No i voila! Tak się robi sprzedaż.
Wiecie, dlaczego gwiazdy na okładkach magazynów są tak wyretuszowane, że trudno je rozpoznać? Nadgorliwi graficy – pomyślicie. Presja młodości, kompleksy gwiazd, tendencja do nadużywania Photoshopa… ale nie! Graficy redakcyjni mają wszystko w porządku ze wzrokiem, a fotoedytorzy nie zamienili się na mózgi z kapustą. Gwiazdy, cokolwiek by o nich nie powiedzieć, także wolą przypominać bardziej siebie, niż koleżankę – w końcu taka okładka to autopromocja.
Poplotkujmy więc co nieco. O gwiazdach. O kolorowych magazynach. O kulisach wielkiego świata (lub całkiem małej Warszawki). Informatora nie zdradzę, uwierzcie jednak, że źródło jest pewne, zaufane i wie co mówi (bo na okładkach bywa dość często). Jak się zatem robi gwiazdorską sesję do magazynu? Stylista przygotowuje 10 zestawów stylizacji, z czego po przymiarkach do naszej bohaterki pasują 4. Na plan wkracza fotograf i… ono. Wzorcowe zdjęcie, zamówione przez redakcję. To z niego fotograf będzie rozliczany – ujęć może zrobić ile chce, ale to jedno dokładnie w ten sposób, dokładnie tak oświetlone, dokładnie z takim wyrazem twarzy, ustawieniem ręki itp. Skąd wzięło się owo magiczne zdjęcie wzorcowe? To nic innego jak kartka z sesji innego (najczęściej zagranicznego) magazynu. Tak, jakbyście mieli jakiekolwiek wątpliwości, dlaczego od czasu do czasu na Pudlu są aferki, że któraś gwiazda wygląda na okładce identycznie, jak koleżanka modelka w Vogue. To nie kaprysy Dody, czy Edyty Górniak – taką politykę stosują redakcję polskich magazynów luksusowych oraz ‚pipolówek’ (w sensie magazynów people, typu Viva, Gala).
A jak z tymi okładkami? Cóż, ma tu miejsce ciekawa zależność. Sesja zrobiona, wybranych 10 zdjęć. Jedno trafia na okładkę, reszta wewnątrz numeru. Fotka na okładce jest straszliwie sfotoszopowana, ale jakimś cudem w środku gwiazda już przypomina samą siebie i zdjęcia wyglądają lepiej. Jakim cudem więc najgorsze zdjęcie jest na okładce? I tu wracamy do początku tekstu. Nie jest to ani kaprys gwiazdy, ani głupota grafika. To celowe działanie redakcji. Zdjęcie ma być przerobione, inne, zwracające uwagę. Takie, na którym nie do końca widać, kto się znajduje. Bo Drodzy Państwo, jak przechodzicie obok kiosku i nie do końca widać, kto na owej okładce jest, to musicie się przy niej zatrzymać. Żeby sprawdzić, czy faktycznie tak teraz wygląda ulubiona gwiazda, musicie ten magazyn przekartkować i sprawdzić pozostałe zdjęcia. Jeśli dojdziecie do wniosku, że pani jest sfotoszopowana, najpewniej wrzucicie foto okładki na swój Facebook. Albo skomentujecie na stronie gazety. No i voila! Tak się robi sprzedaż.
Więc gdy następnym razem będzie Was korcić, by wpisać komentarz pod pudlowym artykułem naigrywającym się z gwiazd i nadgorliwych grafików – a niech Wam ręka zadrży 😉
PS A jeszcze słowo o stylizacji: jest to jeansowy, dość casualowy outfit przygotowany w całości z ubrań outletowych marek: Mustang&Simple. Zdjęcia powstały we współpracy z Fashion House Outlet Centre Sosnowiec.
Dobre! Zawsze się zastanawiałam czemu retuszerów tak ponosi na okładkach 😉 Dzięki za info ;D
faktycznie, ma to jaki s sens:) hehe
super napisany tekst:)
pozdrawiam
to już wszystko jasne 🙂
cudowne wyglądasz w tym zestawie,bluzeczka jest prześliczna a ta mega kopertówka robi wrażenie 🙂
skąd te złote buty?? szukam i szukam takich. szkoda że nie ma takich teraz w paradopary, bo mam kod na -5% na przecenione buty (paradopary5)
Słaby masz ten kod 🙂 Łap taki na -10% sale10for. Tyle, że trzeba kupić za 3 stówy