Największa zmiana od kilku lat to na pewno to… wolność wyboru. Nie ma jednej it face w makijażu ani jedynie słusznej rutyny pielęgnacyjnej, czy kultowego kosmetyku, który MUSISZ mieć. Branża beauty dostrzegła (albo raczej – to my konsumenci wymogliśmy), że jesteśmy różni i miewamy zupełnie przeciwstawne potrzeby. Natomiast mimo to obserwujemy pewne trendy, zarówno jeśli chodzi o efekt na skórze, proponowany look, jak i składniki, formuły oraz opakowania (te znów stają się bardzo ważne) kosmetyków.
Przejrzałam dla Was trendy z Pinterest, a także predykcje trendów z punktu widzenia zachodniego i azjatyckiego, aby wybrać te, które moim zdaniem mają największe szanse przebić się nad Wisłą.
Pielęgnacja
1/ Koniec clean beuty
Umarł król, niech żyje król. Concious beauty absolutnie wypiera clean beauty, bo wiemy już, że naturalne nie jest zawsze lepsze od tego z laboratorium, a sama etykieta clean beauty jest tak niejasna i manipulowana marketingowo, że świadomi konsumenci po prostu nie dają się już na nią złapać.
Concious beauty moglibyśmy przetłumaczyć jako świadoma pielęgnacja, ale niestety w języku polskim ten termin jest mocno powiązany clean beauty. I to w tym najgorszym wydaniu, gdzie skład musi być czysty, a wszystko co nie jest naturalne dostaje etykietki szkodliwe, toksyczne, złe.
Tymczasem chodzi o zupełnie odwrotne podejście – o poszukiwaniu w kosmetykach inkluzywności, poszanowania dla środowiska, przejrzystości w działaniu marek, stosowania składników z dobrych źródeł, pozytywnego wpływu marek na otoczenie, a nade wszystko – produkowania tylu i takich kosmetyków, które skupiają się na działaniu i poprawie stanu skóry. Czyli mniej marketingu i trendów (tak, paradoksalnie piszę to w tekście o trendach), więcej uniwersalnych, dobrych formuł z lokalnymi składnikami, produkowanych na miejscu, najlepiej przez niezależne firmy. Do tego odpowiedzialne – nie tyko za stan przyrody wokół czy prawa pracowników, ale też… skórę konsumenta. Chodzi o to, żeby marki pokazywały prawdziwe rezultaty stosowania kosmetyków (najlepiej na prawdziwych ludziach), uczyły jak układać rutyny pielęgnacyjne, ile, gdzie i jak często stosować swoje kosmetyki.
Mam wrażenie, że polskie marki tę lekcję odrobiły już dawno i większość jest absolutnie w trendzie concious beauty.
2/ Dość jednoskładnikowych formuł
Kto jeszcze pamięta, gdy po sukcesie The Ordinary wszystkie marki (polskie i nie tylko) rzuciły się do produkcji kosmetyków z jednym składnikiem – gwiazdą w dużym stężeniu? Tak, jeszcze kilka lat temu nasza pielęgnacja polegała na stosowaniu kilku różnych produktów warstwowo. Najpierw dostaliśmy to czego chcieliśmy (składniki aktywne w dużych stężeniach do stosowania warstwowo), aby po kilku latach chaosu (bo nakładaliśmy wszystko na wszystko, co doprowadziło do masowych podrażnień i uwrażliwiania się skóry)… chcieć wrócić do tego, co było.
Czyli? Doceniliśmy rolę formuły w kosmetyku, a wiele osób przekonało się, że nie wystarczy znać patenty z internetu, by zrobić sobie krem. I warto jednak zaufać chemikom. Dlatego coraz częściej w jednym serum zobaczycie składniki, których jeszcze niedawno polecano wam nie łączyć. A formuły nie podają procentowej zawartości składników aktywnych (nawet jeśli to robią, to nie od niej uzależniają to, czy i jak kosmetyk działa).
I znów wróciły czasy, gdy można mieć na półce 1-2 serum, albo jeszcze lepiej: wystarczy sam krem. A wszystkie benefity, których oczekujemy od pielęgnacji i tak będą w nim zawarte. Alleluja!
3/ Czas na ciało!
