Szczoteczka oczyszczająca Philips VisaPure i domowa mikrodermabrazja VisaCare: czy warto kupić?

Jesteśmy fankami urządzeń do pielęgnacji. Testujemy sporo szczoteczek, masażerów, urządzeń do włosów, a recenzje tego typu produktów należą do kategorii najczęściej czytanych w historii bloga. Wielokrotnie przekonałyśmy się, że to właśnie urządzenia, które pomagają pielęgnować twarz, ciało czy włosy dają lepsze i szybsze rezultaty, niż same kosmetyki. Dlatego do każdej nowinki z kategorii ‚akcesoria beauty’ podchodzimy z entuzjazmem. Dziesiątki przetestowanych sprzętów prowadzą jednak do jeszcze jednego wniosku – nie zawsze rezultat stosowania urządzeń domowych może konkurować z zabiegami gabinetowymi. Albo nie zawsze rezultat jest tak dobry, by rekomendować Wam wydatki rzędu kilkuset, a nierzadko nawet ponad tysiąca złotych.


Dziś opowiemy o dwóch urządzeniach
do pielęgnacji domowej Philips:

szczoteczce VisaPure Advanced (w zestawie z dwoma masażerami) oraz urządzeniu do mikrodermabrazji VisaCare i postaramy się opowiedzieć jak działają, czy warto je kupić, a jeśli tak to gdzie, by było najkorzystniej.


Philips od kilku lat mocno inwestuje w dział beauty. Marka ma na koncie kilka innowacyjnych urządzeń do włosów, a także hit sprzedażowy – urządzenie Lumea do domowej trwałej depilacji IPL  (które recenzowała Lena, o TU). Na fali mody na szczoteczki do mycia twarzy powstały najpierw szczoteczki VisaPure, a potem VisaCare i VisaPure Advanced.

Czy to w ogóle możliwe, by przyrządy wielkości… wibratorów mogły konkurować z zabiegami kosmetycznymi i faktycznie poprawić stan skóry?


Philips VisaPure Advanced SC5370/10

Urządzenie pielęgnacyjne do oczyszczania i masażu twarzy oraz okolic oczu, korpus + 3 końcówki, w Douglas: 719,20 zamiast 899 zł (rabat 20%)


Zanim przejdę do recenzji, mały disclaimer. Na pewno przeglądając ten wpis rzuci się Wam w oczy moje imię wygrawerowane na urządzeniach. Tak, dobrze się domyślacie – sprzętów nie kupiłam. Zostały one przekazane nam do testów przez Douglas. Nie ma to jednak wpływu na ocenę produktów, a relacja jakość-cena jest kluczowa w ostatecznej rekomendacji lub jej braku.


Na Bless the Mess testy szczoteczek do oczyszczania twarzy to żadne novum. Na blogu znajdziecie recenzje m.in. urządzeń Beurer, Foreo, Braun, Rio (bardziej rozbudowane artykuły na ich temat napisałyśmy także na zamówienie serwisu Allegro). Z dotychczasowych doświadczeń wynika, że najbardziej trwała, uniwersalna, opłacalna w zakupie, przyjemna w stosowaniu jest Foreo Luna. Ma wszystko, co naszym zdaniem  cechuje dobrą szczoteczkę. Przystępując do testów VisaPure zastanawiałyśmy się cóż jeszcze można w sprawie oczyszczania buzi udoskonalić, co dodać nowego?

Philips udowodnił, że można. Zupełnie zmienić zasady gry i sprawić, że oczyszczanie jest bardziej dostosowane do preferencji. A przede wszystkim – oczyszczanie to dopiero wstęp do efektywnej pielęgnacji.

Co w zestawie?

Set VisaPure robi wrażenie. Znajduje się w nim naprawdę sporo elementów, przez co ma się wrażenie dużej wartości sprzętu, ale też i odczucie zagubienia, pewną obawę, że ten cały zestaw nie będzie zbyt prosty w użyciu. W solidnym i estetycznym kartonie znajdziemy:

  • korpus urządzenia,
  • jedną końcówkę szczoteczki oczyszczającej,
  • jeden masażer do twarzy,
  • jeden masażer chłodzący (ceramiczny) do okolicy oczu,
  • podstawkę z ładowarką,
  • etui,
  • a także specjalną podstawkę pod wszystkie końcówki urządzenia.

