Skóra naczynkowa, skłonna do czerwienienia się, pękających naczynek w okolicy i na nosie, policzkach, brodzie. Skóra wysoce wrażliwa, delikatna i wymagająca przemyślanej pielęgnacji. Bo to, że jest naczynkowa, wcale nie oznacza, iż nie ma tłustej strefy t, trądziku, rozszerzonych porów.
Przygotowanie pełnej rutyny pielęgnacyjnej może przyprawić o zawrót głowy, w szczególności, że nadal powtarzane są już mało aktualne informacje, np. że cera naczynkowa powinna unikać kwasów czy retinolu. To zupełnie nieprawda! Trzeba tylko wiedzieć, jak dobierać odpowiednie kosmetyki, a czego unikać.
Rutynowy must have
Powtarzamy to jak mantrę, ale to prawda – nie ma dobrej pielęgnacji bez tych dwóch kroków – ochrony słonecznej i skutecznego oczyszczania. To baza, która daje ukojenie, chroni, działa przeciwstarzeniowo, zapobiega wypryskom i… można mnożyć i mnożyć zalety.
- dwuetapowe oczyszczanie wieczorem, to najlepsza opcja dla skóry naczynkowej, która nie lubi być pocierana – balsam lub olejek rozpuszcza makijaż, brud i resztki pielęgnacji, a delikatna pianka zmywa pozostałości (tu polecam piankę Puri Capiliqmusse Pharmaceris, która pojawiała się już w przeszłości na blogu bo jest świetną opcją dla cer wrażliwych, suchych i delikatnych). Ten sposób oczyszczania daje nam gwarancję domytej buzi bez przesuszeń, podrażnień, mechanicznych uszkodzeń. O poranku można stosować wyłącznie piankę w połączeniu z letnią wodą.
- filtr, najlepiej oczywiście jak najwyższy. Nosimy go cały rok, także zimą i reaplikujemy. Zwłaszcza, jak nasza cera ma tendencję do zaczerwienień – z pełną mocą chronimy ją przed promieniami UVA i UVB.
Tak, wiem, że znalezienie dobrej ochrony przeciwsłonecznej jest trudne, ale warto próbować. Bo to walka o zdrowie, nie tylko o młodo wyglądającą skórę czy brak trądziku. A cera naczynkowa szczególnie nie lubi się z promieniami słonecznymi; jest zazwyczaj bardzo wrażliwa, szybko ulega poparzeniom, jest reaktywna.
I genialnym wsparciem filtrów bezbarwnych są DODATKOWE walory ochronne znajdujące się w kremach bb/cc/dd, które nanosimy na krem z filtrem (nie zamiast!). Jednym z nich jest mój ulubieniec serii N (naczynkowej Pharmaceris) – Capilar Tone krem CC. Zawiera naturalne zielone pigmenty tonujące zaczerwienienia, a także składniki nawilżające i wzmacniające skórę. I SPF30!
Przepięknie kryje, jest niebywale lekki i do tego trwały. Wygląda naturalnie, daje efekt drugiej skóry. Zobaczcie sami!
Działają, kiedy zasypiasz
Nocna pielęgnacja, to moment, kiedy skóra odpoczywa, regeneruje się i odbudowuje. Szukając produktów do skóry naczynkowej stawiajmy na odbudowę bariery hydrolipidowej i łagodzenie, a także wzmacnianie naskórka. Witamina K zawarta w kosmetykach, to jeden z podstawowych składników uszczelniający ścianki naczyń krwionośnych, a także łagodzący, kojący, zmniejszający zaczerwienienia. I, wraz z ingredientami regenerującymi i nawilżającymi, jest jednym ze składników kremu Capinion K 1% Pharmaceris – nowości w mojej kosmetyczce.
Dla mnie zaskoczeniem było, jak lekką i prawie, że żelową konsystencję ma krem! Przy tym bardzo ładnie koi, wycisza podrażnioną i zaczerwienioną skórę, także po zabiegach gabinetowych!
Spokojnie można używać go w ciągu dnia, pod filtr, przy cerze suchej. Ale znajdzie zastosowanie nakładany miejscowo, zwłaszcza na okolice policzków jeśli wymagają one w ciągu dnia dodatkowej warstwy ochronno-nawilżającej.
W moim przypadku skóra szybko reaguje na ciepłą wodę (nie gorącą, którą jest absolutnie odradzana w każdej pielęgnacji!) – pojawiają się czerwone plamy i zaczerwienienia. Przy zabiegach gabinetowych, z których korzystam, również czerwienię się mocniej i potrzebuje kosmetyków łagodzących. I co najważniejsze – mam tendencję do pękających naczynek w koło nosa, więc cenię sobie działania prewencyjne i wzmacniające.
Jednocześnie nie lubię ciężkich, “pastowych” formuł, jakie często przybierają kremy do cery naczynkowej i suchej; bardzo szybko dochodzi u mnie do pojawiania się zaskórników, a moje pory się zapychają. I tutaj właśnie widzę, jak świetnie sprawdza się leciutki jak piórko Capinion K 1%.
PS: koniecznie rozpocznij swoją rutynę od toniku z atomizerem, jak Puri Capilique Pharmaceris, nie pocieraj twarzy wacikiem, nie podrażniaj dodatkowo skóry. Sam tonik wyrówna pH, co pomoże lepiej wchłaniać się kolejnym produktom, nawilży i przyniesie ukojenie.
Działaj aktywnie
Co najmniej dwa razy w roku wprowadzam do rutyny serum/tonik z witaminą C (prócz rozjaśniania, wzmacnia naczynia krwionośne) i uwielbiam produkty na bazie prebiotyków. Jednocześnie nie unikam składników aktywnych, ale staram się skupiać przede wszystkim na ochronie i odbudowie bariery hydrolipidowej. Składniki aktywne w moich kosmetykach (jak np. retinol) wprowadzam bardzo uważnie i w minimalnych, nieinwazyjnych stężeniach, wszystko rozkładam w znacznie dłuższym czasie.
Ale nie rezygnuję z kwasów i peelingów chemicznych. Jednak stawiam na te łagodne, i zdecydowanie najbardziej lubię kwas migdałowy oraz mlekowy. Są znacznie delikatniejsze, działają również nawilżająco, nie tylko złuszczająco. Jak ognia unikam wszelkich peelingów mechanicznych, które kiedyś były moją codziennością. I jestem pewna, że są przyczyną wielu niechcianych zmian na mojej twarzy.
Zmieniłam również sposób używania szczotki sonicznej do mycia twarzy – maksymalnie trzy razy w miesiącu, wyłącznie w miejscach newralgicznych (broda, nos) i przy minimalnym nacisku na skórę.