To ma być największy trend roku: podobno na rynku jest już takie nasycenie kosmetykami do twarzy, a konsumenci po covidzie zwracają większą uwagę na self care i pielęgnację ciała, że marki postanowiły przenieść swoje moce produkcyjne na ten obszar pielęgnacji. Spodziewajcie się zarówno nowych linii pielęgnacyjnych do ciała, które będą rozpieszczać zapachami i konsystencjami. Będą mieć piękne opakowania, kolory i innowacyjne konsystencje.
Ale także spodziewajcie się w kosmetykach do ciała składników, które znacie z tych do twarzy. Już teraz powstają produkty z retinoidami czy kwasami AHA lub BHA. Ma się ich pojawić znacznie więcej, a składniki aktywne w produktach do ciała będą też mocniej komunikowane marketingowo.
4/ Skinification
Trend, który się już właściwie zaczął we włosingu i polegał na tym, by w pielęgnacji włosów punkt ciężkości i ważności przenieść z włosa na skórę głowy. Pielęgnacja skóry głowy to już nie tylko mycie szamponami oczyszczającymi i używanie peelingów do skóry głowy. To też serum lub wcierki na porost, nawilżenie, czy łagodzenie podrażnień. Do tego masaż dłońmi lub urządzeniami.
Teraz skinification schodzi na kolejny poziom, bo dotyka także makijażu. I nie chodzi już tylko o ‚podkłady o właściwościach serum’, które znamy już z 2022 (ze słynnym serum L’Oreal na czele), ale o makijaż jako przedłużenie pielęgnacji w ogóle. Już teraz powstają np. róże do policzków filtrem. A podobnych produktów ma być więcej. Zdecydowanie świetnym pomysłem byłoby dodawanie filtrów do szminek, błyszczyków i balsamów do ust, podobnie jak to większej ilości pudrów (szczególnie tych do poprawek w ciągu dnia).
Świetnie byłoby też zobaczyć więcej makijażu od marek pielęgnacyjnych – tak, jak robi to Drunk Elephant, który w swoim różu i bronzerze ma formułę z antyoksydatnami i składnikami nawilżającymi, a przy tym są to pełnoprawne kosmetyki kolorowe. Wyobrażanie sobie prebiotyki czy antyoksydanty w makijażu? To by było coś! Mocno trzymam kciuki za ten trend!
5/ Sztyfty z filtrem
To trend łączący się z poprzednim. Bo jednym z głównych benefitów pielęgnacyjnych, jaki może dostarczy makijaż, to ochrona przeciwsłoneczna. Ale nie chodzi tylko o makeup w sztyfcie z SPF, co o filtry w sztyftach w ogóle. Nadal w Polsce nie są zbyt popularne, tymczasem azjatyckie marki wypracowały już tak lekkie i niewidoczne formuły, że przewiduje się boom na sztyfty latem, gdy będziemy potrzebować częściej reaplikować filtry na makijaż. Sticki nowej generacji są wręcz do tego stworzone.
Nie mogę się doczekać, aż rodzime perfumerie i drogerie zaczną je masowo sprowadzać 😀
6/ Azulen, czyli nowa CICA
Choć czasy, gdy co roku kosmetyki dominował jeden składnik już minęły, a trendy światowe w pielęgnacji zakładają raczej komponowanie coraz lepszych formuł, niż szukanie nowych it składników, to wypatrzyłam jeden baaardzo obiecujący, o którym w Polsce jeszcze się dużo nie mówi. A jest szansa, że to się niedługo zmieni.
Nazywa się azulen (azulene) i jest olejkiem pochodzącym z rumianku. Ma ciemnoniebieską barwę i nadaje kosmetykom niebieski kolor (to sprawia, że produkty z nim w składzie wyglądają ładnie – nieoceniona wartość w dobie Tik Toka), a działa łagodząco, regenerująco i przeciwzapalnie. Jest bardzo dobrze tolerowany przez cery problematyczne, wrażliwe, do tego bardzo uniwersalny. Dlatego jest typowany, jako następca wąkrotki azjatyckiej.
W Korei już istnieje trochę kosmetyków opartych na azulenie jako składniku-gwieździe, w tym bardzo obiecująca linia Neogen Sur.Medic+ Azulene (w Korei to jedna z tych marek uważanych za naprawdę innowacyjne), którą już można też kupić w Polsce (tu i tu).