Sroki na pewno zwrócą uwagę na jakość i kolorystykę urządzenia i akcesoriów. Korpus perłowobiały, elementy wykończenia w odcieniach miedzi, różowego złota i metalicznego fioletu – to naprawdę kobiecy gadżet. Świetny prezent dla estetki. Pomimo wrażenia dużej liczby elementów, gdy złożycie je i postawicie na toaletce/szafce łazienkowej okazuje się, że całość jest kompaktowa i zupełnie nieskomplikowana w użyciu. Końcówki zmienia się w sekundę, VisaPure ładuje się samo w zasadzie w trakcie przechowywania, a dodatkowe końcówki na podstawce wyglądają jak biżuteria. Na samym korpusie jest tylko jeden przycisk, a urządzenie działa w dwóch prędkościach.


Używanie VisaPure zupełnie nie wymaga zachodu. Obsługa jest po prostu intuicyjna


Końcówki mocuje się do urządzenia ‚na klik’

Co potrafi VisaPure Advanced?

To produkt 3w1, czyli soniczna szczoteczka oczyszczająca, masażer twarzy oraz masażer okolicy oczu. Jeśli chodzi o funkcję szczoteczki, nowością było dla mnie ruchu wibracyjnego charakterystycznego dla szczotek sonicznych z ruchem obrotowym. Ten ostatni sprawia, że odczucie czystości po zabiegu jest większe, a nałożone produkty (pianki, żele do mycia) zamianiają się w niezwykle puszystą, obfitą pianę. Po ponad miesiącu używania nie zauważyłam, by oczyszczanie buzi wychodziło Philipsowi lepiej, niż Rio czy Braunowi, natomiast zdecydowanie Visapure jest najwygodniejsza w stosowaniu. Po prostu korpus jest tak wyprofilowany, że wygodnie trzyma się w dłoni i łatwo dotrzeć głowicą do każdego zakamarka twarzy i szyi (tak, szyję także myję szczoteczkami ;)).

Drugim, dla mnie ogromnym, plusem szczoteczki są końcówki dodatkowe, które można dokupić oddzielnie do urządzenia. Poza klasyczną jest jeszcze końcówka głęboko oczyszczająca (moja ulubiona!), extra sensitive dla wrażliwców oraz peelingująca. I przy użyciu żadnej z nich nie podrażniłam sobie twarzy (a to się zdarzało podczas pracy z Braunem).

Urządzenie jest wodoodporne – możecie spokojnie myć się pod prysznicem, czy używać w wannie. VisaPure zdało test ekstremalny – moczenie w wodzie przez kilkadziesiąt sekund bez uszczerbku na zdrowiu.

Jeśli jednak – podobnie jak ja – uznajecie, że umiejętność szorowania buzi nie jest wystarczającym powodem, by wydać ponad 700 zł na szczoteczkę, pewnie zainteresuje Was informacja o masażerach wchodzących w skład zestawu. To właśnie one stanowią główny atut VisaPure.


Dzięki nim VisaPure warto kupić. Bo to właśnie masażery przenoszą codzienną pielęgnację na wyższy poziom


Producent utrzymuje, że masaż twarzy końcówką z trzema wypustkami odpowiada masażowi manualnemu wykonanemu… 750 opuszkami palców. Na minutę! Oczywiście nie jestem w stanie sprawdzić prawdziwości tej deklaracji, mogę Was jednak zapewnić, że aplikowanie w ten sposób serum, olejku czy kremu do twarzy to mega odprężające doświadczenie. Pozwalam sobie na nie wieczorem – VisaPure korpus przenoszę z łazienki do sypialni, zmieniam nasadkę i już w łóżku nakładam pielęgnację. Masaż jest bardzo przyjemny, urządzenie dość ciche, więc nie mam żadnego poczucia ‚wyrzeczenia dla urody’. Czysta przyjemność, która skutkuje ładnym wchłonięciem kremów, ale też lepszym ukrwieniem skóry, a w związku z tym poprawą napięcia. Z tyłu głowy mam świadomość, że masaże pozwalają kosmetykom lepiej działać i sprzyjają wolniejszemu starzeniu się.

