Banał goni banał, ale nawet takie dzieciate małżonki jak ja, bywają czasem na spotkaniach o zabarwieniu co najmniej erotycznym.
Co prawda wyłącznie ze swoją drugą połową,
ale kto żonatemu zabroni.
Pozwólcie zatem, że zabiorę was dziś w świat skromnego rendez-vous, gdzie nie ma obcisłych sukien, seksownej czerwieni, ani nawet obcisłej mini. Są za to klimaty niedosznurowane, niedopodwinięte, albo wręcz przeciwnie – nadspodziewanie zbyt rozkloszowane (spódnica). Bo czym jest idealny strój na randkę, jeśli nie dokładnie tym samym, w którym jest wygodnie na co dzień, za to z nieco bardziej pikantnymi detalami? Oczywiście, o ile tylko na jakąkolwiek pikanterię danego wieczoru ma się ochotę.
Są parówki randkowe, więc jako inkarnacja Magdy Gessler mogę być i randkowa ja. Bez konserwantów.
Dla mnie 600zł to bardzo dużo, to jest 1/3 mojej pensji…i większości moich znajomych. To jest ogromna kwota wręcz.
poza tym odnosze wrażenie, że długość tej spódnicy w połączeniu z „pończochami” skróciło Ci nogi i zniekształciło sylwetkę.
nier cierpię też takich sznurowań, kojarzą mi się z kiczem lat 2000, Aquilera, Spears i te sprawy.