7/ Beauty-Tech: urządzenia do pielęgnacji domowej
Nie wiem, czy was ucieszy ta informacja, czy nie (bo uczestnictwo w trendzie oznacza dość spory wydatek), ale producenci urządzeń beauty szykują się na boom zainteresowania w tym roku. I wprowadzają nowe produkty oraz promują te już istniejące. I tak jak przez ostatnie lata największą popularnością cieszyły się masażery kamienne, gua-sha, czy rollery, tak teraz wracają urządzenia bardziej skomplikowane – te, które naśladują i zastępują urządzenia z salonów kosmetycznych i klinik medycyny estetycznej.
Szczoteczki do oczyszczania z nowymi funkcjami, produkty emitujące światło niebieskie, czerwone, mikroprądy, fale radiowe… te technologie, które może już nieco znamy, o których już słyszeliśmy wracają. Mocniejsze, połączone w jednych urządzeniach, udoskonalone. A gdy za produkcję takich urządzeń bierze się Panasonic i LG wiedz, że dzieje się coś dużego.
8/ Pielęgnacja przeciwzmarszczkowa
Pomyślicie, że zwariowałam. Bo jak coś, co znamy od lat może być trendem? Otóż jest. Bo dotyczy grupy, która wcześniej nie interesowała się tematem zapobiegania zmarszczek: Gen Z. Być może to wpływ mediów społecznościowych, albo pocovidowej mody na self care, ale pokolenie młodych dorosłych jest żywo zainteresowane tematem starzenia się skóry. I chce mieć pielęgnację, która podejmuje ten temat na serio.
Zdecydowanie naprzeciw temu trendowi wychodzą nowe retinoidy. Retinal, prawdziwy hit 2022 roku, łączy przecież pielęgnację zapobiegawczą zmarszczkom z działaniem regulującym na skórę młodą. Podobnie SPFy, antyoksydanty, witamina C, czy peptydy. Jest w czym wybierać i jak sądzę to bardzo dobrze. To, że będzie się więcej mówić i proponować kosmetyki do pielęgnacji well-aging dla młodych dorosłych być może sprawi, że nie będą tak chętnie zaglądać do gabinetów medycyny estetycznej?
9/ Mindfull skincare
Pielęgnacja jako rytuał. Kosmetyki są elementem zestawu praktyk, które mają prowadzić do lepszego, pełniejszego życia, zwiększenia życiowej energii, uspokojenia negatywnych emocji, wyciszenia stresu, skupienia się na potrzebach ciała i umysłu.
Jakie to ma konsekwencje? Zwracamy większą uwagę na zapachy, konsystencje, ale też emocje, które towarzyszą aplikacji. Oraz składniki dodane do produktów, które mają działać nie tylko na skórę, ale samopoczucie. Takie podejście ma konsekwencje: rezygnujemy z produktów bezzapachowych na korzyść tych z olejkami aromaterapeutycznymi, poszukujemy w składach substancji relaksujących, ułatwiających zasypianie – lub odwrotnie – energizujących.
Dotychczas ten nurt był najbardziej widoczny w produktach do ciała i z nich jest głównie znany. Natomiast składniki ułatwiające zasypianie w kremie na noc? Olejki eteryczne w serum? Takie produkty istnieją, ale jest ich naprawdę niewiele w porównaniu do całego rynku (Keys Soulcare, czy Decleor od razu przychodzą mi do głowy). Czekamy na więcej!
Makijaż
10/ Powrót matowej twarzy
Yup, podkłady o aksamitnym wykończeniu i matujące pudry wracają do gry. I to nie dlatego, że rozświetlony, mokry look skóry odchodzi.
O nie, wpływ pielęgnacji na makeup jest obecnie zbyt silny. Natomiast obok popularnej, naturalnej skóry pojawił się nowy wariant wykończenia w makijażu skóry. Mat nie oznaczający maski, znacznie lżejszy i z mniejszym kryciem, niż nosiliśmy kilka lat temu. Natomiast wyraźnie obecny i dobrze komponujący się z trendem, o którym za chwilę…
11/ SPF zamiast podkładu
Tak, jak podkłady upodobniają się do pielęgnacji, tak i ona wkracza na nowy teren.
