Przez miesiąc używałyśmy nowych kosmetyków peptydowych z Rossmann. I mamy ciekawe wnioski!

Ależ to było fajne wyzwanie! Na własnej skórze (a nawet dwóch) sprawdziłyśmy, czy nowe kosmetyki peptydowe z Rossmann są warte Waszych dinero! Gama pielęgnacyjna nazywa się Ageless.Beauty i są to naturalne kosmetyki BeBio z polipeptydem-121 i formułą zgłoszoną do patentu.


Rezultaty testu bardzo nas zaskoczyły, bo czegoś takiego jeszcze w drogeriach nie widziałyśmy (choć z nas przecież #peptydziary z wieloletnim stażem)!



Co widzimy po miesiącu pielęgnacji BeBio serii Agless.Beauty?


Każda z nas ma inny rodzaj cery, inne potrzeby i rutynę pielęgnacji. Dlatego zawsze jesteśmy ciekawe, jak nasze twarze reagują na te same kosmetyki.

Przez ostatni miesiąc obie #SiostryBless, sumiennie używałyśmy kosmetyków BeBio Agless.Beauty. Seria jest już dostępna w sieciach drogerii Rossmann. To pielęgnacja, która szczególnie polecana jest osobom z pierwszymi oznakami starzenia się skóry, często w przedziale 35-45 lat.

Znacie nas – my w kategorie wiekowe wierzymy mniej. Stawiamy na diagnozowanie i rozwiązywanie problemów skóry. Jednak w tym wypadku możemy śmiało potwierdzić, że te widełki całkiem nieźle mogą naprowadzić dziewczyny z naszego przedziału wiekowego na optymalną pielęgnację z drogerii.

I tutaj ciekawostka – niezależnie od rodzaju skóry. Bo u nas jest to mieszana/sucha (Milena) oraz mieszana/tłusta (Ilona).


Seria Agless.Beauty od BeBio, to pełna gama podstawowych produktów pielęgnacyjnych, i w zasadzie, gdyby dodać do niej SPF (ale byśmy chciały!), to można by powiedzieć – mamy już dosłownie wszystko. Ale nie tylko dlatego jest wyjątkowa…Marka jest tak dumna ze stworzonej przez siebie formuły, że została zgłoszona do patentu.

Baza całej kolekcji, to unikalny miks składników ujędrniających, dbających o napięcie skóry oraz wyraźne wygładzenie i nawilżenie. A w składzie wszystkich kosmetyków z serii Agless.Beauty znajdziemy:

  • wegański Polipeptyd-121 zawierający ponad 180 aminokwasów, które są odpowiednikiem sekwencji w kolagenie typu 21. Brzmi zawile? Ale najprościej powiedzieć, że imitują nasz kolagen! A finalnie dają większą elastyczność i jędrność.
  • zwany niekiedy roślinnym botoksem – Spilantol z Acmellaoleracea, czyli składnik rozluźniający napięcie i powodujący opóźnienie w pojawianiu się zmarszczek.

Siłą tej serii jest fakt, że nawet jeśli nie jest w promocji, to ceny są naprawdę przystępne. Znajdziesz w niej kremy na dzień i na noc, krem pod oczy, tonik, płyn micelarny i żel do mycia, a także serum.


Cera sucha z tłustą strefą T – Milena


Bardzo lubię, kiedy wprowadzanie nowych produktów jest proste – bo mają tak przemyślane składy, że ładnie wpasowują się w rutyny pielęgnacyjne. I tak miałam od razu z Serum przeciwzmarszczkowym.

Prócz bazowych składników znajduje się w nim m.in. peptyd Progeline stymulujący komórki do odnowy, a przy tym wnikający w głębsze warstwy skóry. Przez co uzyskujemy efekt liftingu i napięcia, a także kwas hialuronowy czy inulina, łagodząca woda z aloesu czy rumianku. Tutaj nawilżenie przychodzi natychmiast, a z czasem widzisz wyraźne napięcie i dobrze odżywioną skórę. Bardzo lubię używać go do masaży mikroprądami  – jest nie za gęste, nie za lejące i ułatwia masaż.

Mój drugi typ, choć tutaj kolejność jest przypadkowa, to bardzo uniwersalny Tonik nawilżająco-normalizujący. Nie tak dawno robiłam przegląd półek w drogeriach, by sprawdzić, ile mamy w ofercie dobrych toników nawilżających i efekty były naprawdę mizerne. Dlatego z wielką radością mogę powiedzieć, że to jest produkt warty uwagi – daje natychmiastowe ukojenie, niezależnie od cery przyjemnie nawilża i ściąga uczucie ściągnięcia.

