Kilka dni spędzonych u teściów sprawiły, że moja skóra piekła, była mocno przesuszona, domagała się nieustannego drapania, była zaczerwieniona. Dlaczego, skoro wzięłam dokładnie te same produkty pielęgnacyjne, których używam w domu? Nie było alkoholu, niezdrowego jedzenia. Jak to możliwe?
Dzisiaj opowiem Wam o czymś bardzo prostym, co może odmienić sposób Waszej pielęgnacji. Bo przecież każdy z nas, wielokrotnie w ciągu dnia, a zwłaszcza podczas oczyszczania używa… WODY.
Nieprzyjemne odczucia zaczęły się tuż po pierwszym prysznicu u teściów. Ale nie połączyłam jeszcze faktów, ot zwyczajnie, przypadek. Jednak dzień później było tylko gorzej, skóra była sucha na wiór, swędząca, zaczerwieniona, ściągnięta. A przecież nie zmieniłam nic w swojej pielęgnacji, mam ze sobą te same produkty, których używałam jeszcze przedwczoraj, w domu.
I wtedy przypomniało mi się, że… rodzice narzekają na twardą wodę. I wówczas wszystko stało się jasne.
Twarda woda, czyli jaka?
Twarda woda to taka, która zawiera bardzo dużą ilość minerałów, w tym tlenku wapnia i magnezu, a także (w mniejszej ilości) innych pierwiastków, w tym żelaza, glinu, manganu. I, jak się okazuje, ma to ogromny wpływ na stan naszej skóry oraz jej zachowanie.
Oznaki, że masz w domu twardą wodę:
- po wymyciu naczyń i ich wysuszeniu zbiera się na nich osad (biały, wygląda jakby szkło nadal było brudne)
- odczuwasz szczypanie i spięcie skóry, nawet po aplikacji bardzo nawilżających produktów
- zauważasz kamień w naczyniach – garnkach, czajniku
- na wyjazdach, zaskakująco szybko, poprawia się stan twojej skóry
Jeżeli nadal nie jesteś pewna, to nie ma powodu do obaw. Bo jest kilka sposób na to, by sprawdzić czy nasza kranówka jest w tzw. normie.
- możemy kupić specjalne, domowe testery (kosztują kilka złotych) w formie paska, który moczymy w wodzie i zmienia ona swoją barwę, w zależności o twardości wody, na konkretny kolor.
- do kupienia są również specjalne płyny, które dodajemy do wody i one również zmieniają barwę.
- i droga najprostsza – sprawdzamy na stronach naszej gminy lub wodociągów analizy wód.
Okazało się, ze jako katowiczanka mam szczęście i wodę mam bardzo miękką, według raportu z lipca 2020 na poziomie 75 (norma 60-500 mg/L CACO3). W Tarnowskich Górach, gdzie mieszkają rodzice, jest na poziomie 450 (raport z drugiego kwartału 2020).
Według najprostszej skali jeśli wskaźnik jest poniżej 100 jest to woda bardzo miękka, między 100 a 200 miękka, 200 a 350 średnio twarda, 350-550 woda jest twarda, a powyżej 550 bardzo twarda.
Co twarda woda robi skórze?
Skoro już wiemy jak i gdzie sprawdzić, czy mamy twardą wodę, to jeszcze chcę opowiedzieć, cóż może się dziać z naszą cerą, kiedy „czyszczona” jest wodą z wysoką zwartością minerałów.
- napięcie, suchość, swędzenie, podrażnienie
- zatykanie się porów, trądzik, zaskórniki – twarda woda znacznie słabiej spłukuje detergenty oraz zanieczyszczania, przez co skóra nie jest prawidłowo oczyszczona
- wzmożone alergie, atopowe zapalenie skóry, egzema
Jednym słowem – twarda woda może mieć ogromny wpływ na to w jakim stanie jest nasza skóra! I nawet najlepsze kosmetyki nie są w stanie nam pomóc, jeśli na poziomie oczyszczania, stosujemy produkt (wodę:D), która nie sprzyja naszej skórze!
Dodam jeszcze, że twarda woda utrudnia spienianie się produktów, przez co wiele osób (nie my i Wy, bo my wiemy, że to mit), zaczyna używać jeszcze większej ilości kosmetyków i detergentów, byle pojawiła się piana. Bo piana to symbol skutecznego czyszczenia.
A potem, koło się zamyka, bo twarda woda nie jest w stanie spłukać detergentu i voila… zapalenia, podrażnienia, zatkane pory, i wszystko to, o czym wspomniałam wcześniej.
To co ja mogę zrobić!?
Skoro już wiemy, że mamy twardą lub średnio twardą wodę, warto pomyśleć nad tym, by to zmienić. I nie słuchać ekspertów radzących, by myć twarz bez wody, a za pomocą płynów micelarnych (!!). Nie żartuję, w sieci prosto znaleźć artykuł z 2017, w którym ogromny koncern kosmetyczne, właśnie taką poradę nam serwuje.
Jeśli nie wiesz, dlaczego płyn micelarny należy spłukać, przeczytaj!
Sprawa jest dość prosta – nie pozostaje nic innego, jak zainwestować w filtr do wody. Najlepiej taki pod prysznic/do wanny (włosy i skóra ciała też nie lubią twardej wody) oraz na kran łazienkowy, bo pewnie tam najczęściej myjecie twarz. Prosty filtr kosztuje 35zł (jednorazowy wydatek), a wkłady do niego są wymienne (comiesięczny koszt 20zł).
Po nieprzyjemnej przygodzie u teściów, jestem żywym przykładem na to, że woda ma KOLOSALNY wpływ na to, jak zachowuje się skóra. I owszem, pewnie gdybym mieszkała dłużej w miejscu z twardą wodą, moja skóra by przywykła… ale…