Livin’ on the Edge
Aerosmith podśpiewywało niegdyś o tym, że coś dziwnego dzieje się dzieje. Że żyjemy na krawędzi. I ja się zgadzam. Bo ja ciągle jestem w rozkroku między tym co powinnam, a tym czego bym chciała.
Aerosmith podśpiewywało niegdyś o tym, że coś dziwnego dzieje się dzieje. Że żyjemy na krawędzi. I ja się zgadzam. Bo ja ciągle jestem w rozkroku między tym co powinnam, a tym czego bym chciała.
Dość mroźne i wietrzne przedpołudnie. Pierwsza niedziela nowego, czy lepszego jeszcze zobaczymy, roku. Lona zastanawiała się ostatnio, czy noworoczne postanowienia mają szansę przetrwać odrobinę dłużej niż dwa pierwsze tygodnie stycznia.
Kadr jak z filmu, prawda? I tytuł też. A powiem Wam moi mili, że jest pewien obraz, na który czekam z tchem zapartym i jakoś tak doskonale składa się, że koszulka Wantedy by Robert Kupisz i brązowa skórzana spódnica świetnie wpisuje się w jego klimat.
Jestem maniakiem. Dobrej rockowej, klasycznej, inspirującej muzyki. Led Zeppelin to bogowie, co tu dużo mówić. Ich plakat zawisł nad mym łóżkiem, kiedy miałam lat 13 i zniknął 11 lat później, kiedy przyszła pora na przeprowadzkę „na swoje”.
Równie mocno kochany, co znienawidzony. Zwłaszcza przez nieco pruderyjne gospodynie domowe ;). Ale może przesadzam, może nawet uogólniam. Jedno wiem na pewno –
Mam wrażenie, że moje posty krążą wokół tematu muzyki i… pociągów. A to dworzec katowicki w budowie, a to przygody na torach…
Projektanci i filmowcy krzyczą, że powróci w wielkim stylu. I czy będziemy spoglądać w filuterne oczy Leonardo Di Caprio czy w męski wzrok Roberta Redforda to pewne jest, że świat znów pokocha jazz, prohibicję i słodki upadek wszelkiej moralnej ostoi.