5 trendów w makijażu, których macie dość, a ja nie zamierzam z nimi kończyć!
Koniec roku, koniec pewnych trendów? O co to, to nie. I choć niektóre z nich zwyczajnie się mogły znudzić i może warto, by było poeksperymentować, to ja nie odpuszczam.
Koniec roku, koniec pewnych trendów? O co to, to nie. I choć niektóre z nich zwyczajnie się mogły znudzić i może warto, by było poeksperymentować, to ja nie odpuszczam.
Jesteście gotowi na małe podsumowania minionego roku? Pewnie zewsząd dobiegają Was rankingi najlepszych i najgorszych. My nie pozostajemy w tyle, tylko rozpoczynamy od czegoś lekkiego.
Idealnie wykonturowana twarz, powiększone konturówką usta, a na nich koniecznie matowa pomadka w stylu Kylie Jenner. Oko? Sztuczne rzęsy, kreska na górnej powiece, beżowa kredka na dolnej.
Przed Wami, bardzo emocjonujący wieczór, prawdziwe starcie tytanów. Gigantów do konturowania! Produktów, od których huczy w sieci, które zaledwie w ciągu kilku miesięcy stały się przedmiotami pożądania polskiej blogosfery, youtuba i Was, subskrybentek i czytelniczek.
Odpowiedź na pytanie tytułowe jest chyba prosta – pewnie, ze się da. Ale po co? Konturowanie, strobing i najzwyklejsze w świecie rozświetlanie kości policzkowych czy łuków brwiowych stało się nieodłącznym elementem codziennego makijażu.
Wiosną zmieniam piórka! Nie, nie nie będę kolorowym pawiem ani rajską papugą. Jeszcze brak mi umiejętności do tego, by tworzyć makijaże (zwłaszcza oka) w kolorach przypominających lazurowe wybrzeża i tropikalne dżungle.
Dzienny, lekki makijaż wykonany najlepszymi kosmetykami? A, proszę bardzo. Proponuję Wam moje hity – kosmetyki sprawdzone, wysokiej jakości i w pełni skuteczne.