Początek lata budzi we mnie kilka skojarzeń. Te najwcześniejsze, niemal dziecięce przywodzą na myśl burze. Szybkie, nagłe, przed którymi chowałam się pod babciny stół. W późniejszych latach był to smak czereśni, które wcinałam bez ustanku i bez zaglądania do ich wnętrza. To też długie dni i wieczory spędzone w okolicznych parkach. I słońce, którego było pełno, nie dawało spokoju, wyganiało ze szkoły i świeciło po późnego wieczora. Tymczasem owego słońca mamy jak na lekarstwo, ale ja się nie daję. Poszukuję go w letnim zestawie. Lekkie tkaniny i kolory łamię ciężkimi dodatkami. Oby lato do nas wróciło, choćby na Noc Kupały. To przecież cudowne święto pełne magii.. Macie jakieś plany? Czy na Śląsku dzieje się coś ciekawego?