and the Oscar goes to…?

Zacznę do tego, że wbrew wszelkim doniesieniom i zapewnieniom, to jednak w świecie filmowym nie jest to nagroda najbardziej pożądana. No chyba, że mówimy o kwestiach finansowych. Bo jeśli jakiś reżyser Oscara zgarnął, to raczej nie powinien się obawiać o budżet na kolejną produkcję. Znajdą się producenci i może wcale nie będą robić wstrętnych nacisków, zmieniać scenariusza i z ambitnej produkcji tworzyć mainstreamową siekę z Jenifer Ainston w roli głównej. No to kasa jest. Pozostają jeszcze kwestie jakościowe nagradzanych filmów. I teraz uwaga, choć pewnie to wiecie choć czasem zapominacie, nagradzane są filmy amerykańskie. Tak, tak. Jest oczywiście kategoria filmu „obraz zagraniczny”, ale cały czas obracamy się w kręgu filmów, w których palce swoje maczają Amerykanie. I tutaj szacunek – potrafili stworzyć wokół swojej nagrody mit, że to ta wymarzona. Co tam BAFTA, co tam Cesary, Palmy, Niedźwiedzie i Lwy. Liczy się tylko Oscar. Co prawda szalenie wartościowe kino Europy, Dalekiego Wschodu czy Ameryki Łacińskiej potrafi podgrzać emocje, ale wiadomo, że najbardziej działają na nas wzgórza Hollywood.

Koniec prawienia morałów! Co z tegorocznymi typami?

Ha… Z nominowanych długometrażowych filmów obejrzałam całkiem sporą gromadkę. Nie powiem Wam, kto dostanie Oscara, bo wyroki akademii rządzą się swoimi prawami, często geopolitycznymi i społecznymi. Powiem Wam, kto według mnie zasłużył na brawa w najważniejszych kategoriach.

Pierwszoplanowa rola żeńska i męska.
I jeśli nie mam żadnych wątpliwości jeśli chodzi o wybór męskiej, tak z żeńską się waham. Nie jestem pewna, w sumie żadna z nich nie powaliła mnie na kolana. Wpierwiej zatem o facetach. I będzie to Leonardo DiCaprio. Mam do chłopaka ogromny szacunek i od wielu, wielu lat plasuje się w czołówce moich ukochańców. Ta zdolna bestia co rusz pokazuje, że z uroczego chłopaka o wielkim potencjalne, wyrósł prawdziwy talent. Czego się bowiem nie tknie, to jego rola jest dobra (ratuje takie nędzne obrazy jak Wielki Gatsby). No i do dzisiaj przeboleć nie mogę, że pieprzona statuetka nie znalazła się w jego łapkach za rolę Calvina Caldie (Django). Kreacja w Wilku z Wall Street, jak mawia młodzież, wymiata. Pełnowymiarowy bohater tragikomiczny. Leo, I love you so!
Nie odwlekę tego. Nie umiem wybrać żadnej pani, bo żadna nie sprawiła, że moje nogi zmiękły. Wszystkie role są poprawne. Chyba będę kibicować Cate Blanchett (choć Allen ma teraz złą prasę). Albo Judi Dench. Jednak tutaj bez ekscytacji.

Drugoplanowa rola żeńska i męska.
Jestem wielbicielką męskiej gry, pełną gębą i ja to wiem. Znów dużo łatwiej wskazać mi kreacje męskie niż żeńskie. Ale dla przekory zacznę od dziewczyny. Lupita Nyong’o. Nie znacie? Nie dziwota, bo Zniewolony, to dopiero jej drugi film. Choć faworytkami są Lawrence i Roberts, to chciałabym by złoty chłopak trafił do tej dziewczyny. Mocna, dramatyczna rola (co prawda w filmie samograju oscarowym, ale co tam!). Do rzeczy miśki – teraz faceci. Tutaj jest naprawdę ból serca, bo już typowanie tej dwójki to zapomnienie o świetnej reszcie. Ale trzymam kciuki za nieprzyzwoicie dobrego Michaela Fassbendera (znów Zniewolony) i doskonałego Jareda Leto (Witaj w klubie). O drugim już pisałam i nadal nie zmieniłam zdania – rola transseksualisty umierającego na AIDS była perełką.

Najlepszy film.
Nie ma łatwo! Ale chyba przeżyłabym koszmar gdyby została nim Grawitacja. Przynajmniej w tym wypadku jestem pewna, że samo efekciarstwo i magia 3D to za mało. Nie umniejszam – to chyba faktycznie film, w którym ta technologia została najbardziej sensownie wykorzystana, ale to absolutnie za mało i nie mogę się nadziwić aż tylu nominacjom. No… Rozsądek mi podpowiada, ze ze względu na tematykę może być to Zniewolony. Ten sam rozsądek mówi, że nie powinna być to Tajemnica Filomeny ani Ona. Mimo, że oba ciekawe, ale to mało. Wiele się mówi o American Hustle jako o pewniaku i o Wilku z Wall Street jako wielkim przegranym. Osobiście te dwie historie są mi najbliższe i najchętniej widziałabym je jako utytułowane.

Najlepszy reżyser.
Jako, że jestem filmową chłopczycą to zupełnie nieobiektywnie nagrodziłabym Martina Scorsese, który od lat pielęgnuje dobre kino dla chłopaków. Więc znów moje oczy krążą obok Wilka z Wall Street, ale jednocześnie nie wierzę w jego sukces. I do głowy przychodzi mi Steve McQueen i jego Zniewolony. I może dlatego, ze tak naprawdę jest mocno europejski, to również chciałabym, by był doceniony. Bo Zniewolony naprawdę gra bardzo mocno. I jeśli nie film, jeśli nie reżyser, to zdecydowanie zdjęcia! Te zapierają dech. Absolutnie!

https://www.facebook.com/lenalonabloghttp://instagram.com/btmlenalona#

6 komentarzy

Leave A Comment

Podobne wpisy

Strona, którą właśnie przeglądasz wykorzystuje pliki cookies. Ich wykorzystanie możesz modyfikować w ustawieniach swojej przeglądarki. Zostawiając komenatarz czy pisząc do nas e-mail, pamiętaj, że Twoje dane są zabezpieczone.
Akceptuj Cookie.
x