Dobrze wiecie, że kosmetyki z innowacyjnymi składami powodują, że nasze serca biją szybciej. Zwłaszcza, kiedy te obiecują wiele – działanie przeciwzmarszczkowe, antybakteryjne, regulacje nadmiaru sebum i stabilizację nawilżenie, a nawet walkę z przebarwieniami skóry. Sporo, prawda?
Z nieskrywaną ciekawością wzięłam na warsztat trzy produkty polskiej marki ApigenRoyal – serum, krem oraz piankę oczyszczającą. Dzisiaj przychodzę do Was ze wszystkimi detalami
i efektem prawie miesięcznej kuracji.
Czy będzie to nowe serum legenda?
Recenzję zacznę od produktu, który potrzebuje najwięcej Waszej uwagi, bo wydaje mi się, że trafiłam na świetny kosmetyk. I potrzebuję, byście się o tym się szybko dowiedzieli.
W serum znajduje się bardzo dużo ciekawych składników, m.in. kwas szikimowy, arginina, kwas mlekowy, skwalan, bentonit, oleje, witaminę E i B5 i oczywiście gwiazdę programu – jad pszczeli. Ta mieszanka imponuje!
- kwas szikimowy (pozyskiwany z anyżu) ma za zadanie lekko złuszczać skórę, przez co normować proces nadmiernego wydzielania się sebum, przetłuszczania skóry, pozwala spłycić zmarszczki, a także ma działanie bakteriobójcze i przeciwzapalne.
- arginina jest aminokwasem, który zmniejsza podrażnienia (świetna przy skórach atopowych), przyspiesza procesy gojenia się skóry, dogłębnie nawilża i pobudza syntezę kolagenu, czyli ujędrnia i uelastycznia skórę.
- kwas mlekowy, to kolejny składnik złuszczający, ale bardzo delikatny. Dodatkowo ma działanie nawilżające, a także rozjaśniające i wyrównujące koloryt.
- skwalen, zmniejsza stany zapalne, ma działanie antybakteryjne i bakteriobójcze, skutecznie chroni przed wolnymi rodnikami, sprzyja w walce z trądzikiem.
Jad pszczeli – cóż to takiego?
Zacznę od bardzo istotnej kwestii – jad pszczeli (apitoksyna), który znajduje się w produktach ApigenRoyal jest pozyskiwana tak, by nie ucierpiała żadna pszczółka. Wiem, że to dla Was ważne. Wiadomo też, że około 2% populacji jest uczulonych na pszczeli jad, więc przed aplikacją produktu konieczna jest próba alergiczna.
Działanie jadu pszczelego na naszą skórę są nadal badane, ale to, co udało się ustalić sprawia, że nie bez powodu jest porównywany do botoksu!
- regeneracja skóry i stymulacja do jej odbudowy, a przez to gładsza skóra i spłycenie zmarszczek (do mózgu przekazywana jest informacja o tym, że do naszego organizmu dostał się jad; trzeba szybko zacząć “leczyć” to miejsce, rozpoczynają się działania naprawcze),
- działanie antybakteryjne i przeciwzapalne,
- zwiększa napięcie skóry, stąd porównanie do botoksu.
Co zauważyłam?
Niewielką ilość serum aplikuję rano i wieczorem na umytą, stonizowaną twarz oraz szyję. Delikatnie wklepuje produkt w okolicach ust i czoła. Pierwsze, pozytywne doświadczenie przyszło po około trzech, czterech dniach – serum (we współpracy z kremem) wyraźnie ukoiło i zmniejszyło zaczerwienienia i podrażnienia w okolicach nosa (mocno drapałam się nocą, czego skutkiem były wyraźnie rozszerzone pory, ranki i trądzik, i niestety – ciągłe uczucia swędzenia).
Kolejne dni, a następnie tygodnie, przyniosły ukojenie i zdecydowanie mniej zaczerwienień, nie tylko w okolicach nosa, ale i na całej twarzy. A także bardzo ładnie nawilżoną, jakby “gęstą” skórę. Serum tworzy na skórze film, ale nie tłusty, bardziej śliski, jakbyśmy nałożyli gęsty, mocny primer. Jestem pewna, że dla wielu osób (trądzikowe/mieszane i tłuste cery) serum może stać się ostatnim krokiem pielęgnacji, nie będą musiały one domykać jej kremem.
A tak a propos kremu…
… który pojawiał się u mnie jako zwieńczenie porannej i wieczornej pielęgnacji, to również produkt, któremu warto bliżej się przyjrzeć. Krem regenerująco-nawilżający ApigenRoyal zawiera sporo interesujących, aktywnych składników, m.in.:
- witaminę C (3-orto-etylo kwas askorbiowy) będący najbardziej stabilną formą witaminy C, który rozjaśnia i rozświetla, zmniejsza przebarwienia,
- uwielbiany przez wszystkich niacynamid (ma m.in. działanie przeciwstarzeniowe, regenerujące, łagodzące, przeciwzapalne, regulujące produkcję sebum),
- a także hydroksyapatyt wapnia (działanie odbudowujące, zapobiega hiperpigmentacji i przebarwieniom),
- czy innowacyjny peptyd – Pentapeptide 48, który wygładza skórę, przyspiesza proces odnowy i regeneracji skóry, a także poprawia jej koloryt.
Zauważyłam u siebie wyraźne wygładzenie, przyjemne wypełnienie i nawilżenie skóry. Zniknęły również zmiany wokół nosa i przez cały czas nie pojawił się żaden ropny nieprzyjaciel, jednym słowem – na pewno dobrze sprawdza się w walce z trądzikiem!
Oba produkty mają lekką, bardzo przyjemną konsystencję i naprawdę niewiele kosmetyku potrzeba, by wykonać pełną aplikację.
Kropką nad i jest micelarna pianka oczyszczająca, którą stosuję w dwuetapowym oczyszczaniu, jako drugi produkt. Przyjemnie oczyszcza, jest delikatna, nie podrażnia i po jej spłukaniu nie odczuwam nieprzyjemnego szczypania i spięcia na skórze (a u mnie zdarza się to nierzadko).
Jednym słowem – pszczela linia ApigenRoyal zawierająca jad pszczeli, prospolis i cały szereg drogocennych, aktywnych składników zasługuje na uwagę.
Jak zauważyliście, działanie składników jest wielotorowe – świetnie sprawdza się w walce z trądzikiem, ma zadania antiaging, zdecydowanie sprzyja skórze ze skłonnością do przesuszeń i zaczerwienień. Wow!
Zaznaczę Wam, że produkty zawierają substancje zapachowe. Są przyjemne, ale zdaję sobie sprawę, że nie każdy je lubi/może używać – dlatego też o tym wspominam.