Szyfon, denim i katowickie pyszności…
O naszej nieskrywanej miłości do babeczek z Big Baby było już nie raz. Bo są nie tylko pyszne, ale i piękne, z naturalnych składników i zawsze serwowane z wielkim uśmiechem.
O naszej nieskrywanej miłości do babeczek z Big Baby było już nie raz. Bo są nie tylko pyszne, ale i piękne, z naturalnych składników i zawsze serwowane z wielkim uśmiechem.
Jestem maniakiem. Dobrej rockowej, klasycznej, inspirującej muzyki. Led Zeppelin to bogowie, co tu dużo mówić. Ich plakat zawisł nad mym łóżkiem, kiedy miałam lat 13 i zniknął 11 lat później, kiedy przyszła pora na przeprowadzkę „na swoje”.
Nonszalacja! Oto słowo-klucz letnich wypadów na chai latte i coś słodkiego (tak, tak, znowu byłyśmy w Big Babie) w ciepły letni dzień.
Równie mocno kochany, co znienawidzony. Zwłaszcza przez nieco pruderyjne gospodynie domowe ;). Ale może przesadzam, może nawet uogólniam. Jedno wiem na pewno –
Czasem trzeba stanąć w prawdzie. I przyznać, że mimo całej miłości dla kolorów, neonów, kobiecych fasonów i innych modowych wynalazków, osobnik taki jak ja, najlepiej czuje się gdzieś pośrodku –
Idealne miejsca na randkę? Znalezione! Dwudzieste siódme piętro hotelu, widok na rozświetlone Katowice i przepyszna kawa. Nic nam więcej do szczęście nie potrzeba.
Połączenie ekstremalne? Dres, skóra, ćwieki, muszka, szpilki... Nie, chyba nie. Przynajmniej ja czułam się jak ryba w wodzie. A Katowice tak zachwycają mnie architekturą –
Kim Kardashian! – podśmiewała się ze mnie Lena, gdy robiłyśmy te zdjęcia (jeśli kogoś interesuje miejscówka podpowiadamy – takie fontanny tylko przy katowickim Cubusie ;)).
Oto mój wielki debiut. Dlaczego? To troszkę zaskakujące, ale jeszcze nigdy nie nosiłam sukien odsłaniających jedno ramię (albo bez rękawów/ramiączek w ogóle).
Czas ucieka! I tak oto minęło pół roku naszego aktywnego blogowania. W lutym, kiedy założyłyśmy Bless the Mess, wiedziałyśmy, że to właśnie pół rocznica zweryfikuje wszystkie nasze działania.