W telewizorze Carrie właśnie uświadamia sobie, że rachunki to utrapienie, a jedynie słuszna droga do bycia prawdziwie dolce to drobiazg (albo i nawet coś nieco większego) od Dolce&Gabbana. Pewnie ma rację, ale ja dzisiaj słodycze pokażę Wam w zupełnie innej odsłonie.
Dzisiaj mija trzydziesty trzeci dzień mojej kuracji z Eisenberg. Przez minione tygodnie do mojej pielęgnacji twarzy używałam wyłącznie kosmetyków tej marki. Dokładnie: czterech. Nie wiem, czy jest się czym chwalić, ale dla mnie to nie lada wyczyn.
Blogowanie sprzyja testowaniu, więc pozostanie wiernym przez tyle tygodni wyłącznie jednemu produktowi jest trudne. Do tego dochodzą wyjazdy, podczas których zapomni się o terapii. Nie tym razem! Produkty są przetestowane do cna; z czystym sumieniem mogę opowiedzieć Wam jak działają i dla kogo będą idealne!
Na dzień dobry…
Poranek rozpoczynam od delikatnego oczyszczania i aplikacji ulubionego serum. To mój rytuał, bez którego nie wyobrażam sobie dobrego dnia. Eisenberg serum do cery wrażliwej z serii Trio Moleculaire to jest lekkie, bardzo wydajne i dosłownie wtapia się w skórę. Już po chwili przynosi jej ulgę. Moja cera jest skłonna do przesuszeń, zwłaszcza na czole i w okolicach nosa. Dodatkowo również przy nosie pojawiają się zaczerwienienia i popękane naczynka. Potrzebuję specjalisty, który koi, łagodzi i świetnie nawilża.
Wraz z delikatnym jak pianka kremem odbudowującym APAISANTE RÉPARATRICE z serii Trio Moleculaire dostaję pełen pakiet! Cera przez ostatnie tygodnie jest doskonale nawilżona, każdy podkład jaki na niej testuję sprawdza się świetnie (Pamiętajcie o triku: podkład nakładamy na dłoń i mieszamy go 1:1 z ulubioną bazą. Wygląda i zachowuje się idealnie!), a moja cera jest w świetnym stanie.
Zapomnijcie o niedoskonałościach, zaczerwienieniu, plamach jakie wyskakują mi po kąpieli (moja buzia jest ostatnio aż tak wrażliwa!). Doskonały duet koi, nawilża, uspokaja i na dodatek ma działanie antystarzeniowe. Nie muszę martwić się również o krem pod oczy; wyciąg z liści malin i kadzidłowca jest tak silny, że spokojnie wystarcza i uelastycznia delikatną skórę pod oczami.
…. i dobranoc
Maseczka FONDANT RÉPARATEUR to kosmetyk, który możemy używać w dwojaki sposób; albo jako klasyczną maskę, dwa razy w tygodniu po kilkanaście minut lub jako kurację dotleniającą, rozjaśniającą, regenerującą. Mój sposób to ten drugi; kremowa maska weszła do mojej kosmetyczki jako zamiennik odżywczego kremu na noc. I jest doskonała! Nie spina skóry, nawilża, koi, działa przeciwzapalnie. Wiecie jaki to uczucie, kiedy nakładacie kosmetyk i po prostu czujecie, jego natychmiastowe działanie? Ot, voila… taka jest ona! A dodatkowo pachnie nieco orientalnie (to kadzidłowiec) i sprawia ogromną radość w samym noszeniu. Przyznam Wam, że to już moje druga tubka maski i ciągle jestem zachwycona.
Jeśli szukacie dobrego sprzymierzeńca z walką z rumieniem, podrażnieniem, suchością – koniecznie spróbujcie! Wasza cera to pokocha.
W międzyczasie SPA
Jako, że zrezygnowałam całkowicie z innych zabiegów i kuracji, moją kurację Eisenberg musiałam uzupełnić o maskę nawilżającą. Jestem uzależniona od maseczek, więc dwa razy w tygodniu aplikuję sobie kremową i bardzo odżywcza maseczkę z serii Pure White. W swoim składzie, kremowy masaż rozświetlający, zawiera witaminę C i wyciąg z rumianku, więc zyskujemy również piękny blask i przyjemne ukojenie. Maska wtapia się w skórę, daje jej sprężystość i poprawia gęstość. A gdybym zapomniała o zaaplikowaniu serum i kremu, to spokojnie mogę wykonać pełen makijaż i absolutnie nic złego się nie wydarzy.
Podsumowanie: Tygodnie z kuracją Eisenberg to zdecydowanie dobry czas dla mojej skóry. Wygląda świetnie, a ja nie tracę dobrego humoru. Zwłaszcza, kiedy ktoś daje mi 8 lat mniej. Bez ściemy!
Jak dla odwodnionej cery to w sam raz dla mnie. Pomimo przetłuszczania się, moja cera czasami się odwadnia i nie mogę sobie z tym poradzić.
Kuracja jest rewelacyjna, więc gorąco polecam:)))
Nie zawieziesz się!
Jeszcze się na marce Eisenberg nie zawiodłam. Kosmetyki, które do tej pory miałam okazję używać zachwycały pod każdym względem.