem, to potwierdzam, choć nie przepadam za zapachem rumianku. Jest gęsty i tworzy na łapach dobrą bazę zabezpieczającą. Clarena Caviar Slim Balm, to krem ujędrniający i przywracający skórze gibkość. Miałyśmy próbkę, więc ciężko poznać efekty, choć jestem bardzo ostrożna co do tego typu osądów. Bo przecież gdyby kremy zabijały tłuszcz, to wszystkie byłybyśmy szczuplutkie… Na pewno pozostawia ciało gładkie i przyjemne w dotyku. Błyszczyk Pierre Rene na sam koniec. Na pewno sama bym go nie kupiła; ma lepką formułę i klei się do ust, ale przez to… pozostaje a nich nieco dłużej. Ma lekko transparentną barwę, więc nadaje się na dzień, także podczas wyjazdów. I jeśli go zgubimy podczas wojaży, to chyba aż tak bardzo nie będziemy żałować. 😉

ps: Dla stałych abonentek beGlossy przygotowało brązową kredkę-cienie Sumita Beauty. I ją przetestowałam. Lekki brązowy odcień, niezła trwałość, łatwa aplikacja – idealna do wykonania szybkiego makijażu przed imprezą. Lekko rozświetla oko i jest uniwersalna – to liner, cienie, rozświetlasz w jednym.

beglossy-czerwiec-olay-clarena-kamil-benefit (4)

Lona testuje:

Lubię takie pudełka: dużo nowości i marki, których do tej pory nie miałam okazji testować. Pozytywnie zaskoczyła mnie baza pod cienie Absolute New York – Lena pisała, że takowych nie używa, a ja i owszem (nude bo nude, ale zawsze ;)). I muszę przyznać, że baza ma kilka zalet i jest godna polecenia. Po pierwsze forma aplikacji – precyzyjna gąbeczka, jak w błyszczykach, pozwala nałożyć produkt tuż przy linii rzęs. Po drugie konsystencja – lekka, ale lepka. A co za tym idzie, faktycznie fajnie ‚przykleja’ cienie do powieki.

Drugie pozytywne zaskoczenie – kem BB Olay. Po testach azjatyckiego It’s Skin (też z Glossy, rewelacyjny!) sądziłam, że drogeryjny krem tonujący (bo tym zasadniczo są koncernowe BB) mnie nie zachwyci. To było zanim… nałożyłam go po raz pierwszy. Od tamtego dnia spotykamy się w łazience każdego ranka i spędzamy razem całe dnie. Bardzo lubię połączenie koloru i odżywienia.

Trzecim hitem pudełka powinien być tusz They’re Real Benefit. I jest, aczkolwiek my już tyle razy go zachwalałyśmy, że chyba nam już zwyczajnie nie wypada 😉 Wypada za to jednak wspomnieć dziewczynom, które nie były zadowolone z konsystencji i aplikacji, że tusz najlepszy jest po miesiącu, gdy nieco ‚stężeje’, a pełnowymiarowy produkt aplkuje się dużo wygodniej niż miniaturę (dłuższa rączka szczoteczki jednak sporo daje). 100% supertusz.

O tym, co nie zachwyca króciutko. Lekki krem La Roche Posay na słońce może byłby fajny, ale próbka jest dla mnie zbyt mała, by ocenić działanie przeciwsłoneczne. Z Clareną to samo – 30 ml w żaden sposób nie pozwala przekonać się, czy kosmetyk choć w promilu działa wyszczuplająco. Pomadka Pierre Rene ma tak kiepskie opakowanie, że pękło przy pierwszym otwarciu. Perłowy kolor ani kiepska trwałość nie zachwyciły. A kremem Kamill posmarowałam się dwukrotnie, ale nie jestem w stanie znieść uczucia lepkich rąk po aplikacji. Aż dziw, że na studiach używałam regularnie.

beglossy-czerwiec-olay-clarena-kamil-benefit (1) beglossy-czerwiec-olay-clarena-kamil-benefit (2) beglossy-czerwiec-olay-clarena-kamil-benefit (3) beglossy-czerwiec-olay-clarena-kamil-benefit (6) beglossy-czerwiec-olay-clarena-kamil-benefit (7) beglossy-czerwiec-olay-clarena-kamil-benefit (8) beglossy-czerwiec-olay-clarena-kamil-benefit (9)

3 komentarze

  • Magda B.
    10 lat ago

    Czy zniżka na Glossybox z ostatniego wpisu jeszcze obowiązuje?
    Chciałabym zamówić sobie chyba jednak to pudełeczko!

  • Kamilka
    10 lat ago

    Hej dziewczyny!
    A nie wiecie może, ile ten krem BB kosztuje normalnie w drogerii?

  • Wiktoria
    10 lat ago

    Mam ten tusz!

Leave A Comment

Podobne wpisy

Strona, którą właśnie przeglądasz wykorzystuje pliki cookies. Ich wykorzystanie możesz modyfikować w ustawieniach swojej przeglądarki. Zostawiając komenatarz czy pisząc do nas e-mail, pamiętaj, że Twoje dane są zabezpieczone.
Akceptuj Cookie.
x