Lona testuje: all about Carmex
Oglądając wczoraj pierwszy odcinek programu „Woli i Tysio” nie mogłam się nadziwić dwóm rzeczom. Faktowi, że coś tak żenującego w ogóle zostało dopuszczone do emisji o jakiejkolwiek porze na jakimkolwiek kanale (śmiem przypuszczać, że nawet wróżbita Maciej serwuje widzom show bardziej ambitne) oraz poziomowi „dopieszczenia buziuni”, jaki obaj panowie prezentują.