To była miłość od pierwszego wejrzenia! Paletkę rozświetlaczy Metal Crush od Kat Von D ujrzałam podczas wiosennego Open Door Sephory, i już wtedy wiedziałam, że tak łatwo o niej nie zapomnę. Gdy tylko weszła do sprzedaży byłam czujna.
Teraz i Ty możesz ją kupić w obniżonej cenie. Zamiast 169zł płacisz 125,9zł (kupisz ją tutaj)! I ja zaraz wyjaśnię, dlaczego warto mieć ją w swojej kolekcji.
Składowa paletki
Poręczna, zapakowana w dość twardą tekturę, z dobrej jakości lusterkiem paletka mieści trzy rozświetlacze, z których każdy ma 2,5 grama. W cenie zrabatowanej dostajemy łącznie 7,5 grama produktów. Kosmetyki są wegańskie i wyprodukowane w Kanadzie. Paletka jest lekka, bez problemu możemy z nią podróżować.
Każdy z trzech kolorów cechuje się masełkowatą konsystencją (aż chce się ich dotykać!), bardzo roziskrzoną formułą. Gdy pokazałam ją na naszym story, wiele z Was powiedziało, że to brokat. I muszę Was wyprowadzić z błędu – to faktycznie paletka z drobinkami, ale nie są to brokatowe okruchy, a bardzo subtelne, roziskrzone drobinki.
Cienie mogą na pierwszy rzut oka wydawać się bardzo ekstremalne i wieczorowe, ale nakładając produkt opuszkiem palca, jesteśmy w stanie zmniejszyć moc (ale po co?;). Każdy z nich możecie aplikować także na powiekę, zarówno na mokro, jak i na sucho.
Kremowa formuła trzyma się długo, bardzo mocno błyszczy. Efekt jaki otrzymujemy na skórze najprościej nazwać mokrym i metalicznym. Ale jak to zazwyczaj bywa z rozświetlaczami – to nie do opowiedzenia, nie do uchwycenia na zdjęciach. Wyłącznie na żywo!
Trzy kolory blasku
- Gammaray: to brzoskwiniowe złoto z lekkimi różowymi drobinkami. Lubię używać go na bronzery, wyłączając wówczas róż z makijażu.
- Helix: chłodny złoto-srebrny kolor, z lekkim zielonym blaskiem. Brzmi dość fikuśnie, ale to właśnie najbardziej „zwykły” kolor. Bez problemu włączycie go do codziennych stylizacji i makijaży. Uwielbiam używać go jako rozświetlenie łuku kupidyna i wewnętrznego kącika oka.
- Roseshock: różowo-lawendowy kolor z fioletowymi i srebrnym błyskiem, To, jak się domyślacie, mój ulubieniec. Błyszczy cudownie, idealny na szczyty kości policzkowych i na powiekę. Moje uzależnienie.
Wiem, że wiele z Was poszukuje rozświetlaczy mniej ekstremalnych i numerem jeden są odcienie złota, które na skórze pozostawiają jednolitą taflę. Nie będę przekonywać, że Metal Crush da Wam ten efekt. Tutaj musicie liczyć się z błyskiem ekstrawaganckim, widocznym z kosmosu, bardzo skrzącym. Ale dobrze wiecie, że jesteśmy fankami blasku; nie bez powodu tworzymy Wielką Księgę Rozświetlaczy, a za całkowicie dzienny błysk uznajemy brokatowy, płynne cudeńko z Cover FX.
I właśnie rozświetlaczom Metal Crush jest zdecydowanie najbliżej do kropelek Cover FX, czyli najpiękniejszych rozświetlaczy, jakie kiedykolwiek zagościły w naszych kolekcjach. To, co pudrowe nie może równać się płynnej konsystencji, ale Crushe mają moc.