Nie tak dawno wspominałam Wam, że jestem chyba jedną z nielicznych blogerek zajmujących się urodą, która nadal nie robi sobie samodzielnie hybrydy na paznokciach. Lona już od ponad roku „jest w rodzinie” i zdecydowanie widać, że nie tylko sprawia jej to wielką radochę, ale i… uzależnia! Kolekcja pięknych kolorów powiększa się niemal z tygodnia na tydzień, a ona ciągle próbuje nowości.
Także Walentynka od Provocator to było coś, co w zasadzie wisiało w powietrzu. Pełen zestaw startowy wzbogacony dodatkowo w najpiękniejsze czerwienie, a także o bazę i mocno utwardzający top. Nie mogłam dłużej czekać, i jeszcze tego samego wieczora zabrałam się za pierwsze hybrydy…
I klops! Przychodzę do Was z poradnikiem, bo ilość błędów jakie popełniłam jest iście gwiazdorska. Nauka na cudzych potknięciach jest zdecydowanie wskazana.
A więc czego nie robić, by robić to dobrze?
- Przygotuj swój paznokieć.
Zdecydowanie warto popracować nad kształtem i skórkami, nim przejdzie się do aplikowania kolejnych warstw lakierów. Przecież walczymy o idealną płytkę! Czasem warto poświęcić jeden wieczór na porządne piłowanie, bo hybryda nie wybacza. I jestem tego przykładem idealnym – różna długość i nieprzemyślany kształt to zły pomysł.
- Poleruj!
Blok polerski z zestawu nie jest tylko zabawnym gadżetem. To pomocnik, który pozwoli nam uzyskać dobrze przygotowaną płytkę paznokcia. A ona nie powinna być gładka, ale naprawdę matowa! I do tego bardzo dobrze odtłuszczona. Inaczej nasza baza nie będzie się trzymała podłoża. I tak jak u mnie – hybryda spadnie. Już dnia następnego.
Rada: Cleanerem odtłuszczającym przetrzyj paznokcie tuż przed aplikacją i skup się na jednej dłoni. Potem przygotuj następną. Odtłuszczania nigdy za wiele!
- Znaj umiar.
Lakiery hybrydowe bywają gęste, a przekonałam się o tym już przy pierwszych ruchach pędzelkiem. Zdecydowanie lepiej aplikować powolutku, niewielkie ilości, niż spieszyć się z grubą warstwą. Podobnie pracujemy z bazą – mniej, to tym razem lepiej!
- Zabezpieczaj!
Czego nie zrobiłam ja podczas pierwszego razu z hybrydami? Nie zabezpieczyłam przodu paznokcia. Zaaplikowanie niewielkiej ilości lakieru na końcówkę płytki pozwoli uzyskać ładny kształt i bardziej dopracowany manicure. I mamy pewność, że nie będzie widoczna biała płytka.
- Używaj patyczków.
To oczywiste, prawda? Drewniane patyczki ułatwią nam walkę z niechcianym, rozlanym lakierem. A przecież zdarza się to nagminnie, zwłaszcza jeśli malujemy prawą dłoń. Bo klasyczny lakier wybacza i po jednej gorącej kąpieli możemy swobodnie pozbyć się „nadmiaru”. Jednak lampa utwardza tak mocno, że brzydkie zacieki zostają z nami. Prawie na zawsze! A przynajmniej do usunięcia hybrydy.
- Susz, susz, i jeszcze raz susz!
Po to masz lampę, by jej używać. A więc nie spiesz się, pozostaw swój paznokieć pod ochroną lampy na 120 sekund. Maluj maksymalnie dwa paznokcie i wsadzaj pod lampkę. To podstawa, a cierpliwość będzie wynagrodzony hybrydą, która przetrwa z Tobą nawet przez trzy tygodnie.
- A co stało się mnie?
Klasyka gatunku! Jak już stwierdziłam, ze nie dopracowałam kształtu i skórek, to okazało się, ze dwa dni później moje hybrydy odchodzą od paznokcia przy jednym dotknięciu. Nauczona doświadczeniem spróbowałam raz jeszcze. W spokoju, z dobrym odtłuszczaniem i… załapałam bakcyla, wiecie?
To teraz pora na powiększanie kolekcji… Macie swoich ulubieńców?
Zbyt długie trzymacie każdej warstwy nie jest potrzebne 😉 Widzę że tu lampa całkiem spora więc pewnie ma wystarczającą ilość diod na wsunięcie całej dłoni (bez kciuka). Nie wiem ile dokładnie potrzebują być utwardzane lakiery tej marki ale skoro masz lampę LE to nie trzeba utwardzać 120 sekund każdej warstwy – tak się robi ze zwykłą lampą UV 😉 Podejrzewam że tutaj 30 sekund wystarczy (nie wiem ile ma wat) a najwyżej czerń oraz biel (zwykle są trochę inne) potrzebują więcej (60 s powinno być wystarczające). Do tej pory używałam: Semilac, Neonail, Victoria Vynn, LU Professionali Cosmetics oraz Bluesky. Semilac podobno sporo osób uczula ale jeśli podobają się kolorki to przecież można użyć innej bazy i nie zalewać skórek 😉 VV ma fajną serię Pure której nie trzeba usuwać acetonem a specjalnym alkoholem 🙂
przydatne porady dla początkujących, jedynie ten czas utwardzania trochę długi 🙂 za spoko cenę można kupić świetną lampę led 48W, która spokojnie utwardzi całą dłoń w max 30 sekund. To duża oszczędność czasu. ja jestem wierna Semilac. Przeszłam przez Indigo – dla mnie zbyt gęste, 20 kolorów poszło w świat, Neonail bazę mają super, ale z lakierami się nie dogaduję.
Kocham hybrydy i właściwie od dwóch lat nie sięgam po tradycyjne lakiery. Uwielbiam ten połysk i przede wszystkim trwałość – brak odprysków i co najmniej 2 tygodnie idealnego manicure 🙂 Początki bywają trudne, ale z każdym razem jest coraz lepiej 🙂 Nie znam tej marki, ale u mnie najlepiej sprawdzają się lakiery Semilac – polecam szczególnie kolory o numerach 032, 135,103, 121, 064, 094 🙂
hahah to chyba zdarza się każdej początkowej hybrydomaniaczce, ja mam semilacki od roku i choć ich nakładanie jest dziecinnie proste to jednak są to profesjonalne produkty i trzeba o tym pamiętać 🙂