Bloger pracuje. Uświadom to sobie, sobie…

Choć temat był podejmowany wielokrotnie, to myślę sobie, że jeśli wpis wpłynie na obiektywne postrzeganie tego jak i czy pracuje bloger, to było warto.

Blogowanie to świetne hobby. Pasja, robienie coś od serca, dla siebie i innych. I można dokładnie taką drogę obrać – dziękować za każdą propozycję współpracy, nie identyfikować się z żadną marką, nie promować żadnego logotypu w swoich kanałach social media. A kiedy już się zdjęcie lub tweet zdarzy, to caps lockiem podkreślać, że nie czerpie się z tego żadnych korzyści. A od zarabiania pieniędzy mieć pracę na etacie – być fryzjerem, budowlańcem, nauczycielką albo programistą. Blog kojarzyć z miejscem odpoczynku.

Tak też można. Ale wcale nie trzeba. I wtedy już nierzadko pies pogrzebany.

Ostatnio zezłościłam się na komentarz, który padł w programie Agnieszki Szulim „Na językach”. O tym, że blogerki jeżdżą na wakacje, ubierają modne ciuchy, bywają na imprezach i opowiadają jaka to jest ciężka praca. PRACA! I pewnie, by mnie to nie obeszło bo to nie pierwszy raz, ale trafiło na moment, że wybuchłam złością. Rozumiem, że program to format żerujący na skandalach, niedomówieniach i półprawdach.

Szkoda tylko, że niemal wszędzie powtarza się bzdury. Warto powiedzieć głośno o tym, że blogowanie to jednak praca. I naprawdę jest wymagająca.

blogowanie a praca (1)

1/ Blog prowadzony przez Julię, Jessicę, Karolinę czy Tamarę (i większość mniej lub bardziej znanych blogerów) nie jest anonimowy. Niemal każdy z nas podpisuje się pod tekstem, zdjęciem, opinią czy komentarzem własnym imieniem i nazwiskiem. I choć my, blessy, nie zaliczamy się do gwiazd blogosfery, to zdarzyło się nam nie raz, że obce osobowy kojarzyły nasze nazwiska i twarze. Z bloga. Z Internetu. Z publikacji w prasie czy występu w telewizji. Nie chcę tutaj nikomu umniejszać, bo każda praca jest ważna, ale nie każda sprawia, że w obcym mieście, obcy człowiek zna twoje imię i nazwisko. Świadomie godzimy się na taki obrót sprawy. I musimy być odpowiedzialne za swój wizerunek, za to co i jak mówimy. To przecież ma wpływ na naszą przyszłość. Bo ktoś za pięć lat powie, że nie chce w firmie dziewczyny, która kiedyś pisała o metalowym festiwalu i pokazywała się z flakonem perfum. Podejmujemy to ryzyko. A internet nie zapomina.

2/ Stajesz się autorytetem . To słowo zazwyczaj kojarzy się z poważnymi sprawami, ale autorytet to nie tylko osoba o nieposzlakowanej opinii, to także ktoś posiadający pożądane „know-how”. Bycie znawcą sadzenia pelargonii albo układania ubrań zaczyna mieć znaczenie w momencie, kiedy inni uważają cię za specjalistę bo robisz to lepiej. Chcą porad, zadają pytania, liczą się z odpowiedzią i zdaniem. Blogerzy stają się autorytetami.

3/ Bloger może przyjąć pozycją lidera opinii, choć do nie dawna przypisywało się tę rolę wyłącznie dziennikarzom, działaczom, politykom. Dzisiaj spora grupa blogerów ma wpływ nie tylko na zachowania konsumenckie czytelników, ale również kształtuje ich poglądy na wiele spraw. Blogerzy zajmujący się mediami, kulturą, społeczeństwem czy polityką mają realne oddziaływanie na swoich czytelników. Są cytowani, stawiani jako arbitrzy w sporach, wydają naukowe publikacje.

4/ Mając bloga i swoich czytelników stajesz się również influencerem. Także, a może zwłaszcza przez to, że pokazując produkt/usługę/miejsce robisz to pod szyldem swego imienia i nazwiska, mówiąc kolokwialnie – dajesz mu swą gębę. I choć dziennikarze również podpisują się pod tekstami w prasie czy na portalach internetowych, to póki nie są to sprawy polityczne czy społeczne, póty niewiele osób spogląda na nazwisko redaktora. O prasie kobiecej pisałam tekst i nie chcąc się powtarzać napiszę tylko tyle, że w dziedzinach uroda, lifestyle, moda dziennikarze mają dzisiaj znikomy wpływ na odbiorców.

