Ulubieńcy września: bo kochamy chwalić, to co naprawdę dobre!
Miesiąc kończę szybkim podsumowaniem tego, po co sięgałam najczęściej. I bez wahania zajmujemy się juz tylko tym, co bardzo jesienne. Chodźcie na ulubieńców września!
Miesiąc kończę szybkim podsumowaniem tego, po co sięgałam najczęściej. I bez wahania zajmujemy się juz tylko tym, co bardzo jesienne. Chodźcie na ulubieńców września!
W kolorówce zakochuję się od razu, natomiast do pielęgnacji podchodzę zawsze z rezerwą. Dlatego kosmetyki polecane jako najlepsze w lutym są ze mną od stycznia, grudnia, albo i jeszcze dłużej.
Pielęgnują od stóp do głów i są w tym naprawdę świetne. Nie kosztują fortuny, ale nawet jeśli są droższe, to superwydajne i absolutnie warte każdej złotówki.
5 lat blogowania zaowocowało setkami (jeśli nie tysiącami!) przetestowanych produktów, pomyślałyśmy więc, by przyjrzeć się im nie tylko pod kątem działania, kolorów i opakowań, ale także ceny.
Sobotnie niespodzianki czas zacząć! Nie dość, że wpis to jeszcze video! Jak zobaczycie w filmie, tym razem nagrywam sama – głównie z tej prostej przyczyny, że miałam tyle fajnych kosmetyków w ulubieńcach, iż nie zmieściliby się w żadnym, nawet najdłuższym pisanym poście.
Przyjrzyjcie się dokładnie tym zdjęciom. Co widzicie? Przepiękne opakowania, ciekawy dizajn kosmetyków, kobiece kolory, masełkowatą konsystencję produktów. To Yonelle, polska marka, która od ponad miesiąca zdominowała naszą pielęgnację.
Kiedy chodziłam do gimnazjum i liceum wydawało mi się, że nie ma nic gorszego nie skóra przetłuszczająca się ze skłonnościami do wyprysków.