Wychowani w latach 90, pokolenie Ikea, dzieci końca komuny.
Można przypinać nam wiele łatek, ale jedno jest pewne – mamy w pamięci takie rzeczy, których gimby nie znajo. Powspominajmy je z sentymentem, bo poza tym, że to mała kronika lat dzieciństwa to także dokumentacja szalonych lat 90tych.
FAMILY FROST
Sama nie wiem co jest bardziej kultowe – lody, żółty samochód czy… melodia, jaką grał podjeżdżając pod domy i na osiedla (nie pamiętasz melodii? Posłuchaj tu). Jedno jest pewne – Family Frost każdej niedzieli uszczęśliwiał tysiące dzieciaków. Nie dość, że można było kupić lody, to jeszcze frytki do obiadu. A wszystko tuż pod domem (ten fakt odbierał rodzicom ostatnie argumenty – lody były naprawdę na wyciągnięcie ręki ;)).
Zółty dostawczak z lodami Schoelera do dziś porusza masową wyobraźnię. Powstają o nim memy, filmy na YouTube, wątki na forach dyskusyjnych. Family Frost, tęsknimy!
GRA W WĘŻA
Spędziłam nad nią wiele godzin, a przecież nigdy nawet nie miałam Nokii! Bo wąż to Pacman naszego pokolenia, prosta gra, którą znali wszyscy. Pierwsza tak rozpoznawalna gierka na komórki. Co ciekawe, w ‚snejka’ można pograć i teraz – na fali popularności oldskulowych gier wąż powrócił, można w niego pograć online albo pograć na komórce (niestety z systemem Windows).
NOKIA 3310
Jeśli już mówimy o kultowych grach na komórki, nie można zapomnieć o samych komórkach. W latach dwutysięcznych Nokia była telefonem dla mas. Obiektem pożądania przez dzieciaki i przyzwoitym telefonem dla każdego. Klasa średnia komórkowa (w odróżnieniu od Motoroli z bajerancką klapką). Każdy szanujący się nastolatek chciał mieć model 3310, bo był mały, niezniszczalny (znam z pierwszej ręki historie o Nokiach utopionych w toalecie i działających po odratowaniu), miał fajne gry (ach ten Snake II) i szybko pisało się na nim SMSy (pamiętacie ile kiedyś musieliśmy płacić za każde 160 znaków? 40 groszy!)
Nokia była wyjątkowa także dlatego, że jako jedna z pierwszych oferowała kolorowe zdejmowalne obudowy. Telefon wreszcie nie musiał być czarno-szary…
CHUCK NORRIS
W dzieciństwie z zapartym tchem oglądaliśmy go jako niestrudzonego obrońcę prawa. Jako Strażnik Teksasu był drętwy i niezbyt wyględny (no, na pewno nie tak, jak – także kultowy – Lorenzo Lamas w „Renegacie”). Być może dlatego dekadę później zamiast Chucka wielbić, zaczęliśmy opowiadać o nim dowcipy. Kopniak z półobrotu, Chuck, który nie boi się niczego poza samym sobą… dowcipy o Norrisie wydawano drukiem (tak dzieci, kiedyś żeby przeczytać kawał trzeba go było pójść do kiosku i kupić książkę). Na fali niespodziewanej popularności u schyłku kariery Chuck wystąpił nawet w reklamie banku. Brawo za dystans Panie Norris!
DISCO POLO
No dobra, to nie jest tak, że gimby nie znajo disco polo, bo obecnie muzyka ta przeżywa renesans i jest grana w wielu stacjach radiowych oraz klubach, nie tylko disco. Ale takiego disco polo, jakie serwowała nam telewizja Polsat kilkanaście lat temu, nie ma i nie będzie. To był kabaret! Śnieszne stroje, nieskoordynowane ruchy w układach tanecznych, złote łańcuchy i kurtki ‚USA’. Disco polo wtedy było jak kino klasy B zmiksowane z Galą Piosenki Biesiadnej i kabaretonem z Opola. W moim liceum istniał team Zenka Martyniuka (zwanego także Michaelem Jacksonem polskiego dance) oraz zespołu Milano, ale prawdziwy ubaw mieliśmy oglądając niejakiego Mistera Lova i jego tancerza w stroju Batmana. Był to jedyny raz w moim życiu, kiedy spadłam z krzesła ze śmiechu.
PORNO
Każdy fan serialu „Przyjaciele” zgodzi się, że filmy porno to cichy bohater serii. Chandler i Joey mówią o nich równie często, jak o kanapkach, pizzy i dziewczynach (czyli najważniejszych rzeczach w życiu faceta). I tego gimby na pewno nie zrozumieją, dlaczego 10-20 lat temu porno budziło tak wielkie emocje. No cóż, aby to pojąć trzeba byłoby wyłączyć internet, wprowadzić znów odtwarzacze VHS do domów i przywrócić piractwo, bo bez tego ostatniego nie byłoby takich wypieków na twarzach młodych chłopców (i nie tylko) podczas pierwszych w życiu seansach filmów dla dorosłych. Handel pokątny, filmy przegrywane ‚na dziko’, wypożyczane spod lady, wymieniane w szkole i pracy.
