Pisząc ten tekst siedzę w słonecznym Huntley w stanie Illinois, i naprawdę cieszę się urlopem. Robiąc niewiele! Ale za to moja wakacyjna rutyna ma do pracy sporo. Dużo słońca, wiatr, zupełnie inna woda (niestety, nie działa najlepiej na skórę i włosy), wielogodzinna podróż i oczywiście jetlag. Jest to naprawdę wycisk dla organizmu, i niestety – jest on widoczny na skórze.
Pakując się na wyjazd wiedziałam jedno – biorę tylko sprawdzone, dobrze mi znane, ulubione i najlepsze produkty. Żadnych nowości, żadnych eksperymentów. To się zwyczajnie nie sprawdza, niezależnie gdzie spędzacie swój urlop.
U mnie podstawą jest wysoka ochrona słoneczna i naprawdę DUŻA dawka nawilżania, i walka o to, by skóra nie była odwodniona. Jeżeli macie ochotę zajrzeć do moich ulubieńców (nie tylko do skóry suchej i wrażliwej) – gwarantuję sporo inspirujących produktów. Wraz z BasicLab przygotowaliśmy listę urlopowych niezbędników.
Chroń się i zmywaj
Dobrze wiecie, że mamy fioła na punkcie kilku pielęgnacyjnych kroków, i dobrze kombinujcie – jest to ochrona przeciwsłoneczna. Wysoka, niezawodna, jednocześnie łatwa w użyciu i reaplikacji… i tutaj wkracza cała na czerwono, lekka emulsja BasicLab SPF50. Sprawdzony ulubieniec, nie tylko nasz, ale i Wasz również. Bez podrażnień, bez szczypania, z nowoczesnymi filtrami i niezwykle wysoką ochroną PPD (52,3). Emulsja wchłania się błyskawicznie, jest świetną bazą pod makijaż i z łatwością można ją reaplikować w ciągu dnia (robimy to suchą gąbeczką). To jeden z najlepszych polskich, ale i nie tylko, kremów z filtrem na rynku.
I w tym momencie robimy jeszcze przerwę na reklamę. Czego? Skutecznego oczyszczania twarzy. Dlaczego? Bo jeśli chcecie mieć pewność, że SPF nie zapcha Waszej skóry, że pielęgnacja jaką aplikujecie na noc ma naprawdę działać i silni penetrować skórę, musimy zmywać, oczyszczać, robić demakijaż. A dorzucając do tego wakacyjne słoneczko, słoną wodę czy zmiany czasu, warto wybrać coś delikatnego, nie tylko skutecznego. Ze mną podróżuje Dermatologiczna emulsja myjąca. Silnie nawilża i przy oczyszczaniu daje nam pewność, że nie poczujemy ściągnięcia, a ukojenie (przetestowana również na lotnisku!).
W składzie znajdziecie ceramidy, prebiotyki, skwalan czy kompleksy roślinne. Całość jest skomponowana tak, by można było używać w fazie pierwszej (demakijaż), ale i drugiej (oczyszczanie). I oczywiście o poranku, kiedy skóra bywa sucha po nocy w tropikach 😉
W nocy stawiaj na odbudowę
Posiadaczki skóry odwodnionej czy suchej dobrze wiedzą, że nocą walczymy o to, by odbudować barierę hydrolipidową naskórka. I to jest doskonała rada na wakacje – mniej substancji aktywnych w rutynie, a więcej regeneracji. Bo równowaga pozwala ustrzec się choćby przed trądzikiem czy silnymi zaczerwienieniami. Mam ze sobą dwóch pomocników, i moja wieczorna rutyna jest naprawdę skromna, ale i turbo skuteczna:
- niech żyje królowa Trehaloza! Mleczna emulsja napakowana peptydami, niacynamidem, skwalanem, koenzymem Q10, kwasem hialuronowym i oczywiście silnie zwiększającą nawilżenie skóry trehalozą. Lekka jak piórko, ale niebywale skuteczna i odżywcza. Pięknie wygładza, wyrównuje koloryt i sprawia, że skóra jest wypełniona i odżywiona. Po kąpieli słonecznej, po wielogodzinnym zwiedzaniu, po długiej podróży – dla mnie konieczność! Zwłaszcza po to, by łagodzić i koić.
- a po to, by zamknąć wilgoć w skórze i zadbać o jej pełną regenerację, sięgam po Ceramidowy krem regenerujący z 5% prebiotykiem i 3% pantenolem o lekkiej konsystencji. Kompleks jest tak skonstruowany, by jednocześnie koić, wiązać wilgoć w skórze, ale i odbudowywać i nie obciążać skóry. Co często zdarza się przy mało nowoczesnych formułach kremów z ceramidami. W tym wypadku, nawet wymagająca tłusta czy mieszana cera, dostaje porządną dawkę składników nawilżających i przywracających równowagę.
Moi poranni pomocnicy
Zwieńczam moją wyliczankę dwoma, mówiąc kolokwialnie, sztosami. To kosmetyki, które odmieniły moją kosmetyczkę, i pojawiają się w niej regularnie, jako opcja “nie do zastąpienia”.
Po pierwsze jest to Specjalistyczne antyperspirant, który chroni mnie jak żaden inny. Zapomnijcie o nieprzyjemnych zapachu potu, mokrych plamach czy podrażnieniach po goleniu. Bez zapachu, niezwykle skuteczny, do tego łagodzący i nawilżający (zawiera trehalozę, aloes) – absolutny mistrz w swojej kategorii i przyrzekam – jeśli zastosujesz go raz raz, już nigdy nie wrócisz do antyperspirantu z drogerii. Słowo honoru!
Mój drugi ulubieniec na dzień, to serum, które było moim ulubionym produktem 2021 i nadal pozostaje w czołówce. Emu-żel, to silnie nawilżający, rewitalizujący i odżywczy żel o bogatej, a zarazem leciutkiej konsystencji. Moja skóra wypija go, niczym drogocenny nektar i absolutnie to uwielbia. Wystarczy żel z ektoiną i aminokwasami oraz SPF, bym miała pełną dzienna rutynę, która chroni i przynosi dużo ukojenia i widocznego nawilżenia. Do tego, co jest niesłychanie ważne w urlopowych warunkach, wycisza podrażnienia i stany zapalne, czyli np. przyspiesza gojenie się pryszczy, bez zbędnego przesuszania skóry.
I to wszystko. Niby niewiele, ale w podróży stawiam na podstawy i wyłącznie sprawdzone kosmetyki. Bo chroniąc, dobrze oczyszczając i odżywiając robię mojej skórze przysługę. Podczas urlopu, i nie tylko.
Pamiętajcie, że mamy kod BLESS, na który dostajecie -20% na wszystkie kosmetyki BasicLab.