Wielka Księga Rozświetlaczy. Tom II: Jesień

Dawno, dawno temu.. żyła sobie Księżniczka, która kochała błyszczeć. To jakby o Tobie, prawda? Jeśli jesteś jedną z nas – samozwańczych glow princess – poczujesz się tu jak w sklepie z cukierkami. Przedstawiamy II Tom Wielkiej Księgi Rozświetlaczy. A w nim 12 najciekawszych pudrów rozświetlających, które dodają skórze niesamowitego blasku. I sprawiają, że nawet w burą noc listopadową spojrzysz w lustro i zanucisz:

Shine bright like a diamond!


Rozdział I :

Kat Von D Alchemist

6,15 g za 159zł /do kupienia tutaj

Rozświetlaczowy totalny odlot. Niesamowicie napigmentowany, przepięknie mieniący się (duochrom) i tak intensywny, że będzie nie tylko pięknym rozświetlaczem, ale i cieniem do powiek, topperem na matowe pomadki, a nawet czarny eye-liner. Wszystko, czego dotnie zamienia w wielowymiarową holo-taflę.


Rozdział II :

Becca Shim. Skin Perfector Amethyst

7 g za 155zł /do kupienia tutaj

Holo dla nieśmiałych. Jest duochromowa różowo-fioletowa barwa ze srebrnymi i złotymi drobinkami, która wydaje się intensywna, ale na skórze traci impet i nadaje się na co dzień. Niestety formuła nie jest tak kremowa jak w kolorach Opal czy C-Pop, rozświetlacz sporo się pyli. Za to opakowanie obłędne.


Rozdział III :

MAC Mineralize Skinfinish Lightscapade

10 g za 140zł /do kupienia tutaj

Klasyk. Śliczna kombinacja błękitnych, złotych i brzoskwiniowych pigmentów oraz złocito-różowych drobinek, która lekko rozjaśnia i rozświetla twarz. Gdyby Królewna Śnieżka potrzebowała przypudrować nosek, z pewnością sięgnęłaby po Lightscapade.


Rozdział IV :

Fenty Beauty Killawatt

7 g za 34$ /do kupienia tutaj

Póki co nie można go kupić w PL, ale tak wiele z Was chciało go zobaczyć… I słusznie, bo to jedna z najciekawszych opcji dla Księżniczek, które nie mogą się zdecydować, czy lubią elegancki glow, czy chcą lśnić jak Rihanna. Duo rozświetlaczy Killawatt daje jedno i drugie. Obie barwy to złoty szampan (kolor podobny do C-Pop Becca). Mean Money daje subtelny metaliczy blask, Hustla Baby to już bardziej złoty kolor pełen drobinek o niesamowitej sile rażenia. Ten peirwszy pięknie i dyskretnie połyskuje na nosie i łuku Kupidyna, drugi – mocniejszy – na policzkach i powiekach.


Rozdział V :

Smashbox Spotlight: Pearl

8,61 g za 149zł /do kupienia tutaj

Działa podobnie jak Fenty. Mamy 3 szampańskie odcienie, które różnią się nie tylko kolorem, ale przede wszystkim wykończeniem (od najbardziej delikatnego bez drobin, do drobinkowego bang). Najpiękniej wyglądają zmieszane. Są bardzo kremowe, komfortowe w aplikacji i trwałe. Może nie dają oślepiającego blasku ani nie mają h9olo drobinek, ale to jedna z najlepszych propozycji na co dzień – Spotlight równie dobrze sprawdzi się w makijażu dziennym, jak na sesji zdjęciowej.


Rozdział VI :

Dr Irena Eris, Star Shimmering

9 g za 65zł /do kupienia tutaj

Polski rozświetlacz z pewnością zasługuje na tytuł miss puderniczki. Jego opakowanie i tłoczenia są absolutnie piękne. Podobnie jakfiołkowo-pudrowy zapach. Natomiast zawartość nieco… podchwytliwa. Nie jest to bowiem gwiezdny pył, a raczej płatek śniegu. Efekt, jaki daje, to głównie rozjaśnienie. Glow jest delikatny i pozbawiony drobinek. Mozna go uzywać podobnie jak Meteorytów Guerlain, do wykańczania makijażu na całych policzkach.


Rozdział VII :

Glam Pop, Cyrkonie

? g za 25zł /do kupienia tutaj

Ogromnymi plusami tego rozświetlacza są: kremowa konsystencja, niska cena, polska produkcja (to kosmetyk Hani – Digital Girl). Niestety opakowanie (plastikowa osłonka) nie chroni kosmetyku przed uszkodzeniami i rozświetlacz ucierpiał już w transporcie. Kolor określiłabym jako ciemny szampan (niemal identyczny jak moja skóra na poziomie MAC NC20), blask jest średniointensywny i ładnie stapia się ze skórą. Dokładany warstwami zaczyna się brzydko zbierać w porach, więc opcji takiego wzmacniania blasku nie polecam.


