Jeżeli jakaś paletka ma kojarzyć się Wam z wakacjami, kolorowymi drinkami, festiwalowym klimatem, to chyba nie ma nic bardziej trafionego niż NYX Ultimate Festival Palette. Feeria barw, różne formuły cieni i moc inspiracji.
To paletka dla fanek kolorów, ale i osób, które chciałyby spróbować się w odważniejszych, multikolorowych odcieniach. Co nie znaczy, że nie można nią stworzyć grzecznego dzienniaka.
NYX Ultimate Festival, do kupienia m.in.
w drogeriach internetowych za ok. 85zł bez promocji
Zacznę od tego, że cała seria Ultimate od NYX to bardzo udane kolekcje palet. Bardzo dobrej jakości cienie, szybkie reagowanie na trendy i potrzeby klientów, a wszystko to w rozsądnych cenach porównując jakość, ilość i różnorodność paletek. W każdej z nich znajdziemy szesnaście kolorów o różnych wykończeniach, zamkniętych w plastikowym, lekkim opakowaniu bez lusterka.
Tegoroczna letnia edycja, czyli Festival, to zaproszenie do zabawy i eksperymentów. Wśród cieni znajdziemy trzy rodzaje formuł – matowe cienie klasyczne, matowe pigmenty oraz cienie metaliczne. I wydaje mi się, że w wypadku tej paletki największe wrażenie robią właśnie mocno nasycone, intensywne pigmenty w kolorach wakacyjnych koktajli.
Gdybym miała jednym zdaniem określić paletkę, to prawdopodobnie powiedziałabym, że jesteś nią w stanie namalować wszystkie etapy zachodzącego słońca. Jednak, co ważne, akurat żółty kolor (klasyczny matowy cień) jest najtrudniejszy we współpracy i bardzo mu służy malowanie na jasnej bazie (ta wybija jego barwę).
Nie mam jednak mu tego za złe bo żółcie to trudne kolory w formulacji, a z tego jesteśmy w stanie naprawdę sporo wyciągnąć.
Cała gama brzoskwinek i pomarańczy, a także róży, jest prosta w użyciu, dobrze się dokłada, miesza, blenduje. Bez trudu tworzymy wielowymiarowe, artystyczne mejkapy. Ale… Równie dobrze wypadają w wersji mono, czyli jeden mocny cień na powiecie. To jest świetny sposób na wprowadzenie koloru do naszego codziennego mejkapu. Albo… podkreślenie mocnym kolorem wewnętrznego kącika lub dolnej powieki.
Czerń z paletki jest w porządku. Znam może jeszcze bardziej napigmentowane formuły, ale tutaj jest naprawdę wystarczająco. I w sumie – mogłaby według mnie być zamieniona na ciemny brąz, nie to chłodny, ni ciepły. Chyba byłoby bardziej użytecznie. Ale to moja opinia – bo rzadko w ogóle korzystam z czarnego cienia.
Dość trudne we współpracy bywają fiolety, natomiast nie tym razem. Swobodnie nakładacie, rozcieracie, tworzycie gradient koloru. A, że w zestawie jest chłodniejsza i cieplejsza wersja fioletu, to z powodzeniem tworzycie wielowymiarowy mejkap.