Jak pewnie wiecie z naszego Instagrama, w maju i czerwcu sporo podróżowałyśmy. Odwiedziłyśmy pola różane w Bułgarii (tu relacja), hiszpańskie Dorne (czyli Sewillę i wybrzeże Andaluzji), zostałyśmy zaproszone na rozdanie nagród Hashtagi See Bloggers w Łodzi (Bless był jednym z 10 nominowanych w kategorii bloger roku), wpadłyśmy też kilka razy do Warszawy. W tych krótszych i dłuższych, bliższych i dalszych wyjazdach towarzyszyły nam sprawdzone, świetne kosmetyki.
Skuteczne, uniwersalne, często bardzo kompaktowe. Wszystkie superprzydatne! Warto o nich opowiedzieć…
Makijaż
W gorące dni staramy się nie używać podkładów. Zamiast tego stawiamy na ochronę przeciwsłoneczną z odrobiną koloru, a jeśli jest coś do przykrycia, sprawę załatwia korektor. Krem Shiseido Waso to absolutny ulubieniec jeśli chodzi o wielofunkcyjność. Ma SPF 30, delikatnie nawilża i jednocześnie utrzymuje błyszczenie w ryzach. Zawiera też mikroperełki pigmentów, które na skórze tworzą delikatny brzoskwiniowy tint. Dzięki temu cera wygląda lepiej, ale bez ciężkiej warstwy makijażu.
A wspomniany korektor to the one and only Armani i najnowszy korektor Power Fabric. Cudownie kryjący, jednocześnie lekki i nieobciążający skóry pod oczami (jak choćby słynny Tarte czy L’Oreal). Dzięki temu jeden korektor w kosmetyczce sprawdza się i do korygowania zasinień, i do maskowania wyprysków.
Nie pamiętam także wyjazdu, na który nie pojechałyby ze mną dwa ukochane produkty: bronzer Dior Backstage (idealnie kompaktowa paleta chłodnych i ciepłych, jasnych i ciemnych odcieni, które idealnie dopasowują się do karnacji; można go też stosować jako cienie do powiek) oraz róż Hourglass w odcieniu Luminous Flush. Ten róż pasuje naprawdę do każdego makijażu! Nigdy mnie nie zawiódł, także pod względem wykończenia. Daje satynowy efekt i idealnie wyważony kolor, który nigdy nie wygląda sztucznie.
Natomiast hity na lato w mieście do dwie paletki nowej, dostępnej w Rossmannach marki Makeup Obsession: paleta matowych i błyszczących bronzerów Give Me Some Sun oraz paleta słonecznych rozświetlaczy (w tym także jednego różu) Dedicated. Te kosmetyki kosztują mniej niż 30 złotych za paletę, a dają naprawdę naturalny, pięknie rozświetlony efekt podkreślający opaleniznę. Piękne opakowania, bardzo dobre blendowanie, całodzienna trwałość.
Nie mogę też wspomnieć o ukochanej gąbce Lovely Delicious Blender (mam już 4 egzemplarze!). Świetna jakość, idealna miękkość, piękne rozprowadzanie produktów. Ta gąbka całkowicie wyparła z mojej kosmetyczki Beauty Blendery. I cieszę się, że jest trwała – mogę ją prać w pralce na 40, jak i 60 stopniach. Kosztuje 24 złote, ale często jeszcze mniej (w promocji).
Pielęgnacja
O test marki The Inkey List prosiłyście Wy (będzie niedługo, w kolejnej edycji serii #TydzienPielegnacji), ale nie mogę się powstrzymać i muszę zaspoilerować nieco już teraz.
Bo lekki krem-emulsja z probiotykami jest przegenialny! Idealnie wyważone nawilżenie i ochrona w bardzo przyjaznej cerom mieszanym formule oraz bardzo higienicznym opakowaniu. Multi-Biotic Moisturizer kupicie w Sephorze, ale nie bójcie się ceny! 59 zł to jak na sephorowe standardy bardzo dobry deal zwłaszcza, że na markę Inkey List obowiązują standardowe baraty -15 i -20%. Ten jeden krem spełni się jako kosmetyk do twarzy i pod oczy na dzień i na noc. Nada się nawet do podrażnionej opalaniem buzi.
W kategorii ochrona i pielęgnacja ciała uwielbiam mleczny spray z Rituals (w Polsce chyba niedostępny, ale polujcie na niego na lotniskach), który uporał się nawet z andaluzyjskim, mocnym słońcem. No i pachnie tak pięknie, jak uwielbiana seria Sakura!
Natomiast na galę w Łodzi, oraz na każdą wyjazdową konferencję swoje nogi traktujemy kremem Body Blur Vita Liberata (odcień latte), który w kilka sekund niweluje widoczność śladów po goleniu, dodaje bardziej słonecznego odcienia nogom oraz delikatnego, satynowego blasku. To jest najlepszy przyjaciel wszelkich wakacyjnych imprez, wesel, wieczornych wyjść.
Podczas wyjazdu do Bułgarii miałyśmy też okazję poznać rozszerzoną linię różanych kosmetyków Love Beauty and Planet. Od teraz to nie tylko szampon (mój ulubiony!) i odżywka, ale też kremowe żele pod prysznic i dezodoranty w kulce. I wiecie, co jest super? Żele mają naturalny skład, a nowe butelki wszystkich kosmetyków LB&P mają szare korki – co oznacza, że już nie tylko butelki, ale i korki są z recyklingu!
Skoro już jesteśmy przy włosach, mam dobre info dla blondynek, którym podczas wakacji mocno jaśnieją i żółkną włosy. Kończę właśnie opakowanie kremu ochronnego Kerastase z linii Blond Absolu i muszę przyznać, że widzę zarówno ochronę, jaką daje przed słońcem, jak i lekką korekcję odcienia włosów (krem ma delikatnie fioletowy kolor, który sprawia, że włosy zachowują bardziej beżowy odcień).
Wracając do twarzy, chciałam jeszcze raz polecić Wam olejek do demakijażu Pure Camille Yves Rocher (naprawdę leciutki, nie zostawia tłustej warstwy, a oczyszcza buzię znakomicie!). A dla tych osób, które pytały, jaką wodę różaną kupiłam w Bułgarii (pisałam o niej pod TYM zdjęciem na Insta), spieszę z informacją, że nazywa się Be Rose i jeśli tylko będziecie w Bułgarii na wakacjach, warto jej poszukać. Zastąpi i tonik, i esencję.
A na finał hit nad hity, czyli żel antybakteryjny Merci Handy, których (bo nie zliczymy już ile butelek poszło) używamy maniakalnie na wszystkich wyjazdach do dezynfekcji rąk. Zwłaszcza w pociągach, samolotach, centrach handlowych i spotach turystycznych.