Paletka Morphe we współpracy z Jaclyn Hill to już prawie legenda. Wysprzedawana przez wiele miesięcy, zbierająca niemal same pozytywne recenzje i bardzo długo niedostępna w Polsce.
A teraz można ją kupić w Douglasie, wraz z całą marką Morphe.
Dzisiaj sprawdzamy, czy paletka stworzona przez jedną z najbardziej utalentowanych jutuberek jest grzechu warta.
MORPHE
THE JACLYN HILL EYESHADOW PALETTE
cena 195zł
Zacznę od minusów, bo w zasadzie chcę się poczepiać na samym początku. Jak na paletkę uniwersalną, to osobiście bardzo brakuje mi matowego beżowego cienia. On się przydaje, zwłaszcza jeśli chcecie podróżować i mieć absolutnie wszystko ze sobą. A spokojnie możnaby podmienić jeden z jasnych, transferowych brązów na beżyk.
Drugi minus, to brak lusterka w paletce. I tak, zdaję sobie sprawę, że ono zazwyczaj podwyższa koszt produktu, to byłoby ono mile widziane. Natomiast to minus, na który łatwo przymknąć oko.
Jednak najbardziej irytuje mnie, zwłaszcza w tym momencie, że nazwy cieni są na spodzie palety, co absolutnie uniemożliwia rozsądne przekazywania wiedzy na temat koloru, który był użyty. I w ramach protestu – nie używam nazw, bo w palecie z 35 odcieniami jest to niemal niemożliwe do ogarnięcia.
Dodam tylko, że paletka jest kartonowa, i choć biała, to prosto doczyścić ewentualne zabrudzenia.
Ja swój egzemplarz kupiłam na cultbeauty.com, ale teraz można spokojnie kupić ja w polskim Douglasie.
Cienie matowe
W palecie znajdziecie aż 17 kolorów matowych. Od cieplutkich brązów, przez nasycone czerwienie aż do… No właśnie. Zwariowany, matowy kolor jest tylko jeden – turkusowa zieleń. I tak naprawdę maty, to prawdziwa gratka dla fanów brązów, zwłaszcza ciepłych, i wszelakich rdzawych tonów. Czyli wszystko to, co kocha pani Hill!
Co do samych cieni nie mam najmniejszych uwag. Doskonały pigment, łatwość pracy, piękne łącznie się kolorów ze sobą i naprawdę funkcjonalnie dobra a gama . Jakość na poziomie Huda Beauty, Too Faced, Marc Jacobs.
Cienie metaliczne
Ach, no powiem Wam, że sprawa się komplikuje, jeśli wchodzimy w kolory metaliczne (jest ich 18). Bo wiecie, od momentu premiery paletki, trochę się pozmieniało i dzisiaj możemy cieszyć się wiekszą eksplozją blasku w innych paletach. Co nie zmienia faktu, że fiolety, zielenie, granaty są bezbłędne i przykuwają wzrok.
Metaliczne odcienie brązowe i czerwone są dobre, wyraziste i łatwo się je nakłada – na mokro, sucho, na klej do brokatu. I przechodząc do sedna – najsłabiej mają się złotka i róże, bo.. dają blask na poziomie srednim. Błyszczący, ale już na dzień dzisiejszy stonowany, nie dający po oczach. Aczkolwiek – nadal bardzo ładny.
Uważam, iż macie przed sobą produkt (niemal!) idealny dla każdego – amatora (który ceni dzienne, lekkie looki), ale także i profesjonalisty.
Paltka Jaclyn Hill może być tą jedyną.
Tylko czy ktokolwiek wierzy w to, że jest na świecie człowiek z jedną paletką?

Jutro robimy sobie malutką przerwę od paletek, ale od poniedziałku znów atakujemy Was najpiękniejszymi cudeńkami.