To jasne, że wpływ blogerów na zakupy jest ogromny i jest to niewyczerpany (póki co) potencjał dla firm i marek. I między innymi w związku z ta kwestią wzdrygnęłam się na komentarz w programie Szulim. W tym samym nagraniu, któryś z gości opowiada o tym, że kiedy Maff powiedziała, iż lubi perfumy X, w perfumeriach doszło do masowego oblężenia.

Podobne sytuacje znamy z opowieści naszych znajomych wizażystów i pracowników drogerii – dziewczyny i kobiety przychodzą po wybrane produkty, które zobaczyły w filmikach na youtubie, czy na snapach blogerek. Wystarczy rzucić okiem na komentarze pod zdjęciami na blogach czy instagramie blogerek – ilość osób, które pyta o to gdzie blogerki kupiły ubrania, kosmetyki, dodatki do domu, meble jest porażająca.

blogowanie a praca (2)

Media uwielbiają wytykać błędy szafiarkom. Bo przecież to nie sztuka ubrać na siebie pięć szmatek, które dostało się od marki. Bywać na imprezach, pić drinki, jeździć na wakacje. Mało kto mówi o tym, że to często dziewczyny niewielkich miejscowości, bez zaplecza finansowego, znanego rodzica i koneksji. Dziewczyny, które dzięki pomysłowi na siebie, wytrwałości i wierze, ze się uda mogą żyć fajnie. Mogą pić kolorowe smoothies i jeść pastelowe makaroniki każdego dnia, a marki będą im płacić za to, by wpłynęły na czytelników. Żal ściska wszystkim tyłki, że oni nie mogą. A przecież cóż to za sztuka ubrać na siebie pięć szmatek…

5/ Szukając świeżego spojrzenia też spogląda się w stronę blogerów. Bo są ciekawi, mają innowacyjne pomysły, nie boją się łamać schematów, nie wypowiadają wytartych frazesów. Są trendsetterami w różnych dziedzinach. Samodzielnie kreują swoje miejsce w sieci, podejmują współprace często mając nietuzinkowe pomysły na kreacje, jeszcze częściej nie potrzebują wsparcia marketingowców, a wolnej ręki. Wyłamują się ze schematów, i w tym tkwi ich siła.

6/ Stają się biznesmenami. Albo bizneswoman. Czy tego chcą, czy nie. A poletkiem staje się blog. Okazuje się, że daje on nie tylko satysfakcjonujące hobby, ale miejsce, w którym z przyjemnością można zarabiać. Czasem mniej, innym razem więcej. Bloger negocjuje umowy, dba o swój wizerunek, zaczyna rozumieć zasady rynku, wie na co liczą jego czytelnicy i nie chce ich zwieść. Jeśli prowadzi się bloga systematycznie, to nie ma szans by się nie rozwijał. W tym świecie nie brak nowych doświadczeń, wystarczy tylko chcieć. I dużo pracować.

7/ Tak, bloger jest pracownikiem. To on wymyśla kształt swego wirtualnego dziecka. Dba o jego wygląd, treści, współpracowników. Zazwyczaj samodzielnie robi zdjęcia, obrania je. Pisze teksty. A przecież treścią bloga jest wszystko, więc gotuje, sadzi, plewi, czyta, sprawdza, montuje, śpiewa, układa, remontuje, odnawia, przewija, ogląda, wychowuje… Robi wszystkie te czynności, co osoba, która bloga nie ma. Jednak on część swego życia poświęca na to, by pokazać efekt pracy w przestrzeni wirtualnej. Jest małą firmą – jej dyrektorem, pracownikiem, marketingowcem, pijarowcem, grafikiem, fotografem, znawca SEO…

I znów – może to robić zupełnie za darmo. Oczywiście.

blogowanie a praca (4)

Ale jeśli wykonuje pracę, a marka oferuje mu zarobek, to dlaczego nie miałby z tego skorzystać? Skoro ma wpływ na grupę docelową, forma prezentacji produktu odpowiada marce i jest z nią spójna, to jaki jest problem? Dla kogoś praca to postawienie fundamentu, sprzedaż kremu, wymiana opony, nauka obcego alfabetu i wykrycie anginy. Jednak istnieje jeszcze sektor, który sprawia, że wybieramy tę nie inną cegłę lub krem, idziemy do tego lekarza lub mechanika, zapisujemy dziecko do takiej, nie innej szkoły językowej. Reklama ma realny wpływ na nasze codzienne decyzje. I nie zmienimy tego.

