Biegamy! Kto ze mną?
Słuchajcie, sprawa jest prosta. Potrzebuję dobrego motywatora. Albo i dwóch. Jeszcze miesiąc temu nie miałam pojęcia, z czym się je to całe bieganie.
Słuchajcie, sprawa jest prosta. Potrzebuję dobrego motywatora. Albo i dwóch. Jeszcze miesiąc temu nie miałam pojęcia, z czym się je to całe bieganie.
Chyba najlepiej zacząć od słowa – powspominajmy. Jeszcze kilka dni temu przecież było takie słońce, powietrze było rześki lecz nie mroźne, a człowiekowi wydawało się, że jakoś przebiduje z taką aurą do kwietnia.
No to się zrobiła szaruga! Deszcz skrada się znienacka i dopada w najmniej oczekiwanym momencie(zawsze wtedy, kiedy udało mi się sprawić, że fryzura nabrała kształtu).
Chłód. Szarówka. Mocne podmuchy wiatru. No zimno, cholera! A ja tu w szyfonach i sandałach robię za Lady Magbeth… Tytuł posta nawiązuje oczywiście do pogody za oknem, ale także ukochanej „Gry o tron”, której trzeciego sezonu doczekać się nie mogę.