Mamy szczęście, że Wy – nasi Czytelnicy, macie taką samą obsesję na punkcie makijażu, jak i my, i wręcz wymuszałyście na nas recenzję paletek Juvia’s Place!
I choć dwa lata temu była u nas recenzowana paletka The Nubian 2, to same czułyśmy niedosyt.
Zwłaszcza, że The Warrior, to ulubiona paletka roku 2018 Nikkie Tutorials. A to coś znaczy!
I nim opowiem Wam dlaczego można się w niej zakochać bez pamięci, to dam kilka tipów na to, gdzie kupować kosmetyki Juvia’s Place.
Ano Kochani – na oficjalnej, amerykańskiej stronie marki. Bo tylko tam jesteście w stanie kupić paletki bez drakońskich marży. I the Warrior udało mi się złowić, waz z kosztami przesyłki, za ok. 65-70zł (załapałam się na promkę!).
W regularnej cenie paletka kosztuje 20$, czyli jakieś 75zł, a w polskich drogeriach internetowych ich ceny zaczynają się do 100zł.
Więc jeśli macie ochotę poczekać około 7-10 dni (przesyłka standardowa), to zalecam. Jednocześnie daję znać, że nie miałam żadnych opłat dodatkowych.
A teraz, do rzeczy…
Paletka zapakowana jest w kartonowe pudełeczko i cała stworzona jest z grubszej tekturki. Nie ma lusterka, a jej design to… kwestia gustu. Według mnie grafiki nie są szczególnie zachwycające, ale świadomość, że dostajemy łącznie ponad 32g produktu (!!!), robi ogromne wrażenie.
Zwłaszcza, że cały czas poruszamy się w strefie cen drogeryjnych, i przypomnę, że paletki Loreal kosztują nawet ponad 100zł!
W the Warrior dostajemy dziewięć odcieni, w tym trzy maty i aż sześć błysków. Kolory matowe to bardzo bazowe propozycje – beż, ciepły średni brąz i chłodniejsza, ciemna czekolada. Pracuje się z nimi wyśmienicie, pięknie się blendują, można budować moc cieni i ładnie komplementują błyszczące złota.
No właśnie – bo ta szóstka złotych odcieni, to prawdziwe skarby! Jeśli chcecie posiadać w kolekcji najpiękniejsze złote odcienie na świecie, to jesteście w domu.
Złoto czyste, miedziane, różowe, szampańskie, ach… Prawdziwe cacuszka, których masełkowa konsystencja, prosta aplikacja (lubię palcem!), moc błyszczenia zawstydza konkurencję droższą trzykrotnie.
Sprawa jest w tym wypadku prosta – ta paletka nie ma dla mnie słabych punktów, jeśli Wasze oczekiwania to posiadanie w kolekcji skarbów jak z kufra piratów. Możecie mieszać je dowolnie z innymi matowymi cieniami – zielenie, czerwienie czy fiolety również pokochają złotka z Juvia’s.
Chciałabym pisać o niej więcej, ale mam wrażenie, że cienie bronią się same. I na oku, i w palecie, i na dłoni. To jest efekt wow.