Kiedy słońca już jak na lekarstwo, wówczas każdy jego promień jest na wagę złota. Łapiąc ostatki ciepłych chwil nie sposób odziać się w czerń. To mówię nawet ja! I wychodzi ze mnie słodsza strona mocy. Ta dziecięca, z którą nie potrafię (i nie zamierzam!) się żegnać. Dlatego w mym salonie w miejscu centralnym siedzi kolekcja pluszowych niedźwiedzi z Misiem Bukowskim na czele (znacie historię słynnego pluszaka?)
Na głowę wędruje słodziak z uszami, do zestawu dorzucam dziewczęce zakolanówki (odsyłam do niezastąpionego E-Lady) i jeszcze do tego wszystkiego modelinowe maleństwa. Żeby kalorie był wyłącznie w wersji naręcznej – wafelek i butelka z cukierkami pozostaje wytworem zdolnej (i słodkiej także!) Any. I zrobiło się tak sentymentalnie…I troszkę retro, czego chyba uzupełnieniem jest model torebki Boticca, którą sprawiła mi niegdyś rodzicielka, by uczcić, ze w domu przybyło magistra. I tak się zazębiła młodość i dojrzałość w sposób jakże zgrabny….;)
![]() |
Takie słodycze nie tuczą! 🙂 |
![]() |
Jestę Misię..;) |