Podsumowując już na samym początku – znowu czarna bluzka, znowu czarna spódniczka. I jaki jest sens mądrzenia się, że na wyprzedaży warto kupować rozsądnie? Najmniejszy! Bo jeśli spódniczka to klasyk i pewnie przyda się w wielu sytuacjach, tak top to zwyczajna fanaberia. Szczęśliwie, takie niewielkie szmatki z bardzo ważnymi napisami, w czasach wielkich wyprzy potrafią kosztować bardzo przyzwoicie. Z resztą, to już o nic innego nie chodzi, ale wyłącznie o „bardzo ważne info”, które noszę na biuście. Przenosząc się jakieś 15 lat w tył (to już brzmi groźnie. Wolałam stan, kiedy 15 lat w tył zabierało mnie do maksymalnie 3-letniej dziewczynki w różowej bluzie z Rolls Roycem) widzę siebie w podobnej koszulce. A napis Nirvana, w formie naszywki, widnieje jeszcze na czapce, spodniach sztruksowych, plecaku i każdym dowolnym miejscu, w którym można było go umieścić. Pękałam z dumy i… przeżywałam horror.
fragment horroru: Jako nastoletnie dziewczę ćwiczyłam biegi. Nie przełajowe, nie krótkie dystanse, nie maratony. Były to biegi ucieczkowe, zazwyczaj w centrum rodzinnego miasta na S. Ja uciekałam, inni gonili. Brzmi strasznie? Było! Moje naszywki z Nirvaną spędzały sen z powiek nastoletnich zwolenników czystej rasy zrzeszającej się pod logiem sosnowieckiego ONR. Nie wiecie co to? To dobrze. W tym fragmencie gnałam nie raz w popłochu, a za mną młodziani, co chcieli mi owe naszywki oderwać i spalić. Dacie wiarę? Pamiętam też zdarzenie przedziwne. Podjechał autobus po brzegi wypełniony łysymi chłopakami odzianymi we fleki, glany i szelki. Wypełzali z niego jak rój much, a ja drętwiałam. I jeden taki jegomość podszedł do mnie, spojrzał z troską i kazał natychmiast wsiadać do kolejnego autobusu, który nadjechał. Bezdyskusyjnie i bezwzględnie, wręcz mnie do niego wrzucił. I rzekł – dla mego bezpieczeństwa. No więc jeden z nich uratował moje naszywki. Nadmienię tylko, by horror miał zakończenie szczęśliwe – w tych biegach ucieczkowych ani ja, ani żadna naszywka nigdy nie ucierpiała.
Wracając do noszenia napisów w wieku 27 lat. Tak, jest znacznie bezpieczniej. Chociaż wyprowadziłam sie z miasta na S. ;)))))
spódniczka, crop top, pierścionek H&M / buty Zara / torebka Glitter / koszula Ahaishopping
ale mimo wszystko miło powspominać…
ps.Lenka, co to za tatoo? ominęłam jakiś wpis??
dzisiaj wspominam z łezką w oku, wówczas była groza;)
a tatuaż ze mną już mocno ponad półtora roku! 😉
W cropie takie topy? To chyba muszę
Jednak pojsc na wyprzedaże:) a obiecywałam sobie, ze nie kupię żadnego ubrania, dopóki w mojej szafie nie będzie porządku i dopóki nie znikną rzeczy z kategorii ‚kiedyś sie w to zamieszczę’ oraz ‚to jeszcze bedzie modne’ 😉
Buty niestety zupełnie nie moj styl i jak dla mnie zepsuły całość
Sani, takie topy w h&m :)))))) i to za jedyne 2 dychy;))))) Także można dac się skusić (rowniez mam kategorie moda i zmiana rozmiaru:DDD).
Z moimi butami większość dyskutuje;) nie poradzę, że lubię ciężkie, toporne. i na koturnie;)
ojjj po tym wpisie i mnie wzięło na wspomnienia 😉
ja generalnie miasto na S. toleruję, bo musiałam tam jeździć na studia, ale jakby go nie było to bym nie płakała 😛 nie sądziłam, że tam aż takie chwile grozy przeżywałaś 🙂
uroki miasta na S;)
Piękna spódniczka. można wiedzieć ile kosztowała?
To z wyprzedaży w H&M – 40 zł. 🙂