Zoeva Luxe Prime Set: zestaw pędzli idealnych?

Jak człowiek wsiąka, to na maksa! I choć mogło mu się wydawać, że wcale nie potrzebuje, zupełnie nie wie jak używać i w zasadzie nie zrobi sobie wielkiej zmiany, to koniec końców jest oniemiały i zadowolony.

Po co amatorowi pędzle do makijażu? Nie jeden czy dwa, ale cały zestaw? To jest pytanie, przed którym stanęłam w momencie, kiedy odpakowałam mój urodziny prezent czyli Zoeva Luxe Prime Set. A w nim 10 pędzli do makijażu, na które czekałam z utęsknieniem. Odpowiedź na pytanie jest prosta; kiedy zaczynasz interesować się czymś nowym bazujesz na tym, co masz pod ręką. Ale z czasem zaczynasz mieć potrzeby posiadania odpowiedniego sprzętu do tego, by w pełni realizować swoje hobby. Początkowo wycieczki na rowerze są zabawą, ale z czasem stają się sposobem na życie. Więc swój rower ulepszasz. Zaczynasz robić zdjęcia i już po kilku miesiącach wiesz, że przydałoby się mieć co najmniej dwa dodatkowe obiektywy. Idziesz do galerii i zachwycasz się obrazami malarza. Przeszukujesz Internet, by dowiedzieć się więcej. Ale to nie wystarcza. Chcesz mieć albumy książkowe, marzysz o własnym obrazie. I podobnie jest z makijażem.

W pewnym momencie czujesz, że to krok, by na toaletce znalazły się bardziej zaawansowane narzędzia pracy. Zestaw Zoevy jest polecany dla amatorów, a i profesjonaliści sięgają po niektóre z modeli pędzli. Lona ma swój set w wersji Rose Golden, a ja zażyczyłam sobie czerń (wiadomo).

zoeva-luxe-prime-set (9)

Dzisiaj chciałam Wam opowiedzieć jakie pędzle znajdziecie w zestawie Luxe Prime Set, które z nich są dla mnie objawieniem, a bez których spokojnie mogłabym istnieć. Wszystkie one zapakowane są w bardzo poręczną i pięknie wykonaną kosmetyczkę, a mottem marki jest hasło Color. Love. Makeup, które również wytłoczono na każdym pędzlu. Całość kosztuje ok. 320 zł.

Jeśli nie „siedzicie” w makijażu, to może się Wam wydać, ze to bardzo dużo. Owszem, taka kwota jest spora. Jednak musicie pamiętać, że pędzle profesjonale są znacznie droższe, a cena pojedynczej sztuki zaczyna się od 100 zł, a kończy znaaaacznie wyżej (jak choćby pędzle Hakuhodu do pudru, które w Polsce kupuje się w cenie ok. 430 zł za sztukę). Opinie „geniuszy” makijażu posiadają pędzle MAC i znacie mnie, wiecie, że wybrałabym zestaw macowy. No, ale… Cena jest spora, a ja nie jestem profesjonalistką. Myślę sobie, że na wszystko przyjdzie czas, a teraz zabieram Was na recenzję Luxe Prime Set od Zoevy!

zoeva-luxe-prime-set (7)

Pędzle do twarzy

Zacznę od tego, że nie lubię nakładać podkładu pędzlem. Próbowałam wielokrotnie, różnymi pędzlami, i nie ma sobie równych oryginalny Beautyblender. Tylko on daje tak idealną, dopracowaną i piękną twarz jaką lubię mieć. I mojego nastawienia nie zmienił pędzel Silki Finish 102. Owszem, aplikuję nim podkład (próbowałam mojego klasyka DW od Estee, podkładu IsaDora oraz Smashbox) i robi to precyzyjnie, ale wymaga ode mnie znacznie więcej czasu, by uzyskać mój efekt (jak z photoshpa). I dlatego, spokojnie mogę powiedzieć, że ten pędzle jest mi absolutnie zbędny. Podobnie myślałam o Concealer Buffer 142, czyli grubasku do korektora, ale szybko okazało się, że z nim praca jest częstsza. Po pierwsze można sobie prosto poprawić podkład w trudnym miejscu (przy nosie) i po drugie przyjemnie wklepuję się nim korektor rozjaśniający pod oczy. Także nie jest to mój stały kolega, ale pomocny.

Przyznaję, ze jajeczkowaty kształt pędzla do pudru Face Definer 101 nieco mnie przestraszył. Bo po pierwsze, chciałam nim nakładać również rozświetlacz i po drugie, nie miałam pewności jak taki kształt będzie sobie radził z produktem. Szybko się okazało, ze prócz niesłychanej miękkości i przyjemności w aplikacji, mamy jeszcze bardzo precyzyjny i „lekki” pędzel. Trudno nim zrobić sobie krzywdę! Nawet jeśli mocno zamoczymy go w pudrze, to potrafi zaaplikować niewielką ilość na twarzy, pięknie ją rozprowadzić. Jest dość zbity, więc bez trudu nakładam nim rozświetlacz. Ale przyznam się szczerze – nie jest to mój ulubiony pędzel do pudru. Jestem przyzwyczajona do większej objętości. Choć miękkość jest naprawdę niezwykła!

