Do urodzin zostało 12 dni. TYCH urodzin. Przekraczam Rubikon, powinnam być dorosła.
Gdyby liczyć dorosłość w ilości płaszczy, które w ostatnich miesiącach skompletowałam to powinnam być już na emeryturze. W kwartał przybyło ich aż cztery, w tym ten bordowy, z którym nie rozstaję się, kiedy tylko pogoda staje się odrobinę bardziej do zniesienia. A dlaczego o płaszczach? Bo kiedyś stwierdziłam, że jak zacznę się w nich „czuć”, to znaczy, że droga ku starości otworzyła się i zaprosiła na dobre.
Poproszę o dowód
Być może trochę przesadzam, ale pozwólcie mi być w tych dniach troszkę przestraszoną. No bo jak to możliwe, że wieczna siedemnastolatka musi wreszcie przyznać, że to w sumie ten wiek to „dawno i nieprawda”? Zakazałam organizowania niespodzianek, wielkich fet, szalonych imprez. I pocieszam się faktem, że dziewczyny z „Seksu w wielkim mieście” nadal są starsze (hihi).
Muszę w spokoju przełknąć nadprogramową liczbę świeczek na torcie i nadal liczyć na to, że jeszcze ktoś poprosi mnie o dowód osobisty. To generalnie nie jest niemożliwe, wiecie? Wystarczy wybrać się do Stanów. Szczęśliwie tam niemal przy każdym kupowaniu procentów bacznie analizowanie mój wiek. Słodziaki!
Mam na sobie:
Buty Jeffrey Campbell | płaszcz New Look
Spodnie Levi’s 505c/Answear | Bluza Bershka
Choker Wear Medicine/ Answear | czapka pamiątka z Nowego Jorku
torebka Parfois
Cudny płaszcz ! <3