Jeszcze lepsze rezultaty daje stosowanie końcówki masującej do okolic oczu. Jednak od razu zastrzegam – efekt zobaczy ten, który z tą okolicą ma problem. Dla reszty świata będzie to po prostu przyjemny, chłodzący zabieg. Fioletowa stożkowa końcówka ceramiczna jest bowiem zimna, w odczuciu na początku zabiegu nawet bardzo zimna. I to jest bardzo przyjemne uczucie, gdy krem pod oczy rozprowadzamy za pomocą chłodnego aplikatora. Uściślając – dużo chłodniejszego niż jakakolwiek końcówka chłodząca, którą znacie z kremów pod oczy. Dlatego jeśli macie (jak ja) problemy z opuchnięciami z powodu zatrzymywania wody/limfy w organizmie, jeśli oczy po dniu przed komputerem są zmęczone, gdy opuchnięcie pojawia się z powodu podrażnienia oczu – taki chłód i delikatny masaż pomaga widocznie ‚wpracować’ poduszeczkę w skórę. Efekt ulgi jest nie do przecenienia.

VisaPure z końcówką masującą regularnie podkrada mi mąż. On także potwierdza, że chłodzący masaż okolicy oczu przynosi ulgę po dniu spędzonym przed ekranem komputera.

Czy warto kupić?

Moim zdaniem tak. Biorąc pod uwagę 20% rabatu w Douglas cena nadal jest wysoka, ale zalety urządzenia, jego lekkość, łatwość obsługi, cicha praca, trwałość, ładny wygląd i wielofunkcyjność to sporo atutów.


Na mnie Visapure działa. Niezła szczoteczka, bardzo dobry masażer twarzy i świetny masażer oczu dają lepsze efekty niż multimasking GlamGlowami.


Masażery są higieniczne i trwałe, końcówki szczoteczek trzeba wymieniać co 3 miesiące (tak rekomenduje Philips), jednak cena zapasów (ok. 55 zł) jest niższa, niż podobnych końcówek do Clarisonica czy szczoteczki Clinique. Zakup VisaPure to duży koszt, ale eksploatacja nie rujnuje już portfela.


Philips VisaCare SC6240/01

Urządzenie do domowej mikrodermabrazji (złuszczanie naskórka), korpus + w końcówki, w Douglas 911,20 zł zamiast 1139 (20% rabat)

Nie mam pojęcia jak długo jeszcze będzie obowiązywał rabat na VisaCare w Douglas, ale muszę przyznać, że cena zarówno przed jak i po obniżce jest dość przerażająca. Bo tak czy siak w tej samej cenie mamy całą serię profesjonalnych zabiegów mikrodermabrazji w salonie kosmetycznym. W tej cenie jest też kuracja kwasami, a zatem seria zabiegów, które skórę złuszczą i odmłodzą na pewno. Dlatego w przypadku VisaPure skuteczność zabiegu jest podwójnie istotna. Nie dość, że ma działać to jeszcze tak dobrze, szybko i wygodnie, by usprawiedliwić wydatek.

Co w zestawie?

Visacare składa się z anatomicznie ukształtowanego korpusu, nakładki złuszczającej (normalnej i sensitive), podstawki z ładowarką oraz etui (woreczka do przechowywania). W przeciwieństwie do VisaPure nie ma żadnych dodatkowych funkcji, nie da się go tej rozbudować (kupić końcówki innej niż te znane z zestawu startowego). Wiele użytkowniczek na formach porównuje urządzenie do banana lub wręcz wibratora. Nie bez kozery – korpus jest specyficznie wygięty, co sprawia że faktycznie bardzo dobrze leży w dłoni. A to ma wpływ na dużą wygodę użytkowania. Jeśli chodzi o jakość wykonania – bez zarzutów. Biało – beżowo – złota kolorystyka, doskonałe spasowanie elementów, łatwa wymiana głowic.


Jak działa mikrodermabrazja?

Zacznijmy od tego, na czym polega mikrodermabrazja. To zabieg mechanicznego ścierania naskórka specjalnym urządzeniem. Peeling wykonywany jest głowicą z maleńkimi kryształkami (najczęściej diamentowymi), jego intensywność dobiera specjalista do stanu i rodzaju skóry. Złuszczanie tą metodą pozwala nie tylko odsłonić gładką skórę, ale też dotlenić ją, zniwelować rozstępy, zmarszczki, ślady po trądziku, oczyścić pory skóry i pojędrnić ją. Zabieg zaleca się zarówno dla cer młodych, jak i dojrzałych, często także jako wstęp do bardziej inwazyjnych terapii.


