Oglądając wczoraj pierwszy odcinek programu „Woli i Tysio” nie mogłam się nadziwić dwóm rzeczom. Faktowi, że coś tak żenującego w ogóle zostało dopuszczone do emisji o jakiejkolwiek porze na jakimkolwiek kanale (śmiem przypuszczać, że nawet wróżbita Maciej serwuje widzom show bardziej ambitne) oraz poziomowi „dopieszczenia buziuni”, jaki obaj panowie prezentują. Ich idealne fryzurki, spulchnione od starannej pielęgnacji twarze, pełne usta i zadbane rączęta wydały się tak nienaturalne, jak niebieski barwnik w smurfowych lodach na gałki. Jasne, że facet też człowiek i dbać o siebie musi. Nawilżać skórę, a w torbie nosić krem do rąk i coś do ust. I tu jesteśmy zgodni, że nic się tak nie sprawdza w podróży, jak tubka Carmexu, czy się jest Wolim, Tysiem, czy Andrzejem z Sosnowca.
Lona testuje: all about Carmex
Od kiedy jednak poczciwy Carmex rozpoczął ekspansję na polski rynek wielością konsystencji, opakowań i smaków, postanowiłam przeanalizować, dla kogo te cuda i czy równie dobre, jak klasyk. A oto co z tej analizy wyszło:
1. Carmex klasyczny, sztyft – świetnie nawilża, lekko natłuszcza, przyjemnie mrowi w usta (mentol? eukaliptus?). Opakowanie jest połączenie i mieści się nawet w najmniejszej kieszeni. Nie jest może specjalnie stylowe, ale trzeba wziąć tu poprawkę na charakterystykę znaku graficznego Carmexu. Moim zdaniem, najlepszy klasyk dla ust (porównywalny może jeszcze z miętowym Yes To Carrots, także moim faworytem w tej kategorii), który spełnia oczekiwania moje, męskie,a pewnie Woli’ego i Tysia też. Bardzo dobry pod szminkę. Kiedy raz spróbuje się Carmexu, sztyfciki typu Bebe, czy nawet Neutrogena, wydają się już tylko brzydkimi siostrami Kopciuszka.
Ocena: opakowanie 3+, zawartość 5, wydajność 5
2. Carmex tubka wiśnia/truskawka – obie wersje słodkie, gęste, pachnące owocowo, ale z nutą mięty. Wyrób 4 girlz only 🙂 Lubię je (używam na raz dwóch tubek – jedna leży na stoliku w domu, druga na biurku w pracy – tak, tak, jestem nałogowym smarowaczem ust, przyznaję się), choć biorę poprawkę na to, że nie dorastają koledze sztyftowi do pięt. Szybko się je zjada, a tłusta konsystencja sprawia, że ten rodzaj Carmexu głównie natłuszcza, a nawilża kiepściutko. Nie bardzo nadaje się także jako baza pod pomadkę. Ale ten smak i poręczne opakowanie… rekompensują wiele 🙂
Ocena: opakowanie 4, zawartość 4, wydajność 4+
3. Carmex Moisture Plus (testowałam zarówno wersję klasyczną, jak i zabarwioną na różowo) – jednak lepsze jest wrogiem dobrego! Co prawda dla panów nie nadaje się kompletnie (sztyft opakowany jest dość ozdobnie, wygląda jak szminka), płeć piękna powinna mu w darze kwiaty składać! Świetnie nawilża, delikatnie nabłyszcza, dobrze smakuje (delikatniejszy, niż papa klasyczny), a po użyciu usta sprawiają wrażenie pełniejszych, miękkich, wypielęgnowanych. Wersja różowa dodatkowo delikatnie podkreśla ich naturalną barwę – można zapomnieć o błyszczyku. Gdybym mogła używałabym go 24 godziny na dobę, ale Moisture Plus ma jedną wadę – bardzo szybko się kończy. Nie chodzi nawet o wydajność – po prostu w opakowaniu jest mniej kosmetyku, niż w starszych braciach. A że przy okazji kosztuje nieco więcej (ok. 10-12 zł), niż klasyczne sztyfty i tubki (7-9 zł), przerzucając się całkowicie na Moisture Plus przy moim zużyciu opakowanie starczałoby na tydzień. Dlatego wrzuciłam go do torebki i stosuję na zmianę z innymi Carmexami.
Ocena: opakowanie 5, zawartość 5, wydajność 3+
A jak się już Lona porządnie wysmaruje Carmexami, z przyjemnością pozwala się Lenie fotografować (wearing tunikę Zara i bransoletkę Lilou) ;)))
Tekst: Lona
Foto: Lena, materiały prasowe
Wypróbowałam zwykłego w sztyfcie i moisture, oab świetne, ale moisture bardziej mi odpowiada 🙂 pozdrawiam
Piękne zdjecia;)
Mam w tubce, lekko nawilża – tylko lekko ;/
Ale jestem w trakcie kupna sztyftu.
rousseroulette.blogspot.com
Carmexy już od jakiegoś czasu za mną chodzą i chyba będę musiała ich w końcu wypróbować 🙂 świetna bluzka!
rewelacja 🙂
wolałabym właśnie tą trzecią wersję 🙂
Great pictures!! I love it!!
dla mnie klasyczny carmex to must have! Nie wyobrażam sobie życia bez niego i stanowi dla mnie idealną bazę pod szminki ;d
Dla mnie Carmex na pierwszy rzut oka trochę wygląda swoim opakowaniem jak szkolny klej w tubce, ale nie zaprzeczę, że jest dobry na usta 🙂 I ten filtr ochronny! 😉 Dobra i porządna recenzja 🙂
mam podobne wrazenie 🙂 co do wygladu ale wyglad nie swiadczy a spotkalam sie juz z duzo pozytywnymi opiniami 🙂
ja mam tą wersję w tubce, kiedyś miałam w słoiczku 🙂 obie lubię
dużo dobrego o nich słyszałam 🙂
Wszędzie czytam o tym camexie, więc chyba w końcu pokuszę się o zakup, mimo że zapakowane jest paskudnie:D
Hi 😀
Beautiful pic!!
Thanks for stopping by 😉
Maybe you want to follow each other? I’ll follow you back for sure 🙂
x♥x♥
„Dicas de saúde, beleza, e exercício físico em casa”
ładna bluzeczka 😉
I like your natural style..
And your natural hair…
You look lovely in natural pose
Follow my blog at
http://www.arikayasmine.blogspot.com
Zgadzam się z twoją opinią co do tego ich nowego programu… a carmex uwielbiam w tubce, wiśniowy albo klasyczny :>
Ja uwielbiam zjadać wiśniowy 😉 Od carmexa dostałam ten w sztyfcie- wg mnie on pięknie pachnie wanilią!
świetna wężowa koszula!! super:)
zapraszam do siebie w wolnym czasie:)
http://mesmerize87.blogspot.com/
Bardzo ładnie wygląda na ustach 🙂 Ach, zapomniałabym dodać, świetnie ułożone włosy 🙂
jako alternatywę dla Carmexu polecam organiczne balsamy do ust Burt’s Bees – jestem zakochana w miętowym, mają też świetny marchewkowy krem do twarzy. genialne kosmetyki 🙂
a=bardzo fajny post, znaczy ja nie używałam nigdy tego produktu, ale mam koleżankę, która jest wręcz uzależniona 😛
Jak dla mnie nowy Carmex! Jeszcze ten różowy to juz w ogóle 😉
Fajny post 😉 Buziaki 😀