Rozdział VIII :

Revolution Shimmer Brick

7 g za 15zł /do kupienia tutaj

Miłość od pierwszego swatcha. Oczywiście wszyscy zdajemy sobie sprawę, że słynne pasiaste różo-rozświetlacze to wynalazek Bobbi Brown, jednak tańsza alternetywa od Makeup Revolution jest tak dobra, że chyba (Bobbi wybacz) wolę ją od oryginału! Bricki są propozycją dla amatorek naprawdę mocnego blasku. Ale też wielowymiarowego, bardzo upiększającego. Pieknie modelują policzki (szczególnie wersja rózowa), są tak napigmentowane, że na powiekach błyszczą prawie tak mocno jak cienie Hudy. Bardzo lubię też wersję beżową i brązową nakładaną na ciało. Pojemność jest duża, cena niska, można ich nie oszczędzać.


Rozdział IX :

Jouer Powder Highlighter Rose Gold

4,5 g za 19£ /do kupienia tutaj

Jeden z moich najmłodszych rozświetlaczy, a już widać intensywna eksploatację. Pewnie dlatego, że jest to mój… ulubieniec! Ma dokładnie taką moc blasku, barwę i wykończenie, jakie kocham najbardziej. Jest intensywny, szampańsko-różowy, ale o wyraźnej złotej poświacie. Bardzo miękka konsystencja, łatwa aplikacja, całodzienna trwałość. Jedyny minus – niewielka pojemność puzderka i fakt, że trzeba go zamawiać z UK.


Rozdział X :

Laura Mercier Matte Radiance Baked Powder 01

7,5 g za 229zł /do kupienia tutaj

Tu dla odmiany jeden z moich najstarszych rozświetlaczy, najczęściej używany (jest bardzo wydajny) dzienniak o lekko rozjaśniającej barwie szampańskiego beżu. Napigmentowany, średniobłyszczący ale bez drobinek. Daje odmładzający, upiększający blask. Bardzo dobra propozycja do makijażu codziennego. W ogóle nie podkreśla porów i sprawia, że skóra wygląda na jednolitą.


Rozdział XI :

Bare Minerals Invisible Glow

7 g za 159zł /do kupienia tutaj

Bardzo ciekawy produkt, bo jest to prasowany rozświetlacz mineralny. Nieco bardziej sypki niż inne, o beżowo-brzoskwiniowej barwie z niewielkimi srebrno-złotymi drobinkami stanowi idealnie wypośrodkowany blask na co dzień. Nie jest intensywny, ale jednak lśni. Ma drobinki, jednak na skórze daje bardzo elegancki efekt. Sprawdzi się nie tylko fankom naturalnego makijażu, ale też wszystkim wielbicielkom rozświetlaczy, które np. w pracy nie mogą sobie pozwolić na intensywny metaliczny glow.


Rozdział XII :

Revolution, Ultra Cool Glow

2,5 g za 34,90zł /do kupienia tutaj

Na finał niedroga propozycja dla wielbicielek syren i jednorożców (tych z Was, które kochają holo, ale nie są przekonane do zakupu palety Kat Von D). Piękne kolory (poza dyskusyjnym srebrem), niektóre z nich niezbyt dobrej jakości, ale zdarzają się i hity. Róż, żółte złoto, brzoskwinia i liliowy mają najlepszą pigmentację i ładnie stapiają się ze skórą (pozostałym kolorom zdarza się nierównomierna aplikacja). Są to rozświetlacze o bardzo maślanej konsystencji, mocno błyszczące, z niezliczoną ilością kolorowych drobinek. Nie idalne, ale niezłe na początek holo-przygody!


Tak kończy się nasza opowieść o błyskotkach na jesienny czas…

Już niedługo wrócimy z III tomem Księgi poświęconym w całości kremowym i płynnym rozświetlaczom. Możecie umilić sobie czas oczekiwania na Księgę wracając do jej poprzedniej edycji, o TU>


Niech glow będzie z Wami!


 

4 komentarze

  • 6 lat ago

    O podoba mi sie ten wpis , wyjatkowo- przeciez jestem sroka <3

  • Aleksandra
    6 lat ago

    Nie mogłam się doczekać tego wpisu, ale jeszcze bardziej czekam na ten z płynnymi i kremowymi ?. Ostatnio dostałam próbkę Becci i przepadałam… Obłęd ^^

  • 6 lat ago

    Brałabym wszystkie xD początek o mnie jak nic. nr 3 i 7 już mam (do tego ze 20 innych), to już niewiele zostało 😛

  • 6 lat ago

    Lightscape raz nałożyła mi kosmetyczka i nie podobało mi się. Na mojej skórze wygląda nadzwyczajnie sino – fioletowo. Wolę zdecydowanie cieplejsze rozświetlacze 🙂

Leave A Comment

Podobne wpisy

Strona, którą właśnie przeglądasz wykorzystuje pliki cookies. Ich wykorzystanie możesz modyfikować w ustawieniach swojej przeglądarki. Zostawiając komenatarz czy pisząc do nas e-mail, pamiętaj, że Twoje dane są zabezpieczone.
Akceptuj Cookie.
x