Bo skoro i tak wiele osób (szczególnie latem) używa kremów z filtrami zamiast podkładu, można przenieść to na wyższy poziom. Zaproponować filtry barwione w kilku odcieniach (tak by wreszcie mogły z nich korzystać też osoby o ciemniejszych karnacjach) i z lepszymi właściwościami makijażowymi. Takie, które rozświetlają, blurują pory lub lepiej się na nich nosi bronzer czy róż.
12/ Soft goth look
Sukces serialu Wednesday tylko przypieczętował to, co i tak miało nadejść: powrót rockowych makijaży z lat 90tych i wczesnych dwutysięcznych.
Co prawda w nieco delikatniejszym wydaniu, ale jednak. Chłodniejsze kolory, ciemniejsze oczy i największa zmiana: powrót smoky eyes. Bardzo jestem ciekawa, czy po kilku sezonach mniejszego zainteresowania cienie do powiek wrócą do gry. Trend na smoky jest bardzo wybaczający, bo preferuje niedbale roztarte, nieidalne blendowania, makijaż oczu zrobiony jakby w pośpiechu, lub wręcz wyglądający jak z wczorajszej imprezy.
Tam gdzie Wednesday spotyka młodą Avril Lavigne rodzi się makijaż nowy dla Gen Z, a nostalgiczny dla Milenialsów. Ciekawe, jak się przyjmie nad Wisłą.
13/ Wielki powrót kredki do ust
Trend, który już trwa od kilku miesięcy, a po sukcesie Wednesday jeszcze tylko się umocnił. Ciemna kredka do ust, nieco roztarta, ale użyta gównie na konturach, pozostawiająca jaśniejszy środek. Znamy to wszystko z lat 90tych, jednak podobnie jak w przypadku smoky, wersja współczesna jest bardziej naturalna, jakby niedopracowana, bez bardzo wyraźnych granic pomiędzy linią konturówki, a ust.
Najbardziej trendy połączenie to właśnie usta obrysowane konturówką i wypełnione balsamem do ust (który nieco rozciera granice i sprawia, że usta wyglądają jak z efektem ombre). Dokładnie tak, jak makijaż ust dla Wednesday Addams (w tym artykule przeczytasz czego dokładnie użyto w makijażu i pielęgnacji Jenny Ortegi do tej roli).
14/ Nowa kreska
Chyba nadchodzi duża zmiana w makijażu! Coraz częściej pojawiają się informacje, że tak zwany lifted look a la Bella Hadid odchodzi do przeszłości. Policzki nie będą już tak uniesione (pomalowane różem na wysokości kości policzkowych), a rewolucja dotknie sposobu, jakim malujemy kreski. Zamiast wyciągania jej ku górze dla efektu lisa czy syreny, mamy zacząć je malować prosto lub wręcz nieco w dół. Trochę tak, jak to robią Koreanki czy Chinki. A w połączeniu z mocno wytuszowanymi rzęsami ma to pozwolić uzyskać efekt podobny do makijaży z lat 60tych.
Brigitte Bardot po raz kolejny staje się ikoną – modne są nie tylko jej makijaże, ale też cieniowana, warstwowa fryzura z grzywką.
15/ Wymienne opakowania kolorówki
Przyzwyczailiśmy się już do wkładów uzupełniających w kosmetykach do pielęgnacji czy mycia, ale w kolorówce to wciąż niemal nieistniejące zjawisko.
Póki co prym w trendzie wiedzie Charlotte Tilbury, która stara się, by każdy premierowy produkt miał już opakowania z wymiennymi wkładami ( i co ważne – ofertuje refile w niższych cenach). To ważna zmiana, bo dotychczas marki luksusowe wprowadzały takie opakowania głównie z powodów estetycznych, a nie ekologicznych. Refile niektórych kosmetyków znajdziecie też w marce Rihanny (zarówno pielęgnacji, jak i kolorówce), czy Valentino.
Czekamy na polskie marki!
Świetny wpis! Przyznam, że dawno nie zaglądałam do Was na bloga, bo od jakiegoś czasu przestałam tak żywo interesować się kosmetykami, ale miło było wrócić i odkryć, że Wasze wpisy są ciągle tak samo jakościowe. Wiem, że blogi nie są już „na topie”, dziewczyny narzekają na statystyki, bo przestawiliśmy się na inny rodzaj contentu (szybszy?) , dlatego tym bardziej cieszę się, że ciągle robicie to, co robicie i mam nadzieję, że jakoś się to Wam opłaca ❤️