Walk with me
Ponowny debiut – sformułowanie jest pozornie bez sensu, ale po co komu sens, gdy gramy na emocjach. A te były spore, bo oto wyszłyśmy sobie z Leną na spacer z aparatem po raz pierwszy od ponad miesiąca.
Ponowny debiut – sformułowanie jest pozornie bez sensu, ale po co komu sens, gdy gramy na emocjach. A te były spore, bo oto wyszłyśmy sobie z Leną na spacer z aparatem po raz pierwszy od ponad miesiąca.
Gdybym mogła się wybrać na szaloną imprezę, zwłaszcza do Love Shack, to zabranie ze sobą chłopaków z Acid Drinkers byłoby co najmniej pomysłem niezłym.
„When the music’s overTurn out the lights…” Tak śpiewał Jim Morrison. I jakkolwiek uczucia żywicie do tego pana, poety przeklętego, króla jaszczurów, tak pewnie zgodzicie się, że bez muzyki byłoby trudno.
Chyba trzeba stanąć twarzą w twarz z okrutną prawdą – jesień chce zamieszkać u nas na stałe. Nie pomogą posty z ostatnich słonecznych dni i złorzeczenie.
Po ostatnim, mocno rozczulającym się nad sobą postem, postanowiłam, że fotki powstaną wtedy, kiedy będę się czuć garderobowo w 100% usatysfakcjonowana.
Strasznie mocno się ciskam i rozprawiam na prawo i lewo, że wiem czym jest mój styl. I jaki on jest. Że nie dam się żadnej modzie już nigdy więcej.
Dobra, przyznajcie się, że wszystkie mamy wspomnienia z dzieciństwa, w których to odgrywamy role swoich ulubionych wokalistek występujących przed rozemocjonowaną publicznością .
W weekend wdałam się w dość ciekawą dyskusję z Karoliną Korwin-Piotrowską na jej facebookowym profilu. Poszło o króciótki tekst, który publicystka popełniła w internetowym wydaniu „Wprost”.
Nie wiem, czy pamiętacie takiego artystę jak Tom Petty. Dlaczego pytam? Bo oglądając fotki z Warszawy po głowie zaczęła chodzić mi melodia „Free fallign”.
A tak sobie planowałam, że będzie to ostatnia stylizacja, zanim na świecie pojawi się mały człowiek. Jeszcze kilka dni temu zapowiadało się na przyspieszone rozwiązanie, a każdy dzień rozpoczynałam myślą ‚czy to dziś?’.