Specyfiki naturalne z Sanbern i superpachnaca Olivelia


Testowanie naturalnych kosmetyków jest zawsze bardziej wymagające, niż tych najprostszych, drogeryjnych. Często bowiem nie grzeszą one idealnie lekką konsystencją ani superwygodnym opakowaniem. Czasem pachną, powiedzmy, kontrowersyjnie, czasem cudnie. Opakowania mają proste, podporządkowane funkcji jaką mają spełniać. No właśnie, bo właśnie w kwestii funkcji spadkobiercy dawnych receptur wymyślanych przez zielarzy i zakonników, mają do powiedzenia najwięcej. Nie sztuka przecież umyć czy nawilżyć ciało, ale jeszcze dodatkowo wzmocnić je lub zniwelować niedoskonałości. 

Takie zadanie stawiają przed sobą kosmetyki do zadań specjalnych niemieckiej marki Sanct Bernhard dystrybuowane w Polsce przez Sanbern (co ważne, Sanbern to nie tylko kosmetyki do mycia, pielęgnacji i zadań specjalnych dla skóry twarzy, ciała i włosów, ale także suplementy). Na deser serwujemy zaś kosmetyk ekologicznej marki Macrovita, który – naszym zdaniem – jest absolutnym must have dla każdej fanki eko kosmetyków, która nie jest w stanie zrezygnować z superzapachu i komfortowej konsystencji.

Lena testuje:
Wzmacniający tonik do włosów z 7 ziół, cena: 21 zł
Duża butla o aptecznym wyglądzie nastroiła mnie bardzo pozytywnie.Pomyślałam, że będę mieć bardzo dużo kosmetyku leczniczego, który pomoże moim włosom. Co prawda początkowo kosmetyku używałam „na czuja” bo brakuje na etykietce instrukcji obsługi (to duża wada!), jednak po konsultacji z Sanbern dowiedziałam się, że nie sposób go przedawkować, gdyż są to zioła. Owszem, ale także alkohol co delikatnie zwiększyło moją czujność i nakładanie toniku na końcówki. Rozjaśnione potrzebują raczej głębokiego nawilżenia, a alkohol wysusza. Tonik nakładam wieczorem, tak, by rano umyć włosy. Mam pewność, że skóra głowy w trakcie snu traktowana jest dużą dawką witamin. Minusem jest też zapach, dość specyficzny. Jednak dla fanek ziół – do zniesienia. Kosmetyku używam trzeci tydzień, nie jestem jeszcze w stanie ocenić czy włosy są zdrowsze, ale na pewno widzę dość szybki wzrost (obserwując szybkość pojawiania się odrostów).

Balsam na zmęczone nogi, stawy, zwany. końskim, cena: 17,93 zł
To kosmetyk, który przypomina ogra. Całkiem przyjemna galaretka o zapachu aloesu, kamfory, mentolu. Idealny dla wszystkich, którzy uprawiają sport, ale także dla siedzących kilka godzin przed biurkiem czy stojących przed lada sklepową. Pomaga ukoić ból stawów i mięśni, delikatnie rozgrzewa. Mnie kojarzy się przede wszystkim z maścią do walki z grypą, ale to zły trop. Zdecydowanie polecam tym, którzy zmagają się z bólami stawów i bólami reumatycznymi. Przyznam szczerze, że trafi do mojej babci. 🙂

Lona testuje:
Balsam z zielonych małż, tuba 150 ml, cena: 29 PLN
Nie trafił do mnie przypadkowo. To jest specyfik w zasadzie nie tyle kosmetyczny, co leczniczy. Zawiera ekstrakt z miąższu nowozelandzkiego małża zielonego Perna canaliculus. W połączeniu z masażem ma działać relaksująco na skórę, mięśnie i stawy. Kasia z Sanbern poleciła mi go w związku z ciążowymi bólami pleców i jako podręczny rozgrzewacz okazał się znakomity. Konsystencja jest bardzo gęsta, w zasadzie tak gęsta, że nie wyobrażam sobie stosowania go na całe ciało, a jedynie wybrane, niezbyt duże jego partie. Problematyczny może także okazać się zapach – silnie kadzidlany, miętowy, naprawdę intensywny. Jednak gdy w grę wchodzi rozluźnienie mięśni i uśmierzanie bólu, zapach staje się nieważną błachostką. Uczucie rozgrzania i zniwelowania dokuczliwego bólu warte jest tego poświęcenia. Krem jest skuteczny i wydajny, jak sądzę przyda się także do rozgrzewania mięśni po treningu czy łagodzenia drobnych, codziennych bóli 
stawowych.

Olivelia by Macrovita masło do ciała Venom (oliwa z oliwek i orchidea), 200 ml, cena: 50 PLN 
(od Merlin.pl)
Gęsty krem do ciała z organicznymi ekstraktami roślinnymi. Nawilża i wygładza dzięki wyciągowi z orchidei oraz bio-aloesu. Ma naprawdę bogatą, maślaną konsystencję. To, co go wyróżnia (poza 92% składników BIO z upraw ekologicznych) to absolutnie niepowtarzalny zapach. Producent podaje, że wzorem dla kompozycji zapachowej był Hipnotic Poison Dior. O ile pamiętam jeszcze te perfumy (kilka lat temu miałam styczność, ale nie polubiliśmy się) nie jest to wierna kopia, a raczej inspiracja. I cudnie, bo masło pachnie niesamowicie. Jest tak intensywnie otulające, zarówno zapachowo, jak i pielęgnacyjnie, że na 100% będzie moim ulubieńcem na jesienno-zimowe wieczory. Skład zresztą też ma cudny: oliwa z oliwek, masło shea, orchidea, witaminy, aloes, masło kakaowe, lukrecja. Cena nie jest może najprzyjemniejsza, ale za taką jakość warto zapłacić. Polecam wszystkim wielbicielkom eko, które jednak lubią perfumeryjne zapachy. Z Olivielią możecie mieć wszystko w jednym 🙂

4 komentarze

Leave A Comment

Podobne wpisy

Strona, którą właśnie przeglądasz wykorzystuje pliki cookies. Ich wykorzystanie możesz modyfikować w ustawieniach swojej przeglądarki. Zostawiając komenatarz czy pisząc do nas e-mail, pamiętaj, że Twoje dane są zabezpieczone.
Akceptuj Cookie.
x