Ciasto na chlebek wielkanocny z ziołami i jajkiem właśnie rośnie w maszynie. Pisanki już ukraszone. W domu kwitną hiacynty i gałązki zielonego drzewka zerwanego z ogrodu rodziców. W salonie pachnie niedawno pieczoną babką i…czymś jeszcze. Aromatycznymi gruszkami w przyprawach. O tak, bez zapachów nie byłoby tak przyjemnie świętować.
To wosk sojowy. Prosto z Walli. Ręcznie robiony.
A imię jego: Busy Bee Candles
Owe gruszki to nic innego, jak wosk zapachowy umieszczony w wiosennie przystrojonym kominku. Wosk o tyle ciekawy, że to nie Yankee Candle, w których jesteśmy od pół roku zakochane, a coś zupełnie innego. To wosk sojowy. Prosto z Walli. Ręcznie robiony. A imię jego: Busy Bee Candles (dystrybutorem w PL jest Aromatella). Mamy dokładnie 10 wosków (większości owocowych) w dwóch różnych formułach – klasycznej, znanej Wam na pewno z Yankee, tartaletki oraz wosku opakowanego w plastikowy pojemniczek (dokładnie taki, w jaki pakuje się farbki plakatowe). Niezależnie od rodzaju i zapachu Busy Bee zawierają wosk sojowy i najwyższej jakości kompozycje zapachowe (tak deklaruje producent). Nas najbardziej interesowało, czy angielskie woski jakoś różnią się od Yankee.
Jest kilka podstawowych różnic – po pierwsze tartaletki Busy Bee są mniejsze niż Yankee. Co prawda dzielę i tak zawsze na 3 porcje i zapachy są podobnie wyczuwalne, ale jednak warto tę wagową różnicę zaznaczyć. In plus dla Busy Bee uznaję bardziej naturalne kompozycje zapachowe. W przypadku Yankee czasem ma się wrażenie, że zapach jest mocno podrasowany, tu wszystko pachnie naturalnie. Jabłko jak jabłko, karmel jak karmel, gruszeczki z przyprawami jak owoce z kompotu posypane cynamonem. Jest domowo i naturalnie. I myślę, że to celowy zabieg, bo Busy Bee podkreśla naturalne pochodzenie swoich produktów. Jeśli wierzyć zapewnieniom producentów, wdychanie naturalnego wosku sojowego jest zdrowsze niż parafiny, a fakt, że każdy wosk jest wykonany ręcznie dodatkowo podkreśla filozofię marki.
Czy to oznacza, że zrezyguję z Yankee? Na pewno nie, bo niektóre kompozycje lubię już tak bardzo, że kojarzą mi się z domem, latem, wakacjami. Tych nie oddam. Sądzę jednak, ze do codziennego użytku częściej jednak będę używać Busy Bee. Tak jak olejek do ciała z drobinkami używa się od okazji do okazji, na co dzień najlepsze jest naturalne masło do ciała. Ot, takie moje balsamowe porównanie 🙂
A czy Wy spotkałyście się z woskami Busy Bee albo innymi podobnymi do Yankee?Polecacie konkretne kompozycje?
PS. Wesołych Świąt!!!
Wszystkiego naj!
Dla Was wszystkich, wesołych spokojnych świąt, a jutro byście były solidnie oblane, w końcu to symbol pomyślności.
Jeszcze raz Wesołych Świąt!
Ania