Przedstawimy Wam linię I Coloniali Seductive Elixir – pachnące różą, wanilią i przyprawami.
Są takie kosmetyki, które już samym wyglądam przypominają skarby ukryte w złotej skrzyni Piratów. Kuszą pięknymi opakowaniami, doskonale komponują się na toaletkach i łazienkowych półkach. Nim uchylimy wieczko, nim przekręcimy dozownik, już wiemy, że używanie ich będzie przyjemnością. A kiedy na dodatek ich wnętrze to prawdziwa uczta dla ciała, wówczas wiemy, że oto jest: trafiony i zatopiony. Dzisiaj przedstawimy Wam linię I Coloniali Seductive Elixir – kosmetyki, które uwiodły nas od pierwszego wejrzenia i użycia. Opakowaniami jak z walizki Indiany Jonesa, zapachami jak z tureckiego hammamu, odżywieniem godnym najlepszych.
Lena testuje:
O swej miłości do ciężkich zapachów w orientalnym klimacie mówiłam i pisałam nie raz. Uwielbiam ciężkie, zmysłowe aromaty perfum, balsamów. Wśród moich ulubionych kosmetyków do ciała zawsze na pierwszym miejscu stały te o woniach intensywnych, nieco pudrowych, mocnych. Wszystko to, co lubię najbardziej kryją piękne flakony linii I Coloniali. Moim faworytem jest wielozadaniowa mgiełka Tajemnicza Róża. Dzięki pięknemu, zmysłowemu zapachowi stosuję ją w gorące dni zamiast perfum. A wybuchowa mieszanka róży, drzewa sandałowego, mandarynki, cedru i kaszmiru zabiera mnie w daleką, egzotyczną podróż. Ma lekką formułę. Pryskam nią nie tylko ciało, ale także włosy. Działa odświeżająco i kojąco. I wygląda…jak milion dolarów. Miłość od pierwszego użycia! Podobne uczucia wzbudziło we mnie mleczko do ciała Sexy Vanilla. Ze wszystkich dostępnych formuł (balsam, krem, oliwka, masło) to właśnie mleczka lubią najbardziej. Bo szybko się wchłania, mogę stosować na wilgotną skórę, pozostawia przyjemny fluid na ciele. Dokładnie takie jest mleczko I Coloniali plus… ujmuje słodkim, waniliowym zapachem. Jeśli macie ochotę wybrać się w daleką podróż bez wychodzenia z łazienki – proszę bardzo. Jest jeszcze bardzo delikatne masło do ciała, którego głównym składnikiem jest masło Karite. Bardzo delikatne, nakładając go na ciało mam wrażenie, że rozpuszcza się w rękach. I obłędnie pachnie, ale to chyba oczywiste! Na sam koniec pozostawiłam Wam coś bardzo pożytecznego – krem/maskę do zniszczonych i suchych rąk. Nakładamy ją na noc i uwierzcie, że już następnego rana czujemy różnicę. Dłonie są gładkie, przyjemne w dotyku. Osobiście, z całej czwórki, ten kosmetyk ma dla mnie najmniej przyjemny zapach, ale to prawdopodobnie dlatego, że poprzednicy wysoko zawiesili poprzeczkę.
Lona testuje:
Przyjemnie je postawić na nocnej szafce i użyć po kąpieli. Wieczorową porą nałożyć na ciało gęsty krem z masłem shea pachnący jak kuferek pełen przypraw z południa Europy. Do tego krem-maska do rąk i paznokci przeznaczona specjalnie na noc (dość ciężka, ale przyjemna w użyciu do ego stopnia, że zdarzało mi się używać jej i za dnia, nawet w pracy). Mocny, odżywczy, gęsty, pachnący przyjemnie aczkolwiek nieco dziecięco. Jak oliwka, puderek, zasypka. Oba kosmetyki dzięki wysokiej zawartości shea uelastyczniają i odżywiają naskórek. Mają przyjemne konsystencje lekko roztopionego masła i śmietankowy kolor. Balsam do ciała z naturalną wanilią jest dużo lżejszy, zarówno pod względem konsystencji, jak i siły kompozycji zapachowej. Ta wanilia jest otulająca, ale także świeża i delikatna. Idealna o poranku, bo zapewnia miły nastrój, a lekko nawilżająca formuła szybko się wchłania. Zdecydowanie warto używać łącznie całej trójki, bo nocne odżywienie i poranne nawilżenie to dobry przepis na zdrową skórę i dobre samopoczucie. A jako wisienka na torcie różany spray do ciała i włosów skomponowany tak, by koić nerwy, pobudzać umysł do pracy i dawać przyjemność odświeżającego, acz nieco orientalnego zapachu latem. Lżejsze niż tradycyjne perfumy, ale jednak wyczuwalne kcenty różano-przyprawowe podbiły moje powonienie. Używam z przyjemnością. I dla przyjemności. A co!
Przepiękne opakowania!
Nie znam tej marki, gdzie można kupić takie kosmetyki? Zwłaszcza spray mnie interesuje, bo lubię róże, a cena jest dużo przyjemniejsza, niż większości letnich perfum!
Kosmetyki I Coloniali kupisz w Douglas.
Sprawdziłyśmy, nowości są już w ofercie, różany spray też :))))
Tu: https://www.douglas.pl/douglas/search.html?query=I+Coloniali&csearch=false&bsearch=true&esearch=false&vsearch=false&init=true
Kocham takie opakowania, od razu robią za ozdobę w łazience!:) No i nuty zapachowe jak najbardziej „moje” 🙂
To takie kosmetyki dla piękności i przyjemności. Mam nadzieję, że ich kiedyś spróbuję 🙂
Piękne opakowania! Naprawdę ozdobne, choć proste!