Oldskulowe porno miało też swoje gwiazdy, węgierską Włoszkę Cicciolinę (Cycolinę), a także Polkę Teresę Orłowski, która została gwiazdą porno w Niemczech.
BIG BROTHER
Ojciec i matka współczesnych show telewizyjnych, absolutny fenomen popkulturowy i trampolina do wielu karier. Najbardziej elektryzujący program w historii telewizji. Martyna Wojciechowska w roli seksownej prowadzącej (czasy biustu na wierzchu, nagich sesji do magazynów i makijażu ust w stylu Pameli Anderson – tak, zdecydowanie Martyna była wtedy Pamelą made in Poland), uczestnicy, których imiona znała cała Polska (bez wyjątku!), wielogodzinne transmisje o myciu, przebieraniu się i robieniu kanapek (a mówi się, że to YouTube stworzył filmiki o niczym, które oglądają miliony), ale też pierwszy (i chyba jedyny w historii) seks na żywo w telewizji. Big Broter był ogromnym sukcesem i początkiem ery reality shows w polskeij telewizji. Bar, Łysi i Blondynki, Dwa światy, Agent, Amazonki, Idol – to w zasadzie bardziej i mniej udane próby powtórzenia fenomenu Wielkiego Brata.
KARTY i BUDKI TELEFONICZNE
Przenieśmy się na chwilę do czasów, gdy rozmowy były naliczane co 3 minuty, nie było Facebooka, czatów w smartfonie, a z siecią łączyliśmy się przez modem (co kosztowało krocie). Ceny połączeń były kosmiczne, a pogadać lubiliśmy długo. Efekt? Wieczne wojny z rodzicami – a to o słuchawkę bezprzewodową, o zajętą linię, o wysokość rachunków. Dla świętego spokoju kupowało się kartę i szło porozmawiać z budki telefonicznej. Budki były świadkami kwitnących romansów, dramatycznych rozstań i… rozmów z numerami 0800 😉
Zdajemy sobie sprawę, że na porno i Big Brotherze pokolenia nie zbudowano ;D
Co dodalibyście do listy?
Aaaaaaa u nas nie było budki z lodami chociaż od dziecka kojarzą mi się z horrorami ;D ja mamie mówiłam ‚nie idę do kościoła bo będę kosmokwak w diso relax’ ;D a dlaczego to puszczali o 10?! BB lubiłam jak była Manuela ;D a co z Barem? z tymi grami Hugo? ;D spodniami dzwonami? ;D błyszczykiem w kulce ;D
Oooo, Hugo uwielbiałam! ♥
Mi nigdy mama nie chciała zadzwonić ;x
Justyna, ja kilka razy próbowałam, ale nie udało się dodzwonić ;/ A zawsze chciałam tym strusiem pokierować 😉
Albo na lianach się powspinać ;D
Hugo! Pamiętam 🙂
To były czasy. Moja mama miała Nokię 3310 i po cichu podkradałam by pograć w węża 😉 BigBrother oglądałam każdy odcinek, tak samo Disco Relax – zawsze w niedziele po kościele ;))
Pewnie, że grałam w węża 😀 Na dostawczak z lodami chyba tylko dwa razy w życiu udało mi się trafić, za to co niedzielne disco polo oglądane wspólnie z całą rodziną pamiętam doskonale! I budki telefoniczne na kartę – raz w tygodniu szło się specjalnie do takowej, aby zadzwonić całą gromadą do mamy która akurat wyjechała za granicę. Big brother , tak, to było coś! Dorzuciłabym do tego jeszcze pierwsze ” playstation ” na kartridże i ” Ups, I did it again ” Britney Spears 😛
Dzwony turbo – czyli rozcinanie nogawek po bokach i wszywanie kawałków materiału, żeby były jeszcze większe. To było coś :).
Fajny post. Powspominałam 🙂 Mnie disco polo nadal śmieszy. A bardziej to chyba żenuje. Niemniej pamiętam tą fazę na Szazę (czy jak się ta disco polo gwiazda nazywała). Budki były super. I te kolejki pod nimi…Bo większość oczywiście miała oderwane słuchawki, he, he. Ktoś kolekcjonował, czy jak? 🙂
Ja pamietam szał w liceum na dezodoranty Impulse, perfumy Vanilla od ktorych wszystkich mdliło. No i trzeba bylo jechać pociagiem do Poznania albo Warszawy żeby kupić glany. Pamietam też jak zamawialam kasety Bon Jovi czy Metallica w sklepie z kasetami bo musiały być oryginalne a nie z bazaru. Czekało się tydzień. A w radio ciągle lecial do znudzenia Jason Donovan i Kyle Minogue 🙂 Na studniowce wszyscy byli obowazkowo na czarno lub w granacie. Inne kolory były zakazane :p Taka byla moja koncowka lat 90tych.