Tylko dla dorosłych
Gdy się ma lat dziesięć, ulubioną ‚guilty pleasure’ jest bieganie po domu w szpilkach mamy. Dwudziestolatkę zwykle poznasz po tym, że używa za dużo makijażu –
Gdy się ma lat dziesięć, ulubioną ‚guilty pleasure’ jest bieganie po domu w szpilkach mamy. Dwudziestolatkę zwykle poznasz po tym, że używa za dużo makijażu –
Szukałam jej całe wakacje. Sukienki maxi z odkrytymi ramionami. Trochę boho, ale bez koronek, frędzelków, pomponików – tych wszystkich elementów, które tak bardzo podobają mi się u innych, ale nie czuję ich u siebie.
Gdzie pracujesz ciociu? – pyta 10-letnia chrześnica po tym, jak usłyszała, że rzuciłam etat. Ja wiem, ja powiem! – wtrąca się jej 6-letni brat.
Odpuść, daj spokój. Niemal 33 lata czekałam na to, by móc sobie to powiedzieć. Jak pewnie część z Was wie, od niedawna postanowiłam zrobić porządne przemeblowanie w życiu.
Gdybym nosiła rozmiar 36 na koncerty/festiwale/wypady za miasto nosiłabym wyłącznie szorty i bluzki z opuszczanymi rękawkami. Ale póki co wymarzona figura jest gdzieś hen na górami (choć powiem Wam w tajemnicy, że od tygodnia obie z Leną działamy na rzecz zmiany tego stanu podejmując kolejną próbę walki z oponkami) i zamiast spoglądać w stronę szortów, wybieram sukienkę maxi.
Jaki był wasz ulubiony kolor w dzieciństwie? Mój, zdecydowanie, niebieski. Taki jaśniutki, koloru pogodnego nieba. Dokładnie ten, który przypisany jest małym chłopcom 🙂 I choć nie jestem fanką ubierania się pastelowo (tak, niby bardzo modne, ale jednak w tego typu stylizacjach często wygląda się dość infantylnie, szczególnie nosząc włosy w kolorze blond), dla niebieskiego zawsze zrobię wyjątek.
W klasycznym ponczo wyglądam jak Buka. Zresztą… choć bardzo mi się podoba i chciałam kupić, zanim się ogarnęłam, już trzeba było wyjąć z szafy prawdziwie ciepłe płaszcze i kurtki.
Czy zastanawialiście się kiedyś, po co światu blogerzy? Redakcja Pudelka z nich żyje (no dobra, tylko z kilku modowych i Michała Witkowskiego), reszta świata na blogi wchodzi, bo lubi.
Zaledwie dwa dni temu moja ulubienica Styledigger wrzuciła post, w którym sumiennie opowiada o tym, że jeśli nie mamy nic do powiedzenia / napisania na blogu, to lepiej nie robić nic.
Kilka tygodni temu SCC wraz z lokalnym katowickim wydaniem Wyborczej postanowili zmobilizować wszystkich mieszkańców Katowic do poszperania w rodzinnych albumach. Idea była taka –