Co potrafi VisaCare

W założeniu VisaCare jest alternatywą dla profesjonalnych zabiegów, przyjęłam więc, by oczekiwać od niego efektów które sprawią, że nie będę mieć potrzeby dodatkowego złuszczania u kosmetyczki. Na czas testów zrezygnowałam więc z mikrodermabrazji, złuszczania kwasami, a nawet peelingu kawitacyjnego – wszystkich tych zabiegów kosmetycznych, które normalnie wykonuję w sezonie zimowym u zaufanej kosmetyczki.

Zamiast wizyt w gabinecie zgodnie z zaleceniem producenta dwa razy w tygodniu uruchamiałam VisaPure na 5 minut aby w tym czasie samodzielnie wykonać zabieg mikrodermabrazji. Philips zaleca, by pierwszy zabieg wykonać głowicą sensitive, co uczyniłam (choć moja cera jest z gatunku gruboskórnych i odpornych na złuszczanie), kolejne robiłam już klasyczną, mocniejszą głowicą. Zabieg polega na przesuwaniu głowicą po skórze ruchem poziomym od środka twarzy do jej boków (dwa razy w każdym miejscu). Np. od środka policzka w kierunku ucha, od środka brody przez żuchwę ku uchu, od środka czoła ku jego bokom. Zabieg jest zupełnie nieskomplikowany, aczkolwiek wykonanie go na czole i w okolicy nosa jest trudne – skóra w tych miejscach jest bardzo napięta i urządzenie jakby jej nie zasysało.


Największy plus VisaCare: kompletny brak podrażnień po zabiegach.
Największy minus? Kompletny brak efektu złuszczania.


Czy warto kupić?

Niestety, jedyne co mogę powiedzieć o widocznym efekcie po zabiegach to poprawa napięcia skóry. Faktycznie VisaPure poprzez zasysanie skóry pobudza ją do życia i masuje. Widziałam więc efekt przeciwstarzeniowy, ale niestety porównanie do zabiegu profesjonalnego złuszczania to w moim przypadku kompletna pomyłka. U mnie rezultat porównać mogę co najwyżej do peelingu enzymatycznego, na pewno nie do mikrodermabrazji.

Oczywiście zdaję sobie sprawę, że to co nie sprawdziło się mnie, dla innych może być skutecznym  zabiegiem.


Jednak jesteś tu, bo ciekawi cię moja opinia. A ta jest negatywna.


Nie warto wydawać pieniędzy na zakup czegoś, co może się nie sprawdzić, jeśli w tej samej cenie jest co najmniej kilka wizyt i zabiegów pod okiem profesjonalisty, który tak dobierze metodę działania, by jak najlepiej skórę złuszczyć, nawilżyć, wygładzić. A jeśli z dostępem do tegoż specjalisty jest krucho, zdradzę Wam pewien sekret – VisaPure to niejedyne na rynku urządzenie do domowej mikrodermabrazji. Jest jeszcze Beurer FC100 – o połowę tańsze i w mojej opinii bardziej skuteczne. Recenzowałam je TUTAJ.

www.douglas.pl

Na koniec jeszcze mały tip dla tych z Was, które chcą spróbować VisaPure (polecam!) lub i tak zamierzają kupić VisaCare: pamiętajcie, że kupując przez stronę Douglasa dostajecie dodatkowo miniaturę wody perfumowanej Good Girl Carolina Herrera. Wystarczy wpisać kod: GOODGIRL17

2 komentarze

  • karkad
    7 lat ago

    Dziękuje:) za bardzo dobrą recenzję:) moge spokojnie w koncu spać:) a na kolejną mikrodermabrazje umowie sie jednak jutro do kosmetyczki:) pozdrawiam serdecznie

  • 7 lat ago

    Mam taką podstawową wersję z Biedronki i Brauna z depilatorem – szczerze? Jakoś nie umiem tymi szczoteczkami się posługiwać, muszę się przełamać i pokombinować…

Leave A Comment

Podobne wpisy

Strona, którą właśnie przeglądasz wykorzystuje pliki cookies. Ich wykorzystanie możesz modyfikować w ustawieniach swojej przeglądarki. Zostawiając komenatarz czy pisząc do nas e-mail, pamiętaj, że Twoje dane są zabezpieczone.
Akceptuj Cookie.
x