Dla kogo ubierają się kobiety?

Ten wpis dedykuję mojemu Mężowi. Bo on jest przyczynkiem do wielu rzeczy, które widzicie na załączonych obrazkach. Ale nim przejdę do pikantnych szczegółów co, skąd i w jakim celu znalazło się w mojej szafie (albo na mnie, patrz: tatuaż), to zadam Wam pozornie proste pytanie: Dziewczyny, dla kogo się ubieracie? O kim myślicie zakładając lub kupując nowy ciuch?

Z moich obserwacji i doświadczeń wynika, że w tym temacie mamy trzy postawy kobiet, które niekiedy się ze sobą mieszają. Są takie panie, które ubierają się dla mężczyzny lub mężczyzn. Sprawiają frajdę swojemu facetowi i noszą jego ulubione elementy garderoby, i niekoniecznie muszą być to spódniczki mini, bluzki z dekoltem i figlarne pończochy. Znam dziewczyny, które chodzą na zakupy wspólnie ze swoim facetem i wybierają rzeczy tak, by sprawić mu radochę. Jest w tym typie także szerokie grono pań, które lubi być podziwiane przez mężczyzn w ogóle. Bez względu na aurę i nastrój własny mają na sobie szpilki, dopasowaną sukienkę lub ultra obcisłe dżinsy. I czują się ze sobą świetnie!

Na drugim krańcu znajdują się panie, które za nic mają panów i główną ich potrzebą jest wzbudzenie pozytywnych emocji (ewentualnie zazdrosnego zgrzytania zębów) wśród koleżanek z pracy, innych kobiet w metrze czy restauracji. I te panie często wybierają ubrania trudne w formie, często deformujące sylwetkę, ale będące krzykiem mody (koronnym przykładem są sukienki LaMania, te o fasonie trapezu. Nie pamiętam, by ktokolwiek w nich wyglądał dobrze, ale liczył się efekt wow!). Na skalę mniejszą są zawody np. w biurze. Codzienna inna sukienka, urocza szpileczka czy nowa torebunia mocno zamanifestowana podczas wejścia do budynku pracy. Żaden facet nie zauważy siódmej małej czarnej, ale koleżanki z innego działu na pewno!

ponczo-biker jaacket-ranita sobanska-knee shoes (6)-horz

No i są też kobiety ubierające się dla siebie. Poprawiają sobie humor obcisłymi spodniami, albo pokazują, że daleko im do modowego wyścigu szczurów w wielkim korpo i po raz kolejny wybierają wysłużony, granatowy żakiet. A kiedy przychodzi piątek potrafią założyć bluzę i jeansy, by tydzień później olśniewać w mini. Wszystko zależy od tego, co im w duszy gra. Ich największym problemem jest komfort własny.

No dobra – troszkę to przejaskrawiłam, ale mam poniekąd rację, prawda? On (lub potencjalny On) albo Ona (przyjaciółka lub rywalka) są lub bywają natchnieniem.

Ja wraz z Mężem dawno wybraliśmy strategię, że kupujemy dla siebie. Bo on wolałby mnie w jeansach i luźnych t-shirtach, a ja naprawdę uwielbiam szorty. On chciałby bym nosiła sportowe kurtki, a ja nie mogę żyć bez ramonesek. No i kiedy on jedzie kupić mi szalik, to wraca z hiper ciepłym, grubym wełnianym szalem, który nadaje się na zimę, ale na Alasce. A potem muszę jechać i samodzielnie wybierać ponczo [koc] w azteckie wzory (nie, żebym narzekała!). Albo on kupiłby mi na zimę EMU (tak! uwielbia je!), a ja usilnie poszukuję idealnego rozmiarów kozaków za kolano z łańcuchem (zgadnijcie kto wygrał ten pojedynek;).

Zrobiłam wyłam jeśli chodzi o ostatni tatuaż. W zamyśle był nieco bardziej graficzny, bez kwiatów i kolorów. Wiedziałam, że pan Mąż nie jest zachwycony ideą (samego tatuażu), ale na dzień przed zająknął się, że może jakiś kolor byłby zjadlowy, że podobają mu się kwiaty. I podczas sesji u Marty, wspólnie doszłyśmy do wniosku, że różowe piwonie będą wyśmienitym dodatkiem. Moje „ubranie na stałe” niejako zadedykowałam jego gustom. Nie żałuję.

szorty Ranita Sobańska x F&F / kozaki River Island | body Gatta |
kurtka Zara via: Pour Vous Outlet |szal H&M | torba Reserved

ponczo-biker jaacket-ranita sobanska-knee shoes (2) ponczo-biker jaacket-ranita sobanska-knee shoes (3) ponczo-biker jaacket-ranita sobanska-knee shoes (4) ponczo-biker jaacket-ranita sobanska-knee shoes (5)

 

4 komentarze

  • asiollek
    8 lat ago

    Ja zdecydowanie ubieram się dla siebie 🙂 owszem, lubię wzbudzić zazdrość tym, że mam coś modnego na sobie, jednak to jak się czuje jest zdecydowanie na pierwszym miescu. A dlaczego? To proste, jeśli ja się w tym bardzo dobrze czuję, to i wiem, że na pewno też dobrze wyglądam 🙂

  • 8 lat ago

    Wychodzi na to, że ja raczej ubieram się dla siebie. Chodząc na zakupy z moim lubym (rzadko, bo rzadko ale jednak) on wolałby żebym kupiła coś sportowego, a mnie ciągnie w stronę rzeczy bardziej eleganckich. Nie mówię, że tak jest zawsze, bo czasem też lubię ubrać się na luzaka, wszystko zależy od dnia, humoru i sytuacji 🙂

    • Bless the Mess
      8 lat ago

      o zobacz to ciekawe – zwykle faceci chyba wolą ubrania bardziej eleganckie, sexy, a dziewczyny wolą jak jest wygodnie. Brawa dla partnera!

  • Anita Barbara
    8 lat ago

    Co tu kryć, ubieramy się w to co nam się podoba, ale poklask otoczenia ma swoją cenę zadowolenia. Albo satysfakcji. Chociaż mój styl nieco odbiega od stylu koleżanek z pracy, gdzieś tam po drodze jest jakaś styczna, która generuje rywalizację. Co do mężczyzn, to ja się ubieram, rzekłabym minimalnie kobieco, bo musi mi być wygodnie. A w typowo damskich fatałaszkach po prostu nie jest. Przynajmniej na co dzień 🙂

Leave A Comment

Podobne wpisy

Strona, którą właśnie przeglądasz wykorzystuje pliki cookies. Ich wykorzystanie możesz modyfikować w ustawieniach swojej przeglądarki. Zostawiając komenatarz czy pisząc do nas e-mail, pamiętaj, że Twoje dane są zabezpieczone.
Akceptuj Cookie.
x