Gdybym mogła, to Definer 101 zamieniłabym na jeszcze jeden pędzel do różu/bronzera/rozświetlacza Sheer Cheek 127. Ten maluch również jest niebiańsko gładki, ale również znakomicie rozciera nałożone produkty. Nałożony róż czy bronzer nie wytracają się podczas blendowania, a jedynie cudownie rozcierają. Potrafi magicznie zatrzeć granice między produktami. Uwielbiam!

zoeva-luxe-prime-set (6) zoeva-luxe-prime-set (10)

Pędzle do oczu

Absolutnie najcudowniejszym z pędzli do oczu jest Defined Crease 224. Dzięki niemu zrozumiałam dlaczego przyjemnością jest blendowania cienia i o co chodzi tym wszystkim jutuberkom, które mówią, że potrafią rozcierać zatracając poczucie czasu. Nie znam lepszego pędzla do nakładania i rozcierania cienia w załamaniu powieki oraz w kącikach oczu. Dzięki niemu już nie robię sobie pandy, tylko prawdziwe przydymione oko! Jego starszym bratem jest Soft Crease 221, który równie sprawnie porusza się na powiecie. Jest nieco dłuższy i odrobinkę mniej zbity, przez co mgiełka koloru jest delikatniejsza. Bardzo dobrze sprawdza się przy modelowaniu brwi oraz czyszczeniu okolic oka satynowym pudrem czy jasnym cieniem.

Dla przeciwwagi pędzelek, który akurat jest mi zbędny i służy przede wszystkim do nakładania solidnej porcji kosmetyku – Smoky Shader 234. Ponoć jego nadrzędną funkcją jest robienie przydymionego oka, ale ja nie przepadam za ściętym kształtem. To produkt, dzięki któremu wklepiemy bardziej brokatowe cienie lub dołożymy solidną dawkę koloru. Znacznie bardziej wolę używać Soft Definer 227, który ma za zadanie blendować, ale dzięki bardziej zbitym włoskom i mniejszej wielkości niż 224, dobrze dokłada produktu i podbija kolor. Przy okazji jest równie mięciutki, co poprzednicy, więc praca z nim to przyjemność.

zoeva-luxe-prime-set (14) zoeva-luxe-prime-set (15)

Petit Crease 231 to niewielki pędzelek do nakładania cienia w załamaniu powieki, ale na malucha trzeba uważać, bo nabiera się na niego sporo produktu i przypadkiem zamiast rozcierania, możemy sprawić sobie solidną dawkę „dokładania”. Ja bardzo go lubię używać na dolną powiekę; jest precyzyjny i zwinny, a także na zewnętrzny kącik oka, kiedy chcę dołożyć produktu. Wing Liner 317 to klasyczny ścięty pędzelek, który teoretycznie ma służyć do robienia kresek, ale ja jeszcze się uczę tej precyzyjnej sztuczki. Póki co, na pewno rewelacyjny do malowania brwi. Jest dość sztywny, więc z aptekarską dokładnością jesteśmy w stanie „dorobić” sobie brakującw włoski, a potem je lekko rozetrzeć. No i pięknie zdefiniujemy nim linie brwi.

Podsumowując:

To zdecydowanie zestaw, który będzie w użyciu! Pędzle zachwycają miękkością, jakością i przyjemnością pracy. Choć dwa produkty wymieniłabym na inne, to wiem, że jest to wyłącznie moja subiektywna ocena i pędzle do smoky czy podkładu są dla innych niezbędnikiem.

Chcecie wejść na kolejny poziom w sztuce malowania? Pomoże Wam Luxe Prime Set Zoevy. Polecam, z czystym sumieniem.

zoeva-luxe-prime-set (17)zoeva-luxe-prime-set (8)

3 komentarze

  • magda
    8 lat ago

    Polecam blog modowy cammy jest super

  • Magda
    8 lat ago

    Nie pomijając faktu, że bless the mess też jest fajny

  • and.her.lifestyle
    7 lat ago

    Uwielbiam pędzle marki Zoeva. Osobiście mam zestaw Classic Face Set oraz pojedyncze sztuki nr 109 i 126. Ze wszystkich jestem bardzo zadowolona. Myślę, że może kiedyś dokupię jeszcze jakieś egzemplarze ;).

Leave A Comment

Podobne wpisy

Strona, którą właśnie przeglądasz wykorzystuje pliki cookies. Ich wykorzystanie możesz modyfikować w ustawieniach swojej przeglądarki. Zostawiając komenatarz czy pisząc do nas e-mail, pamiętaj, że Twoje dane są zabezpieczone.
Akceptuj Cookie.
x