Okej, jest już dostatecznie czerwono i słodko, prawda? W powietrzu unosi się zapach perfum, brzuchy pękają od czekoladowych pralinek, balony-serduszka zdążyły nacieszyć oczy, a pluszowe misie znalazły się na półkach. No to może, by tak jeszcze film o miłości? Na idealne dopełnienie tego wyjątkowego dnia.
Nie! Stop!
Nie byłybyśmy sobą, gdybyśmy zaserwowały Wam najbardziej popularne, często przeraźliwie mdłe i słodkie filmidła, które stworzone zostały by wzruszać i poruszać. A przy obrazy okazji ckliwe do bólu, przewidywalne i grające na najbardziej oczywistych kliszach. Dlatego w tym rankingu zabraknie mdłego „Pamiętnika”, kultowej „Casablanci”, widzianej przez wszystkich „ Bezsenności w Seattle”.
To będą filmy o miłości, które widza ją nieco inaczej. Zaprzeczają schematowi, według którego o najgorętszym uczuciu, i tak trzeba opowiadać w sposób oczywisty. To nie prawda. Można w sposób prosty, ale niebanalny.
Tylko kochankowie przeżyją, Jim Jarmush
Gdyby ktoś powiedział, że na mojej liście filmów o miłości pojawi się pozycja nowa, wyprzedzająca tę najważniejszą pozycję, byłabym zaskoczona. A jednak, to się wydarzyło. Egzystencjalny dramat o wiecznej miłości wampirów, był dla mnie jak uderzenie młotem. To ten film, po którego seansie brakuje słów, powietrze dusi i masz wrażenie, że ostatnie kilkadziesiąt minut przesiedziałeś na wdechu, by nie zakłócić szmerem tego, co dzieje się na ekranie. To opowieść nie tylko o relacji między dwojgiem ludzi (?), ale również adorowanie nauki, sztuki, technologii. To wysmakowany obrazek, niespieszna historia o samotności, poszukiwaniu sensu w świecie, który upada, odnajdowaniu małych przyjemności.
Dla kogo? Artystów i romantyków, którzy cenią sobie każdy kadr.
Tajemnica Brokeback Mountain, Ang Lee
Był moim prywatnym miłosnym numerem jeden, od momentu premiery. Ja, twarda jak głaz, nie tylko łkałam, ale wręcz rozpaczałam i zalewałam się łzami. Jak rzadko, by nie powiedzieć – nigdy. Historia nie jest skomplikowana, ale ból jakiego doznają bohaterowie, próba akceptacji i trwania w swojej „innej” miłości porusza najczulsze struny. Ang Lee nie stworzył opowieści o tragicznym uczuciu dwóch mężczyzn. To przede wszystkim obraz o tym jak trudno istnieć w społeczeństwie hermetycznym, niechętnym inności, zamkniętym na jakiekolwiek odchylenie od ustalonej normy. A pozorna szorstkość, która istniała między Ennisem (Heath Ledger) i Jackiem (Jake Gyllenhaal) jeszcze piękniej podkreśla uczucie jakie dzielili.
Dla kogo? Twardzieli, którzy myślą, że o miłości wiedzą już wszystko.
Grand Budapest Hotel, Wes Anderson
Miłość jest tutaj pretekstem, by opowiedzieć historię szaloną, barwną, oderwaną od rzeczywistości. Miłość jest ważna – pomaga utrzymać hotel przy życiu, napędza do działania, sprawia, ze bohaterowie mogą pozostać niewinni, mimo ciągłych pokus. Barkowy komediodramat to wielka uciecha dla oczu i gratka dla każdego kinomana, który na ekranie widzi plejadę gwiazd (Fiennes, Murray, Swinton, Norton, Keitel, Brody, Law, Dafoe) tworzącą wyśmienite i krwiste show. Urzekają kolory, przemyślane kadry, zabawna intryga. Wszystko to podane jest w formie czarnej komedii, która jak przystało na gatunek, obnaża wszelkie braki i niedoskonałości każdego z nas.
