Ciężki życie blogerki!
Deszcz ze śniegiem pada, a zdjęcia się same nie zrobią. A terminy gonią, i są nie do przekroczenia. Pamiętacie jak bless był bardziej modowy, i stylizacje pojawiały się co najmniej dwa razy w tygodniu? Albo i częściej? Świątek, piątek czy niedziela – zdjęcia było trzeba zrobić.
Dzisiaj często śmiejmy się z ich jakości, ale i stylizacji jakie proponowałyśmy. Bo to nie tak, że przebierałyśmy się za kogoś innego (choć zdarzały się szalone pomysły, dziwaczne kolory i trendy nijak nie „nasze”). Jednak często zachodzimy w głowę, jaki był sens niektórych, spektakularnych „outfitów”.
O tym, że chciałabym mieć bloga modowego wiedziałam bardzo szybko. Z wypiekami na twarzy śledziłam polskie szafiarki, i zagraniczne blogerki. Wiedziałam jednak, że mój blog musi być w teamie. I choć na drugim roku studiów pojawiła się jaskółka; fotoblog i modowy projekt realizowany z koleżanką, to dopiero pod koniec uniwersyteckich zmagań udało mi się znaleźć godnego wspólnika do blogowej zbrodni.
A dlaczego przypomniały mi się blogowe początki? Bo pamiętam jedną z najbardziej żenujących stylizacji, a w zasadzie bardziej miejscówek, w jakiej zdjęcia były robione. Stylizacja miała nawiązywać do Trainspotting, więc jest nie tylko na czasie bo druga część właśnie śmiga w kinach, ale i była robiona w marcu. Trzymajcie się mocno, bardzo tandetny człowiek na torze!
Choć szorty, i kurtka, a nawet koszula (łup lumpeksowy) mogłyby się nawet obronić. Nie wspólnie, i nie z tymi wstrętnymi butami. Zmasakrowana sylwetka, i naprawdę wielki smutek na niedomalowanej twarzy. Prawie jakbym była w filmie z Rentonem i Sickboyem. I wspólnie cieszyła się z jednego sensu w życiu – heroiny. Brawo!;)
Post powstał we współpracy z Fashion House Sosnowiec. Po więcej inspiracji zapraszam na bloga Fashion&More, gdzie dodatkowo pokazuję jakie kurtki i płaszcze będą hitem na wiosnę. I wszystkie w doskonałych cenach!
Mam na sobie:
Botki, koszulka Mango | Kapelusz Reserved
Choker Pieces via Only | Torebka Vero Moda
Bomber wojskowy Only