Zawiera w składzie m.in. ekstrakty algowe, glukonolakton, a także działający antyoksydacyjnie ekstrakt z jabłka. Ma bardzo leciutką, płynną konsystencję i możecie nawet przelać go do atomizera, by aplikacja była jeszcze sprawniejsza. I w moim domowym Rossku był wyprzedany w pień, kiedy chciałam sobie go kupić… Niech Wam to da do myślenia!

Jako człowiek, który lubi formuły nocne w stylu kompresów i masek, nie byłaby sobą gdybym jeszcze nie zwróciła uwagi na Krem na noc o konsystencji otulającej maski.

Peptydowy krem może być domknięciem wieloetapowej, naprawdę bogatej rutyny – doskonale utrzymuje wówczas moc nawilżenia. Ale również sprawdzi się jako element pielęgnacji z retinolem, jako krem “na kanapkę” po aplikacji witaminy a. Rano zauważycie wypoczętą skórę, a na przestrzeni czasu bardzo ładnie rozjaśnioną, z tym przyjemnym zdrowym glow.


Cera tłusta / mieszana, wrażliwa okolica oczu – Ilona


Do wszystkich moich dziewczyn z tłustą cerą: słuchajcie! Mamy zawsze pod górkę, jeśli chodzi o kosmetyki przeciwzmarszczkowe, prawda? Zwykle formuły są za ciężkie, kremy zbyt bogate, a skóra albo długo to wszystko wchłania, albo odrzuca.

Ja jestem przyzwyczajona, że lekkie formuły z peptydami zdarzają się rzadko i to zwykle są kosmetyki z górnej półki. Mam tylko kilka kremów peptydowych w głowie, które nie są dla mojej skóry too much.

A tu taka bomba! Dwie bomby!

Pierwsza to wspomniane już przez Milenę naturalne przeciwzmarszczkowe serum do twarzy – jest naprawdę lekkie i nie mam problemu stosować je na dzień i na noc nawet w najbardziej przetłuszczających się obszarach twarzy. Bardzo szybko się wchłania, lekko napina skórę i sprawia, że wygląda świeżo.

I w zasadzie od razu na serum można nakładać krem przeciwzmarszczkowy na dzień. To właśnie moim zdaniem największa gwiazda serii – dla takich cer, jak moja. On jest nie tylko peptydowym kremem pomagającym trzymać zmarszczki mimiczne w ryzach. Toż to prawdziwie lekki, wygładzający, regulujący (to pewnie zasługa niacynamidu) krem, który wchłania się do efektu aksamitnej, matowej skóry.

Piękne to jest uczucie gdy widzisz po aplikacji kremu, że skóra to znosi wspaniale, sebum w ciągu dnia nie wariuje, a na krem na dzień można jeszcze nałożyć SPF i nic się nie warzy, ani skóra nie poci pod trzema warstwami produktów.

BeBio nie pisze wprost, że to jest krem do mieszanej czy tłustej cery, ale mnie się sprawdził tak dobrze, że nie tylko w kategorii peptydowych, ale w ogóle drogeryjnych kremów to jest absolutne top 3. Highly recommend, jak to mówią na TikToku.

Pozostałe produkty z serii, czyli tonik, płyn micelarny, krem-maska na noc oraz krem pod oczy także sprawiały się nieźle jako pielęgnacja uzupełniająca. Najważniejsze dla mnie było, że zarówno micel, jak i krem pod oczy były łagodne (u mnie jest to okolica bardzo wrażliwa). Natomiast pod krem pod oczy musiałam używać jeszcze serum olejkowego, by sobie podbić nawilżenie.

Po miesiącu w mojej rutynie zostają na pewno serum i krem oraz płyn micelarny. Składowo ta linia jest świetna, moja cera bardzo dobrze na nią reaguje, cały czas jest gładka, napięta i bez podrażnień ani zatkanych porów.


Dla kogo BeBioAgeless.Beauty?


Z naszego testu wynika, że serum jest dla każdego, tonik i krem-maska super dla skóry suchej, a krem na dzień to holly grail dla mieszanej/tłustej. Fajnie, że można tak żonglować konsystencjami, żeby każdy dobrał dla siebie peptydową pielęgnację!


Wpis powstał we współpracy z BeBio.

Leave A Comment

Podobne wpisy

Strona, którą właśnie przeglądasz wykorzystuje pliki cookies. Ich wykorzystanie możesz modyfikować w ustawieniach swojej przeglądarki. Zostawiając komenatarz czy pisząc do nas e-mail, pamiętaj, że Twoje dane są zabezpieczone.
Akceptuj Cookie.
x