Zacznę od dygresji (czyli będzie mędrkowanie, wybaczcie!). Jeszcze kilka lat temu gdyby ktokolwiek zapytał mnie o polowania, myśliwych i jedzenie dziczyzny spotkałoby go z mojej strony święte oburzenie. Że niemoralnie, że barbarzyństwo, że zadawanie bólu i śmierci. W głowie od razu obrazki jelonków Bambi brutalnie odrywanych od matki, niewinnych zajęcy, zaganianych przez szkolone do zabijania psy myśliwskie i tego typu horrory wieku dziecięcego.
Ale patrzcie, wystarczy kilka lat pędzącego konsumpcjonizmu i ataku taniego, przemysłowego żarcia i walki z obrzydliwymi wypełniaczami, konserwantami i wszelkimi substancjami nie mającymi nic wspólnego z odżywianiem, by zwrócić uwagę na zupełnie inny aspekt myśliwstwa – szacunek dla ofiary. Cóż, może gdyby nie znajomy myśliwy (Mateusz, pozdrawiam) może bym nie uwierzyła, ale faktycznie w opowieściach o polowaniach widać przynależność człowieka do ekosystemu, a nie ustawiczne próby krętactwa i dymania zastanego porządku (tu mowa oczywiście o producentach żywności, którzy jogurt barwią barwnikiem z robaka, a mięso robią z soi). Myśliwy nie strzela na oślep i nie zabija więcej, niż można, bo tak naprawdę żyje w symbiozie ze zwierzętami, które zabija. Może to być uważane za zachowanie brutalne i zwierzęce, ale jest o wiele bardziej naturalne niż zjeedzone na śniadanie płatki z pasteryzowanym mlekiem czy burger z nawet najlepszej knajpy.
Podobnie z futrami. Inditex podpisał porozumienie, na mocy którego zobowiązuje się, że w żadnym ze sklepów (Zara, Massimo Dutti, Bershka i cała reszta) nie będzie sprzedawał odzieży z prawdziwymi futrami. Od razu pojawiły się komentarze, by zakazać także skór i wełen (komentowały na pewno te same orły, które bojkotowały Makro za sprzedaż połówek prosiaków, a codziennie wcinają kotlety na obiad, tylko z porcjowanych paczuszek albo mrożonych gotowców). Cóż, jak widać krowę można zjeść, ale nie można w nią odziać stóp.
No i miała być dygresja, a wpis się cały zrobił o śmierci, zwierzętach i hipokryzji. Doprawdy nie wiem dlaczego. Bo tak naprawdę to chciałabym być wegetarianką. A najlepiej weganką, bo nie chodzi tylko o brak szacunku dla zwierząt przy masowej hodowli, uboju. To, w jaki sposób przetwarza się produkty mleczne czy roślinne także woła o pomstę do nieba. Nie dziwi mnie więc ani ruch typu raw food, ani wszelkie inne na pierwszy rzut oka wariackie diety, które próbują nie korzystać z ‚dobrodziejstw’ branży spożywczej. Tylko jest pewien problem – nie mam jaj. Tej cywilnej odwagi, by podjąć wyzwanie, przeciwstawić się kulturowo utrwalonemu sposobowi żywienia. Polować też nie będę, to pewne. Wychodzi więc, że z całej idei zostanie tylko bluza w kratkę i kapelusz z piórkiem. Ładne one, ale jednak argumntem nie są żadnym.
Czy jest na sali wegetarianin? Ktoś, kto w żołnierskich słowach powie, jak zacząć?
Świetny kapelusz i ciekawa torba!
też chcę taki kapelusik !
Świetna stylizacja i kapelusz. 🙂 U mnie z tym wegatarianizmem jest różnie. Sporadycznie się rzucam na szyneczkę, przeważnie mi wciskają jak jestem w gościach. Co do skór, też różnie z tym bywa. Butów jednak innych jak ze skóry nie lubię, nie noszę, moje stopy nie cierpią sztuczności, ceraty, nie dla mnie… Torebki skórzane lubię i noszę. Kurtki czy płaszcza takowych nie mam, ale gdybym miała okazję, nosiłabym na pewno. W futrze jednak źle bym się czuła. Myślę ze w futrze najlepiej wyglądają zwierzęta. 🙂
Świetny zestaw. Śliczny kapelusz.
Myśliwy nie zabija. Myśliwy ubija.
Żona Myśliwego.
🙂
W pewien sposób mam styczność z myśliwskim środowiskiem od wielu, wielu lat. I nie oburza mnie, nie odrzuca, gromów nie wyzwala. Wręcz przeciwnie. Planowane wyliczone odstrzały zgodne z dobrem ekosystemu danego okręgu łowieckiego to tylko jedna strona medalu. mało kto zna drugą- budowanie paśników, dokarmianie, dbałość, doglądanie. Ba- zajęcy mało (bo je dobiła odkrólicza myxometoza), to się hoduje w odpowiednich warunkach i wypuszcza na wolność, żeby przywrócić odpowiednią liczebność. I pozyskany z polowania lisi ogon nie oburza mnie przy czapce. Nic do niego nie mam. Tak samo jak nie mam do polędwicy z dzika i pasztetu z sarny. Ale nie każdy ma dostęp do tych luksusów (albo ma w stopniu niewystarczającym) i pozostaje mu szynka z Lidla i schabowy z biedry 😉 Ja wegetarianką nie będę- mój układ pokarmowy woła „Hola jestem przystosowany do tego, że jesteś wszystkożerna! Jestem za krótki, żebyś miała być roślinożercą!”. Ale jeśli komuś mówi inaczej, to niech się dogadują 😀 Ja na zamiennikach nie wyrobię 😀 A skór nie lubię, bo śmierdzą 😀 Mam jakieś, które przeszły kontrolę nosa, ale i tak mnie nie powalają :/
buty ♥
ten obcas!
Najpiękniejsze buty, a właściwie obcasy jakie ostatnio widuję na ulicy!
super look 😉 kapelusik rządzi !!!
kapelusz mogłabym mieć w swojej szafie;)
Ja staram się być świadomym konsumentem, ale bez popadania w skrajności. Wegetarianizm i weganizm nie dla mnie, choć mięsa często nie jem. Myślę, że najważniejsze to pokazać sprzedawcom, że zależy nam na informacjach dotyczących pochodzenia i hodowli czy uprawy roślin i tego od nich nieustannie wymagać. 🙂
Pozdrawiam!
p.s. świetnie wyglądasz! kapelusz sama bym nosiła 😉
bardzo ładne buty 🙂
Kapelusz fantastyczny, uwielbiam wszelkiego rodzaju nakrycia głowy, u Ciebie prezentuje się fantastycznie 🙂
Piękny kapelutek, bluzka i buciki, super! <3
ten płaszcz doskonale na Tobie leży, idealnie! I w kapeluszu tak pięknie wygladasz ♥