Dla kogo? Pary ceniące sobie osobliwe poczucie humoru.
Debiutanci, Mike Mills
Mogłabym opowiadać dość długo o tym, dlaczego ta opowieść o miłości znalazła się w moim rankingu, ale polecam spojrzeć jeszcze raz w czarne oczy Arthura (psa) i nie dać im się uwieść. Bo owy Arthur jest równoprawnym bohaterem tej pozornie lekkiej, miłosnej historii. A jest w niej jeszcze śmierć, ale również odrodzenie i odnalezienie własnej ścieżki. Jest próba zrozumienia tego, czy przypadkiem całe życie nie było oparte na kłamstwie i niedomówieniach. To także obrazek młodych ludzi poszukujących uczucia i uciech, zachłannie czerpiących z życia i beznadziejnie znudzonych nim. Takich, co nie nie do końca wiedzą, co jest naprawdę w życiu istotne (choć dobrze przeczuwają, że to coś większego). No i jest jeszcze Arthur, spójrzcie na niego…
Dla kogo? Miłośników zwierząt i fanów „Nietykalnych”.
Jaśniejsza od gwiazd, Jane Campion
To chyba najbardziej klasyczna z opowieści o miłości jaka znajduje się w moim zestawieniu. Bo nie tylko ubrana jest w szaty dziewiętnastowieczne, i to brytyjskie. Mamy tutaj historię młodzieńczej miłości panny z dobrego domu i przystojnego natchnionego poety (Josh Keats, poeta romantyk), który oczywiście prócz pięknych słów, nie ma grosza przy duszy. Brzmi bardzo banalnie, ale reżyserka po mistrzowsku (choć ja bym powiedziała – po kobiecemu) zachwyca nas drobnymi niuansami i absolutnie zapierającymi dech obrazkami. Choć ostatni raz widziałam go kilka lat temu, to nadal pamiętam ulotną scenę z motylami, ukwiecone łąki, ukradkowe uśmiechy i pocałunki. Gdyby podsumować go jednym epitetem, to pewnie byłoby to słowo „liryczny”. Jest przesiąknięty poezją w warstwie tekstowej, wizualnej i w tej ulotności jaki niosą za sobą wiersze.
Dla kogo? Tęskniących za romantycznym, niewinnym uczuciem. Dla fanów Wielkiej Brytanii.
Między słowami, Sophia Coppola
Może się jednak mylę i to wcale nie jest historia o miłości, tylko przeraźliwej samotności? Bo miłość w tym wypadku, to nie szalone uczucie, pożądanie, wirujące ciała, namiętne pocałunki. To spotkanie dwójki ludzi, pokrewnych dusz, między którymi rodzi się cenna więź. Choć Tokio, w którym spotkali się Charlotte i Bob to miasto kolorowe jak wesołe miasteczko, to dwójka bohaterów czuje się całkowicie wyobcowana. Gra zaczyna się „pomiędzy słowami” i tym wszystkim, czego my – widzowie, możemy się tylko domyślać, dopatrywać. Zadajemy sobie pytanie, co by było gdyby nas bohaterowie wybrali inną ścieżkę, i czy ten słodki, nienachalny erotyzm rosnący między bohaterami, to tylko złudzenie.
Dla kogo? Wszelkiej maści słoików tęskniących za domem.
Big Fish, Tim Burton
To chyba najbardziej kolorowy film, jakie kiedykolwiek stworzył Tim Burton. Lecz mimo tej palety barw, nie brakuje w nim wyjątkowego klimatu i surrealistycznego rozmachu reżysera. To bajka dla dużych, która niesie za sobą najprostsze przesłanie – miłość jest najważniejsza. Warto przemierzać doliny, przejść siedem gór i przepłynąć niejedno morze, by ją odnaleźć. Warto też opowiadać historie, przeżywać je razem i czasem dodać im odrobiny kolorów, by życie „tu i teraz” stało się bardziej znośne.
Dla kogo? Dla Piotrusiów Panów, niedorosłych Alicji i wszystkich tęskniących za dzieciństwem.