Dlaczego zatem nie mają zarabiać na niej ludzie podobni do nas? Którzy testują produkty opowiadają o nich i jednocześnie są w stanie osobiście odpowiedzieć na pytania? Ci, którzy wkładają serce w zdjęcia, teksty, komentarze. Ci, którzy podpisują się imieniem i nazwiskiem pod swoją opinią/zdjęciem/pracą?

Oczywiście, że są blogerzy, którym nie warto zaufać. Bo stawiają na byle jakość, na ilość, na łatwe gifty. Nie selekcjonują, nie myślą, nie dbają o swoje poletko. Nie brakuje takich w sieci. Ale chyba każdy, nieco bardziej rozgarnięty przeglądacz Internetu wie, że nawet jeśli tacy blogerzy gromadzą sporą widownię, to raczej z innych pobudek.

8/ Bloger to fachowiec w sieci. I trudno z tym dyskutować.

5 komentarzy

  • Ostatnio jeden blogujący modny tata powiedział w TV, że blogowanie nie zajmuje tak dużo czasu i że blogerki przesadzają, że to taka ciężka praca :/ Tylko się zastanawiam, jak on bloguje to pewnie nie zajmuje się domem, dziećmi, pracą, bo on bloguje…

    • Bless the Mess
      9 lat ago

      Ha, to zależy ile czasu temu poświęca. My staramy się, by tygodniowo było 5 postów. Przy samodzielnym robieniu zdjęć i ich obróbce, do tego pisaniu tekstów – jest to realna praca. Jeśli ktoś dostaje fotki, a jego tekst ogranicza się do wypisania marek ubrań i jest to jeden post tygodniowo, to faktycznie się nie narobi.

  • 9 lat ago

    W punkt! Od siebie dodam, że przygotowanie tekstu, zrobienie zdjęć, research to jest praca. To jest czas, energia. W rozumieniu prawa, to pewnie coś na kształt „umowy o dzieło”. A do tego dajemy ludziom kredyt zaufania do siebie i do marek, użyczamy własnego wizerunku. Może i są setki blogerów, którym przygotowanie wpisu zajmuje 15 minut. Ale jest całe grono ludzi, którzy tak jak my, starają się przygotować wartościowe treści. I tak jak w każdej innej branży nie należy wrzucać wszystkich do jednego worka!

    A tak w ogóle to ludzie powinni mieć jednak więcej „ogaru” w głowie i dystansu do świata. Bo to wyobrażenie złotem, mlekiem i miodem giftów płynących jest chyba jednak zbyt idylliczne;)

    • Bless the Mess
      9 lat ago

      Ten zły pijar i brak „ogaru” według mnie wynika właśnie z braku obiektywnego przekazu ludziom (tym przeciętnym, niespecjalnie zainteresowanym blogosferą) tym czy jest praca blogerów. Mówi się tylko o pustych, rozwydrzonych pannicach, które żyją jak królewny „nic nie robiąc”.

      Liczę na to, że wszystko jeszcze przed nami, a specyfika rozumienia pracy w necie będzie z roku na rok bardziej zrozumiana i doceniana..

  • 9 lat ago

    To jest i to jaka praca! Kilkanaście godzin na dobę i najczęściej za darmo. Ostatnio koleżanka z realu posądziła mnie, że ukrywam dochody bo mam tyle a tyle wejść, i niemożliwe że mi za to nie płacą. Gdyby płacili byłoby super, nie pogardziłabym tym bardziej, że jestem niezdolna do pracy w zawodzie. Czyli raz płacą, długo długo nic i piszę bo lubię, ale wtedy niektórzy z bliskich się burzą, że robię to za darmo. Ludziom nie dogodzisz w żaden sposób, dlatego nie patrzę na nikogo i robię to dla siebie, ot tak po prostu. 🙂

Leave A Comment

Strona, którą właśnie przeglądasz wykorzystuje pliki cookies. Ich wykorzystanie możesz modyfikować w ustawieniach swojej przeglądarki. Zostawiając komenatarz czy pisząc do nas e-mail, pamiętaj, że Twoje dane są zabezpieczone.
Akceptuj Cookie.
x